Plaga plagiatów w otoczeniu PiS. Ekspert prawny w Senacie splagiatował pracę... własnej studentki

Mateusz Marchwicki
Dr hab. Jarosław Szymanek to jedna z głównych postaci, na ekspertyzach której obecna władza podpiera większość zmian w prawie. Jednak jak ustalił portal OKO.press, ekspert sam jest na bakier z prawem. W 2017 roku Szymanek opublikował pod swoim nazwiskiem fragment pracy magisterskiej swojej studentki.
Plagiaty doskwierają ostatnio otoczeniu władzy. Jarosław Szymanek na zdjęciu z lewej. Fot. wikipedia.org/CC BY-SA 3.0
A chodzi o artykuł naukowy pt. "Nowe instrumenty działania francuskiej Rady Konstytucyjnej", który ukazał się w Księdze Jubileuszowej wydanej z okazji 40-lecia pracy naukowej prof. Bogusława Banaszaka, konstytucjonalisty i sędziego Trybunału Stanu.

Jednak w lutym 2018 roku do prorektora UW zgłosiła się była już studentka uniwersytetu Amanda Dziubińska, która zauważyła "uderzające podobieństwo" artykułu Szymanka do jej pracy magisterskiej. W dodatku był on promotorem jej pracy.

Z analizy, jaką przeprowadził portal wynika, że artykuł dr Szymanka to niemal dosłowna "przeklejka" 18-stron ostatniego rozdziału pracy magisterskiej wspomnianej studentki. Naukowiec nie próbował nawet ukryć oszustwa i zmiany, jakie wprowadził do tekstu, mają głownie charakter stylistyczny. Oryginalny tekst wzbogacił gdzieniegdzie o przymiotnik lub spójnik, a niektóre słowa zastąpił synonimami.


Do tekstu dodał także kilka przypisów, także do innej pozycji swojego autorstwa. Załatwił tym przy okazji sprawę cytowalności swoich prac, co przekłada się na punkty potrzebne w postępowaniach grantowych.

Szymanek nie przyznaje się do popełnienia plagiatu. W dodatku twierdzi, że napisał pracę wspólnie ze studentką, a pominięcie jej nazwiska tłumaczy błędem w redakcji. Jak miałoby wyglądać pisanie pracy studentki i jej promotora, nie wiadomo.

"Nie było moją intencją działanie na szkodę doktorantki. Nie było też moim celem świadome utajenie źródła oryginału. Może o tym świadczyć fakt, iż całą pracę, z której pochodził wykorzystany, a dziś sporny fragment, przekazałam na konkurs ogólnopolski, udostępniając tym samym pracę wszystkim zainteresowanym" – broni się Szymanek w piśmie przesłanym do redakcji portalu. Po skardze studentki rektor UW skierował sprawę do prokuratury i zgłosił ją rzecznikowi dyscyplinarnemu.

"Rzecznik skierował ją do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli Akademickich, wnioskując o wymierzenie dr. hab. Szymankowi nagany wraz z pozbawieniem prawa do zajmowania funkcji kierowniczych na trzy lata" – czytamy na OKO.press.

Według prawa za plagiat grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo trzy lata więzienia. Udowodnienie Szymankowi przestępstwa może pozbawić go także intratnej posady w Sejmie. Od grudnia 2015 roku za analizy Sejm dał zarobić Szymankowi łącznie 41 625 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczy 2,5 tysiąca złotych pensji miesięcznie, którą Jarosław Szymanek otrzymuje z Biura Analiz Sejmowych jako główny specjalista ds. społecznych.

Przypomnijmy, niedawno plagiatowy skandal wybuchł przy okazji wyboru nowego Rzecznika Praw Dziecka. Kandydatka PiS Sabina Zalewska została oskarżona o podpisywanie swoim nazwiskiem pracy innych. Ta sprawa zakończyła jej starań o to stanowisko.

źródło: oko.press