"Ujrzałam zakrwawioną twarz". Świadkowie ataku nożownika w Szczecinie ujawnili, co się działo w sali kinowej

Bartosz Godziński
Niedzielny seans "Grincha" w szczecińskim Multikinie został przerwany przez atak nożownika. Dwóch mężczyzn zostało zaatakowanych przez 26-latka. Powodem była najprawdopodobniej zazdrość. Napastnik został obezwładniony. Niestety, jeden z zaatakowanych mężczyzn zmarł w szpitalu. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" świadkowie zdarzenia opisali, co przeżyli.
Dramatyczny seans w szczecińskim kinie. Nożownik poderżnął gardło jednemu z widzów Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta
– W świetle reklam zobaczyłam, jak dwóch mężczyzn dociska kolanami trzeciego, zaczęłam wołać pomocy – mówiła "Wyborczej" jedna z uczestniczek krwawego seansu. Siedziała rząd przed napastnikiem. Na sali było pełno małych dzieci. Atak nastąpił przed filmem – w trakcie bloku reklamowego.

26-latek w pewnym momencie wstał z miejsca i ruszył przeciskając się między siedzeniami. Ruszył do siedzących niżej dwójki ok. 30-letnich mężczyzn. Zaatakował ich nożem, ale pozostali widzowie początkowo myśleli, że doszło do zwykłej bójki.

– Następnie mężczyzna, który siedział w tym samym rzędzie co ja, kilka krzeseł bliżej całego zdarzenia, szybko ruszył z pomocą. Zostawił swoje córki. To był impuls. To on i jeszcze jeden mężczyzna obezwładnili nożownika. Obalili go na ziemię. Gdy rozbłysło jaśniejsze światło reklam, zobaczyłam, jak kolanami dociskają leżącego już na podłodze napastnika – opowiadała Marta, świadek zdarzenia.
– W pewnym momencie ujrzałam zakrwawioną twarz jednej z rannych osób. Krzyczałam: Pomocy! Słyszałam płacz jakiegoś dziecka. Na sali cały czas było ciemno – pani Marta zaopiekowała się córkami bohaterskiego mężczyzny, ktoś inny wezwał policję. W obezwładnieniu pomogła ochrona kina. 26-latek nie był agresywny w stosunku do innych widzów.


"Nożownik z Multikina" poderżnął jednemu z mężczyzn gardło i dźgał go po całym ciele. Już w karetce doszło do zatrzymania akcji serca ofiary. Drugi mężczyzna również został wielokrotnie raniony nożem, przebywa w szpitalu i jego stan jest stabilny. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyźni zaatakowani na sali kinowej byli parą. Nożownik jest z kolei byłym partnerem jednego z nich – tego, który przeżył. Najwyraźniej nie był to więc przypadkowy atak, ale zaplanowana zbrodnia. Ogromna liczba ciosów świadczy natomiast o tym, że sprawca działał pod wpływem silnych emocji.

26-latek usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Trafił do aresztu na trzy miesiące.

Źródło: wyborcza.pl