Gospodynie z małej wsi na Warmii wzięły sprawy w swoje ręce. Robią biznes na pierogach

Aneta Olender
Mówią o sobie "wiejskie baby", ale nie chcą tak jak ich babki w długie zimowe wieczory drzeć wspólnie pierza (choć doceniają ten zwyczaj i sposób integracji). Kobiety z Kola Gospodyń Wiejskich we wsi Skolity mają głowy na karku. Lepione przez nich pierogi rozchodzą się na pniu.
Kobietom ze wsi Skolity zapału do pracy nie brakuje Fot. Koło Gospodyń Wiejskich we wsi Skolity
Jeden wieczór i babki skrzyknięte
Wystarczył jeden wieczór, żeby kilka kobiet stworzyło coś dobrego. Entuzjazmu i zapału do pracy im nie brakuje. Pomysły też już mają. Chcą sprzedawać pierogi. Oczywiście nie tylko to, ale w tej kwestii mają już sporo doświadczenia. Na dożynki, pierogi przygotowane przez siebie nosiły wiadrami, a i tak zawsze było mało.

– Ja nosiłam tak, że mi się od wiadra ucho urwało. Pięć misek, cztery wiadra... Te pierogi poszły super. Potem w wigilię znowu się skrzyknęłyśmy. Wrzuciłam do internetu zdjęcia i ludzie się zgłaszali, pytali gdzie to można kupić. Oficjalnie nie można było – wspomina w rozmowie z naTemat Kasia.


Kobiety ze Skolit pierogi gniotą już od 3 lat. Zastanawiają się także, jak je sprzedawać. Teraz ten problem znika. Ich zdaniem Koło Gospodyń Wiejskich nie wymaga wielkich idei i argumentacji. Po prostu jednoczy wiejską społeczność i motywuje do działania. – Bardzo nam to było tu potrzebne, a babki skrzyknęły się w godzinę – mówi moja rozmówczyni.

KGW daje więcej możliwości, niż mogłoby się wydawać. Koło zyskuje status producenta rolnego, a to daje prawną podstawę do legalnej sprzedaży tego, co członkinie koła przygotują.

– Teraz normalnie kupujemy bloczek rachunków, wystawiamy i mamy. Możemy starać się o dofinansowanie. Mamy świetnie wyposażoną remizę i nową kuchnię, a jak dokupimy sprzęt do pierogów, to babom będzie łatwiej – wychwala Kasia.
Kobiety ze Skolit mogą teraz legalnie sprzedawać pierogiFot. Koło Gospodyń Wiejskich we wsi Skolity
Zjednoczonym nam będzie łatwiej
To, co do niedawna uważane było za relikt, dziś znowu przyciąga. Koła Gospodyń Wiejskich, skupiają coraz więcej młodych kobiet, które w domu się nie nudzą. Wśród moich bohaterek można znaleźć księgowe, nauczycielki, przedszkolanki, kucharki czy choćby pomoc stomatologiczną. Mają rodziny, dzieci i mnóstwo energii do działania.

Kasia, która opowiada mi o inicjatywie kobiet ze wsi Skolity, jest z wykształcenia księgową, dlatego to między innymi ona wzięła na siebie zarządzanie. Tworzy też internetową stronę z ofertą koła. – Teraz chcemy namówić inne dziewczyny, żeby do nas dołączyły. Im więcej członków, tym większa dotacja – przyznaje.

We wsi łatwiej zintegrować grupę. Wspólna zabawa jest tradycją. Dożynki czy Noc Kupały... Zawsze ktoś się angażuje. Są nawet takie wioskowe żule, które przyjdą za piwo, ale pomogą – żartuje Kasia.

Kasia na wsi mieszka od 14 lat. Pamięta, że w mieście z sąsiadami z bloku nie nawiązywała takich relacji. – W bloku tak się zmieniają ludzie, że czasami na klatce mówisz sobie dzień dobry, a czasami nie – komentuje.
Koła Gospodyń Wiejskich pozwalają zintegrować lokalną społecznośćFot. Koło Gospodyń Wiejskich we wsi Skolity
Kobiety, które tworzą skolickie Koło Gospodyń Wiejskich, zdecydowanie są wielozadaniowe. Doświadczone w tworzeniu projektów i dzieleniu się swoimi umiejętnościami. Przykładem (poza organizacją imprez) są kursy krawieckie. Organizowała je nowo wybrana przewodnicząca koła.

Pieniądze, które zarobią członkinie, powinny wspierać rozwój stowarzyszenia, ale którąś z członkiń można zatrudnić do wykonywania pierogów. – Mam nadzieję, że baby się nakręcą i wyjdzie z tego coś dobrego – podsumowuje Kasia. Zaznacza, że ich koło otwarte jest także na mężczyzn.