Kasuj zdjęcia zanim oddasz sprzęt do naprawy. Serwisant: Każdy przegląda galerię w smartfonach

Bartosz Godziński
Nasze smartfony i laptopy to kopalnie danych, których nikomu nie chcemy pokazywać. Nawet na najlepszy sprzęt przychodzi kiedyś pora i trzeba oddać go serwisu lub wystawić na sprzedaż. Mało kto jednak pamięta, by wcześniej wyczyścić pamięć urządzenia. A pokusa podejrzenia galerii zdjęć jest wielka.
Nasze zdjęcia mogą wpaść w niepowołane ręce. Nawet w punkcie serwisowym Fot. Pixabay
"Nie sprzedawajcie swoich starych telefonów w komisach ani przez internet. Ja sprzedałem a miesiąc później napisał do mnie jakiś facet na FB i powiedział że odzyskał moje rozbierane zdjęcia z telefonu i mam mu zapłacić 1000 żeby je usunął i nie rozpowszechniał" – tak się zaczyna post, który krąży po internecie i nawet jeśli to zwykła ściema (widziałem podobne treści w różnych miejscach Facebooka), to takie zagrożenie naprawdę istnieje. I niewielu z nas o tym wie lub pamięta.
Screen z Facebooka
To może być fejk, ale obawa jest realna
Już abstrahując od trzymania nagich zdjęć na telefonie, to mamy na nim wiele innych wartościowych informacji - zapisane hasła, wiadomości i wiele innych mniej lub bardziej wrażliwych danych. W niepowołanych rękach mogą nam narobić bigosu. Nie tylko na święta.


Kiedy oddawałem laptopa do serwisu - wyjmowałem wcześniej twardy dysk. Nie każdy jednak ma taką możliwość, bo istnieje szansa na utratę gwarancji. Gorzej jest w przypadku smartfonów. Kiedy nam się popsuje, nie zdążymy już zresetować pamięci wewnętrznej. Więc oddajemy go w ręce specjalistów i żyjemy w nadziei, że nie zajrzą do folderu ze zdjęciami z ostatniej imprezy. Przecież nie planujemy momentu, w którym padnie nam smartfon lub zostanie skradziony.

Okazuje się, że nasze zdjęcia mogą być wykorzystane nie tylko do lubieżnych czynów czy szantażu, ale przeglądający nasze aplikacje może dowiedzieć się o nas wszystkiego. Potwierdzamy to, co nam zawsze spędzało sen z powiek. Niby człowiek wiedział, a jednak trochę się łudził.

Pracownik serwisu: każdy to robi
– Oczywiście, że kiedy mamy na to czas, to przeglądamy zdjęcia. To jest moje ulubione zajęcie – powiedział mi szczerze serwisant sprzętu Apple z nieautoryzowanego salonu. Z wiadomych względów prosił mnie o anonimowość. – Zwłaszcza jak iPhone'a oddaje dobra laska – dodał.

I potwierdził mi, że podobnie robią wszyscy technicy których zna. Pokusa wygrywa, ale na przeglądaniu w jego przypadku się kończy. – Staram się nie ingerować w dane. Przejrzę sobie fotki, to nikomu nie szkodzi, ale korzyści z tego nie czerpię – dodaje mój rozmówca. Ludzie mają mnóstwo danych na telefonach, więc zwykle nikomu się nie chce tego przeglądać.

Jestem raczej spokojnym człowiekiem. Tym bardziej, że jeszcze nie trafiła mi się żadna księżniczka. Jednak faktycznie ludzie trzymają nagie zdjęcia na telefonach, które dostajemy do naprawy.

Z telefonu można jeszcze wyciągnąć podstawowe informacje o tym, gdzie się pojawia, z kim rozmawia i co lubi.

Przezorny nie zawsze ubezpieczony
– To nie jest tak, że z każdego telefonu da się wszystko odzyskać. Jak usuniesz rzeczy, to zwykły serwisant nie będzie się bawić w wyciąganie i porządkowanie danych – mówi. Problem jest wtedy, jeśli oddany sprzęt bez formatowania karty, a chcemy szybkiej naprawy.

Smartfon z systemem Android można zaszyfrować w zaawansowanych opcjach telefonu. Lepiej zrobić to od razu. Rozmówca przyznał mi, że serwisy mają narzędzia, które i tak umożliwiają odszyfrowanie danych.

– Zabezpieczenia i blokady w Androidzie można ominąć. Z iPhone'ami to praktycznie niemożliwe, bo trzeba znać hasło. W innym wypadku nie dostaniemy się do zawartości. No chyba, że ktoś ma hasło 1234 lub w ogóle go nie ma – mówi serwisant. Hasło do iPhone'a łatwo uzyskać, nie łamiąc kodów.

Prosimy zawsze o podanie hasła, bo to ułatwia pracę. W innym przypadku trzeba wyczyścić wszystkie dane. Niemal wszyscy dają nam hasło, bo musimy przecież przetestować iPhone'a. W autoryzowanych serwisach telefon jest od razu czyszczony i nikt nie żąda hasła.

Żeby nie stracić danych i zachować godność mamy dwa wyjścia: albo prosimy o kopię zapasową, zerowanie telefonu i powtórne wgranie zawartości, albo wymagamy, by serwisant naprawiał iPhone'a przy nas. – Nikt nie może nam odmówić takiej możliwości – mówi. Nie mamy jednak wtedy pewności, że uda się wyeliminować usterkę na miejscu.

Sextortion to wciąż popularne e-przestępstwo
Trzeba stanowczo podkreślić: nie każdy serwisant przegląda nasze dane i nie każdy ma wobec nich niecne plany. Uznajmy jednak, że nie tylko na drodze przyda się zasada ograniczonego zaufania. Jak się ustrzec przed wpadką?

O ile serwisant, z którym rozmawiałem zapewniał, że tylko przegląda fotki, to od lat w sieci funkcjonują hakerzy i amatorzy, którzy chcą wyciągnąć kasę lub kolejny erotyczny materiał. Szantaż zwany "sextortion" to tak naprawdę nic nowego i nie zawsze jest pokłosiem włamu na smartfon, ale i sextingu.

Sexting
Przesyłanie treści o charakterze erotycznym, zwłaszcza zdjęć ukazujących nagość, za pośrednictwem Internetu lub MMS-ów.

Sextortion
Wykorzystanie materiałów o charakterze erotycznym (zwłaszcza "odważnych" zdjęć i filmów) do wyłudzenia, najczęściej pieniędzy lub zgody na seks.
Czytaj więcej

Cyberprzestępców można podzielić na dwie grupy: zwykłych oszustów i seks-szantażystów. Ci pierwsi w ostatnich miesiącach są nadaktywni. Portal Niebezpiecznik.pl opublikował wiele artykułów o naciągaczach wysyłających maile. A to, że włamali się na komputer i wiedzą jakie strony porno odwiedzamy, a to, że mają nagrania, na których widać nas masturbujących się. Najczęściej wystarczy się tym po prostu nie przejmować.

W przypadku seks-szantażystów, którzy domagają się okupu za materiały i przesyłają nam próbki naszych zdjęć, sprawa jest bardziej poważna. Na pewno nie wolno nam kasować wiadomości, bo mogą posłużyć za dowód. Warto też powiadomić o tym policję lub zgłosić sextortion na stronie Dyzurnet.pl. Pod tym adresem jest więcej porad, które pomogą nam wyjść z twarzą z takiej sytuacji.

I na wszelki wypadek uważajmy co komu wysyłamy i regularnie kasujmy kompromitujące foty oraz filmy. U każdego się coś znajdzie.