Policja wkroczyła do mieszkań dwojga dziennikarzy. Chodziło o film z protestu przeciw Rosji

Ola Gersz
To była nerwowa sobota dla dziennikarzy portalu OKO.press. Do ich mieszkań wkroczyła policja. Chodziło o zarejestrowany przez nich dzień wcześniej materiał z protestu aktywistów podczas koncertu rosyjskiego Chóru Aleksandrowa w Bydgoszczy. "Łapy precz od Ukrainy" – krzyczeli demonstrujący.
Zdarzenie na koncercie Chóru Aleksandrowa zaalarmowało policję. Fot. Screen z filmu "Przerwany koncert Chóru Aleksandrowa"/ You Tube / OKO.press
Wydarzenie opisała redakcja OKO.press. Policjanci "odwiedzili" w sobotę dwoje dziennikarzy portalu – jednego nie było w domu, zastali jednak operatorkę filmową współpracującą z OKO.press. Funkcjonariusze poinformowali kobietę, że przyszli w sprawie materiałów filmowych nagranych dzień wcześniej w Bydgoszczy.

Policja miała ze sobą nakaz przeszukania mieszkania – odczytała go, lecz odmówiła pokazania go operatorce, która nie mogła się z nim dokładnie zapoznać. Zagroziła jej również nie tylko rewizją, ale również zabraniem wszystkich komputerów, kart pamięci i dysków.


W rezultacie funkcjonariusze zabrali pendrive'a – którego nie zabezpieczyli – z interesującym ich materiałem.

O co chodziło?

"Łapy precz od Ukrainy"
Jak informuje OKO.press, dwoje dziennikarzy było w piątek w Bydgoszczy na koncercie słynnego rosyjskiego Chóru Aleksandrowa w hali Łuczniczki. Podczas występu na scenę wskoczyło dwóch aktywistów – Rafał R. Suszek i Michał Wojcieszczuk – z transparentami "Kremlowski raszyzm won za Don" i "Chwała Ukraińcom walczącym za wolność waszą i naszą". "Łapy od Ukrainy" – krzyczeli.
OKO.press
Szybko zareagowała ochrona, która ściągnęła ich na zaplecze.

Przepychanki
Całe zdarzenie sfilmowali właśnie dziennikarze OKO.press, których w sobotę postanowiła odwiedzić policja. Organizatorzy koncertu i ochroniarze zachowywali się agresywnie – informuje redakcja portalu. – Wynajęliśmy cały obiekt, my tu rządzimy – krzyczeli i do aktywistów, i do dziennikarzy. Podczas próby przerwania filmowania doszło do przepychanek i szarpania, padały również groźby rękoczynów.

Dziennikarze i aktywiści zostali spisani i usunięci z budynku. Film został opublikowany w sobotę rano.

Tajemnica dziennikarska
Reakcję policji, która przyszła po nagrany materiał, skomentował w rozmowie z OKO.press adwokat Mikołaj Pietrzak. Jak podkreślił, policja ma obowiązek respektowania tajemnicy dziennikarskiej.

– Materiały, które powstają w wyniku pracy dziennikarskiej, a mogą ujawnić źródła informacji dziennikarskiej, objęte są ścisłą ochroną i nie powinny być zabezpieczane, odczytywane i wykorzystane przez Policję – powiedział.

Dodał również, że policjanci powinni pokazać dziennikarce nakaz przeszukania, aby "osoba zainteresowana mogła w spokojny i rzetelny zapoznać się z jego treścią".

Źródło: OKO.press