Skandal w Bractwie im. Św. Brata Alberta. Przywłaszczono sobie niezłą sumkę

Ola Gersz
Szefowa oraz dwie pracownice Bractwa im. Św. Brata Alberta w Lublinie - jak wynika z ustaleń prokuratury - kradły pieniądze z kasy organizacji. Zniknęła nie byle jaka suma – bo prawie ćwierć miliona złotych. Podkreślmy, że były to pieniądze, które miały być przekazane biednym.
Pracownicy bractwa są oskarżeni o przywłaszczenie pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla biednych Fot. Tomasz Fritz / Agencja Gazeta
O całej sprawie pisze "Dziennik Wschodni". Podejrzanymi są trzy kobiety: prezeska Bractwa im. Św. Brata Alberta w Lublinie Monika S. i dwie pracownice, skarbniczka Magdalena W. oraz księgowa Dominika S. Wszystkie usłyszały już od prokuratury zarzuty.

O co dokładnie chodzi? Jak ustalili śledczy, w latach 2017-2018 Monika S. przywłaszczyła sobie około 220 tys. zł. Pieniądze, które darczyńcy wpłacali na pomoc dla biednych, przelewała sobie wprost z konta organizacji. Nieoficjalnie mówi się, że kobieta w ten sposób spłacała własne długi. Przyznała się zresztą już do winy i została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące.


Prezesce Bractwa im. Św. Brata Alberta pomagały obie wspomniane wcześniej pracownice. Miały one ukraść 15,5 tys. zł, jednak przyznają się do zarzucanych im czynów tylko częściowo - zaznacza "Dziennik Wschodni". Obie kobiety zostały zawieszone w obowiązkach służbowych i są pod dozorem policji.

Bractwo Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta to organizacja pożytku publicznego, która pomaga osobom bezdomnym i najbiedniejszym. Prowadzi kuchnie i noclegownię, pomaga w szukaniu pracy i uzyskiwaniu świadczeń. Darczyńcy mogą co roku przekazywać na jej rzecz 1 procent podatku.

Źródło: [i]Dziennik Wschodni[/i]