Jako pierwszy zobaczył Chrzanowskiego po wybuchu afery. Teraz opisuje jego reakcję

Rafał Badowski
Afera KNF zastała Marka Chrzanowskiego w Singapurze. Premier Morawiecki wezwał go w trybie pilnym do Polski, żądając wyjaśnień w sprawie głośnej publikacji "Gazety Wyborczej". Jak się teraz okazuje, Chrzanowski w złym stanie miał być już w Azji, tuż po tym, gdy wybuchła afera. Tam spotkał go były wiceprzewodniczący SLD.
Marek Chrzanowski wrócił prosto z Singapuru do Polski. Potem został zatrzymany przez CBA i przewieziony do katowickiej prokuratury. Fot. Anna Lewańska / Agencja Gazeta
Krzysztof Gawkowski leciał tym samym samolotem do Polski, co Chrzanowski. – Widziałem, jak siedział z boku, w rogu, zmęczony, przytłumiony i jak wsiadał do samolotu zabity psychicznie. Widziałem to, byłem tam – relacjonował polityk w Polsat News.

Dodał, że nie wie, czy podczas jednej z rozmów telefonicznych w Signapurze Chrzanowski podał się do dymisji. – Nie wiem, czy to była ta rozmowa, widziałem, jak siedział w rogu i rozmawiał z wieloma osobami, więc widziałem, że wyglądał na człowieka, który został przybity do muru już tam, jak siedział – tak zapamiętał to Gawkowski.


O co chodzi w aferze KNF
13 listopada "Gazeta Wyborcza" napisała, że Chrzanowski miał złożyć Leszkowi Czarneckiemu korupcyjną propozycję wartości około 40 mln zł. W zamian miał oferować przychylność Komisji Nadzoru Finansowego bankom Czarneckiego.

Katowicki sąd podjął decyzję w sprawie byłego już szefa KNF – to dwumiesięczny areszt. Wcześniej Chrzanowskiemu postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez inną osobę.

źródło: Polsat News