Brejza zapytał o słupek, który Kaczyński wbił w Mierzeję. Odpowiedzi przypominają lata minione

Rafał Badowski
Słupek, który wbił w Mierzeję Wiślaną Jarosław Kaczyński, stał się dyżurnym tematem politycznym w kraju. Pod koniec października zabrał go Bałtyk, na szczęście po niespełna miesiącu oddał. Pytania o palik zadał Urzędowi Morskiemu w Gdyni Krzysztof Brejza.
Krzysztof Brejza zapytał Urząd Morski w Gdyni o słupek wbity przez Jarosława Kaczyńskiego w Mierzeję Wiślaną. Odpowiedzi zdumiewają. Fot. screen / YouTube / Tvregionalna24
Polityk PO pokazał na Twitterze swoją korespondencję z Urzędem Morskim w Gdyni. Zapytał, czy słupek zostanie odtworzony w miejscu, w którym został oryginalnie wkopany przez Jarosława Kaczyńskiego. Urząd Morski w Gdyni odpowiedział, że słupek był końcowym elementem wyznaczającym lokalizację Przekopu przez Mierzeję Wiślaną. "Do stabilizacji ostatniego punktu wykorzystano słupek w kolorze biało-czerwonym w celu uroczystego podkreślenia charakteru tego wydarzenia" – odpowiedział UMG.


Brejza zapytał też, czy wkopywanie tego typu słupków wypełnia znamiona art. 145 Kodeksu Wykroczeń, który penalizuje zanieczyszczenia i zaśmiecanie miejsc dostępnych dla publiczności. Odpowiedź Urzędu Morskiego brzmiała: "takich naruszeń nie stwierdzono".

Brejza skomentował to wymownie słowami: "Wkopanie słupka, który wkrótce był porwany przez morze, nie wyczerpuje znamiona art. 145 KW" i dodał hasztag #Peerel. Internauci także komentowali odpowiedzi w kpiącym tonie. Historia słupka Kaczyńskiego na Mierzei Wiślanej
Jarosław Kaczyński dokonał symbolicznego wbicia słupków w Mierzeję Wiślaną. Miało być to uroczyste rozpoczęcie inwestycji przekopu przez Mierzeję Wiślaną.

Niestety, kilka dni później słupek zniknął, ale na szczęście po miesiącu ostatecznie zwróciło go morze. Został przypadkowo znaleziony przez pracownika oddziału urzędu morskiego w Sztutowie niedaleko miejsca, w którym wkopał go Jarosław Kaczyński.