Już nie tylko "na wnuczka", ale i "na perfumy". Złodzieje mają nowy sposób, by wzbogacić się przed świętami

Daria Różańska
Sprzedają perfumy w atrakcyjnych cenach. Choć tak naprawdę we flakonikach znajduje się środek usypiający. Kiedy ofiara go powącha, straci przytomność. W tym czasie złodziej okrada jej mieszkanie czy samochód.
Policja ostrzega przed nową metodą kradzieży - "na perfumy". Fot. Screen z Facebooka / Policja Zachodniopomorska
"Na perfumy"
Puk, puk. Do drzwi dobija się młody mężczyzna. Otwiera mu starsza kobieta. Ten podaje się za sprzedawcę perfum. Ona wprawdzie nie jest zainteresowana ich zakupem, ale mężczyzna szybkim ruchem ręki pod nos podsuwa jej flakonik wypełniony środkiem usypiającym. Zaczyna jej się kręcić w głowie i upada. W tym czasie złodziej ma czas, by splądrować jej mieszkanie, nie zostawiając po sobie żadnych śladów.



To akurat fragment spotu Zachodniopomorskiej Policji, który ostrzega seniorów przed nową metodą złodziei, nazwaną "na perfumy".


– Kilka przypadków takich oszustw miało miejsce w Polsce, natomiast nie zaistniały one do tej pory na terenie naszego województwa. Ten film ma ostrzec seniorów, by nie wpuszczali do domu obcych, którzy sprzedają różnego rodzaju artykuły – tłumaczy nam kom. Mirosława Rudzińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

33-latka straciła 2,5 tys. zł
"Nowa metoda na okradanie na perfumy! To samo robią na parkingach i kradną samochody. Dotyczy całej Polski!" – alarmuje na Facebooku młoda kobieta, Anna.

Ofiarami nowej metody oszustów padają nie tylko seniorzy. – 33-latka z Kędzierzyna-Koźla poinformowała nas, że w taki sposób straciła ponad 2,5 tys. zł – mówi nam kom. Magdalena Nakoneczna, rzecznik prasowa KPP w Kędzierzynie-Koźlu.

– Do jej mieszkania przybył mężczyzna, który podawał się za sprzedawcę perfum. Kiedy kobieta je powąchała, to straciła przytomność, a wtedy złodziej okradł jej mieszkanie – dodaje Nakoneczna.

Co wyniósł? – Z tego, co mi wiadomo, to zostały jej skradzione pieniądze – mówi rzeczniczka KPP w Kędzierzynie. Nie przypomina sobie, by później dochodziło do podobnych przypadków. – To było jednorazowe zdarzenie na terenie naszego powiatu – dodała.

"Na breloczek"

– W okresie przedświątecznym nasilają się oszustwa i przestępstwa dotyczące okradania mieszkań, różnymi metodami, np. "na wnuczka" – alarmuje kom. Mirosława Rudzińska. I apeluje, by nie wpuszczać obcych osób do mieszkań, zwłaszcza jeśli nikogo – oprócz nas – nie ma w domu. Nieważne, czy osoby dobijające się do naszych mieszkań podają się za pracowników administracji, ZUS-u czy handlarzy.
Takie komunikaty przekazują sobie internauci w mediach społecznościowych. Najpewniej pochodzą one z 2015 rokuFot. Screen z Facebooka
Internauci już są czujni i w mediach społecznościowych przekazują sobie ostrzeżenia przed kradzieżami. Piszą na przykład o metodzie – którą policjanci znają od dawna – "na breloczek".

– Najczęściej w pobliżu dużych marketów rozdawane są darmowe breloczki, które mają wbudowany GPS. Ten umożliwia śledzenie potencjalnej ofiary – słyszę od jednego z funkcjonariuszy.

Kilka miesięcy temu do redakcji "Głosu Wielkopolskiego" zadzwoniła zaniepokojona Iwona, mieszkanka Poznania. Kobieta chciała poinformować o działaniach oszustów. Wpadł jej w ręce komunikat policji – "ostrzeżenie przed niebezpiecznymi breloczkami".

– Metoda "na breloczek" faktycznie funkcjonuje, ale w ostatnim czasie nie otrzymaliśmy w Poznaniu podobnych zgłoszeń. Były za to na Pomorzu i na Śląsku, więc to może być powodem przesyłanych ostrzeżeń – tłumaczyła dziennikarzom "GW" Marta Mróz z zespołu prasowego poznańskiej policji. Żaden z zapytanych przez nas rzeczników policji nie przypomina sobie, by kogoś w ostatnim czasie okradziono w ten sposób.

– To dość skomplikowane i wymagające, oszuści wolą prostsze metody – mówi nam policjant.
– "Na wnuczka", "na perfumy"– to przestępstwa oszustwa, kradzieży. Przestępcy wymyślają różne sposoby, by kogoś oszukać czy okraść zwłaszcza przed świętami. W tym czasie zawsze apelujemy o ostrożność, rozwagę, pilnowanie portfela, dokumentów, zwracanie uwagi na to, gdzie wypłacamy pieniądze i kogo wpuszczamy do domów – ostrzega młodszy aspirant Michał Gaweł z Komendy Głównej Policji.