Blogerka odpowiada na krytykę podróży do Arabii Saudyjskiej. "Dziś wiem, że mogłam to bardziej przemyśleć"

Katarzyna Michalik
Anna Skura, znana szerszej publiczności jako prowadząca bloga What Anna Wears, wzbudziła w obserwatorach skrajne emocje. Podróżniczka pochwaliła się podróżą do Arabii Saudyjskiej, którą odbyła na zaproszenie księcia Mohammeda bin Salmana, co wielu fanom wydało się niemoralne i lekkomyślne. Teraz blogerka przeprasza.
Anna Skura, What Anna Wears, to jednak najpopularniejszych polskich influencerek. Jej ostatnia podróż wywołała jednak lawinę hejtu Fot. Instagram/ whatannawears
Wpadka czy zwykła ignorancja?
W grudniu 2018 roku amerykański senat przyjął rezolucję, w której owego księcia uznał odpowiedzialnym za zabójstwo saudyjskiego krytyka politycznego i dziennikarza - Dżamala Chaszodżdżiego. W świetle tej informacji, chwalenie się zaproszeniem od bin Salmana rzeczywiście nie było chyba zbyt przemyślane i odbiło się w komentarzach pod niefortunnym postem.



"Wow kobieto to kraj morderców, a Ty się jarasz...", "Przykre co ludzie są wstanie zrobić dla pieniędzy ... żenada.", "racja, leci ode mnie unfollow, nie będę wspierać ludzi, których moralność budzi wątpliwości". To tylko kilka z krytycznych opinii, które pojawiły się pod postem. Po lawinie hejtu blogerka edytowała wpis i usunęła z niego informację o pochodzeniu zaproszenia.


Skura przeprosiła obserwatorów
Wśród komentarzy pojawił się również zarzut dotyczący braku odniesienia się Anny Skury do całej sytuacji. Influencerce chyba dało to do myślenia, ponieważ właśnie opublikowała post, w którym komentuje całą sytuację i przeprasza wszystkich tych, którzy jej działaniem poczuli się dotknięci czy zawiedzeni.



"Dziś wiem,że mogłam to bardziej przemyśleć i takie zaproszenie umiejętniej rozważyć.Ale po kolei : zaproszenie,które otrzymałam,było od organizatora międzynarodowego cyklu grand prix Formuly E- Saudia Ad Diriyah E-prix Team (...)" - napisała influencerka, dementując tym samym informację, jakoby zaproszeni dostała od samego księcia.

Na koniec dodała: "Przyjmuję z pokorą Waszą reakcję, choć część z Was na pewno domyśla się, że nie była dla mnie łatwa.Jest to dla mnie o dla innych też,na pewno wielka lekcja by umiejętniej rozważać współpracę.Moja mama zawsze miała do mnie pretensje o to, że nie uczę się na czyichś błędach, a zawsze na swoich."

No cóż, w takiej sytuacji należy mieć nadzieję, że Skura rzeczywiście wyciągnie wnioski z wpadki, biorąc sobie krytykę fanów do serca, natomiast decyzje dotyczące akceptowania kolejnych zaproszeń czy kolaboracji przemyśli dwa razy.

Kto jak kto, ale blogerka podróżnicza, będąca źródłem wiedzy o świecie dla wielu młodych osób, powinna lepiej orientować się w sytuacji politycznej państw, do których się udaje.