Kasuj zdjęcia zanim oddasz sprzęt do naprawy. Serwisant: Każdy przegląda galerię w smartfonach
Już abstrahując od trzymania nagich zdjęć na telefonie, to mamy na nim wiele innych wartościowych informacji - zapisane hasła, wiadomości i wiele innych mniej lub bardziej wrażliwych danych. W niepowołanych rękach mogą nam narobić bigosu. Nie tylko na święta.
Kiedy oddawałem laptopa do serwisu - wyjmowałem wcześniej twardy dysk. Nie każdy jednak ma taką możliwość, bo istnieje szansa na utratę gwarancji. Gorzej jest w przypadku smartfonów. Kiedy nam się popsuje, nie zdążymy już zresetować pamięci wewnętrznej. Więc oddajemy go w ręce specjalistów i żyjemy w nadziei, że nie zajrzą do folderu ze zdjęciami z ostatniej imprezy. Przecież nie planujemy momentu, w którym padnie nam smartfon lub zostanie skradziony.
Okazuje się, że nasze zdjęcia mogą być wykorzystane nie tylko do lubieżnych czynów czy szantażu, ale przeglądający nasze aplikacje może dowiedzieć się o nas wszystkiego. Potwierdzamy to, co nam zawsze spędzało sen z powiek. Niby człowiek wiedział, a jednak trochę się łudził.
Pracownik serwisu: każdy to robi
– Oczywiście, że kiedy mamy na to czas, to przeglądamy zdjęcia. To jest moje ulubione zajęcie – powiedział mi szczerze serwisant sprzętu Apple z nieautoryzowanego salonu. Z wiadomych względów prosił mnie o anonimowość. – Zwłaszcza jak iPhone'a oddaje dobra laska – dodał.
I potwierdził mi, że podobnie robią wszyscy technicy których zna. Pokusa wygrywa, ale na przeglądaniu w jego przypadku się kończy. – Staram się nie ingerować w dane. Przejrzę sobie fotki, to nikomu nie szkodzi, ale korzyści z tego nie czerpię – dodaje mój rozmówca. Ludzie mają mnóstwo danych na telefonach, więc zwykle nikomu się nie chce tego przeglądać.
Z telefonu można jeszcze wyciągnąć podstawowe informacje o tym, gdzie się pojawia, z kim rozmawia i co lubi.Jestem raczej spokojnym człowiekiem. Tym bardziej, że jeszcze nie trafiła mi się żadna księżniczka. Jednak faktycznie ludzie trzymają nagie zdjęcia na telefonach, które dostajemy do naprawy.
Przezorny nie zawsze ubezpieczony
– To nie jest tak, że z każdego telefonu da się wszystko odzyskać. Jak usuniesz rzeczy, to zwykły serwisant nie będzie się bawić w wyciąganie i porządkowanie danych – mówi. Problem jest wtedy, jeśli oddany sprzęt bez formatowania karty, a chcemy szybkiej naprawy.
Smartfon z systemem Android można zaszyfrować w zaawansowanych opcjach telefonu. Lepiej zrobić to od razu. Rozmówca przyznał mi, że serwisy mają narzędzia, które i tak umożliwiają odszyfrowanie danych.
– Zabezpieczenia i blokady w Androidzie można ominąć. Z iPhone'ami to praktycznie niemożliwe, bo trzeba znać hasło. W innym wypadku nie dostaniemy się do zawartości. No chyba, że ktoś ma hasło 1234 lub w ogóle go nie ma – mówi serwisant. Hasło do iPhone'a łatwo uzyskać, nie łamiąc kodów.
Żeby nie stracić danych i zachować godność mamy dwa wyjścia: albo prosimy o kopię zapasową, zerowanie telefonu i powtórne wgranie zawartości, albo wymagamy, by serwisant naprawiał iPhone'a przy nas. – Nikt nie może nam odmówić takiej możliwości – mówi. Nie mamy jednak wtedy pewności, że uda się wyeliminować usterkę na miejscu.Prosimy zawsze o podanie hasła, bo to ułatwia pracę. W innym przypadku trzeba wyczyścić wszystkie dane. Niemal wszyscy dają nam hasło, bo musimy przecież przetestować iPhone'a. W autoryzowanych serwisach telefon jest od razu czyszczony i nikt nie żąda hasła.
Sextortion to wciąż popularne e-przestępstwo
Trzeba stanowczo podkreślić: nie każdy serwisant przegląda nasze dane i nie każdy ma wobec nich niecne plany. Uznajmy jednak, że nie tylko na drodze przyda się zasada ograniczonego zaufania. Jak się ustrzec przed wpadką?
O ile serwisant, z którym rozmawiałem zapewniał, że tylko przegląda fotki, to od lat w sieci funkcjonują hakerzy i amatorzy, którzy chcą wyciągnąć kasę lub kolejny erotyczny materiał. Szantaż zwany "sextortion" to tak naprawdę nic nowego i nie zawsze jest pokłosiem włamu na smartfon, ale i sextingu.
Cyberprzestępców można podzielić na dwie grupy: zwykłych oszustów i seks-szantażystów. Ci pierwsi w ostatnich miesiącach są nadaktywni. Portal Niebezpiecznik.pl opublikował wiele artykułów o naciągaczach wysyłających maile. A to, że włamali się na komputer i wiedzą jakie strony porno odwiedzamy, a to, że mają nagrania, na których widać nas masturbujących się. Najczęściej wystarczy się tym po prostu nie przejmować.Sexting
Przesyłanie treści o charakterze erotycznym, zwłaszcza zdjęć ukazujących nagość, za pośrednictwem Internetu lub MMS-ów.
Sextortion
Wykorzystanie materiałów o charakterze erotycznym (zwłaszcza "odważnych" zdjęć i filmów) do wyłudzenia, najczęściej pieniędzy lub zgody na seks.
Czytaj więcej
W przypadku seks-szantażystów, którzy domagają się okupu za materiały i przesyłają nam próbki naszych zdjęć, sprawa jest bardziej poważna. Na pewno nie wolno nam kasować wiadomości, bo mogą posłużyć za dowód. Warto też powiadomić o tym policję lub zgłosić sextortion na stronie Dyzurnet.pl. Pod tym adresem jest więcej porad, które pomogą nam wyjść z twarzą z takiej sytuacji.
I na wszelki wypadek uważajmy co komu wysyłamy i regularnie kasujmy kompromitujące foty oraz filmy. U każdego się coś znajdzie.