"Wcześniej nie widziałem u nas żadnego Hindusa". Olsztynek w szoku po ataku nożownika z Indii

Katarzyna Zuchowicz
To zdarzenie wstrząsnęło opinią publiczną tuż przed Bożym Narodzeniem. W jednym z gospodarstw agroturystycznych pod Olsztynkiem doszło do krwawej rzezi. Zginęło dwóch obcokrajowców, a trzeci, podejrzany o ich zabójstwo, trafił do aresztu. "Niedługo będzie strach wracać do domu" – komentują niektórzy mieszkańcy na FB. W mieście słychać, że cudzoziemców jest tu dużo, a zanosi się, że będzie jeszcze więcej, bo Zalando buduje magazyn. Polacy też na nich zarabiają.
28-letni obywatel Indii podejrzany o zabójstwo dwóch osób i zranienie jednej osoby nożem został aresztowany w gospodarstwie agroturystycznym pod Olsztynkiem. Fot. Arkadiusz Stankiewicz / Agencja Gazeta
Hindus, który jest podejrzany o zabójstwo oraz dwie ofiary śmiertelne – obywatele Indii i i Egiptu, pracowali w Polsce. W zakładzie Tymbarku w Olsztynku, który znajduje się w okolicy i komentujący na Facebooku swoją złość kierują właśnie w jego stronę. Choć nie byli pracownikami Tymbarku, tylko firmy zewnętrznej.

"Ja sama ostatnio miałam niemiły incydent z obcokrajowcami z Tymbark" – ktoś pisze. "Zrobić strajk w Tymbarku, że ludzie boją się z nimi pracować" – wtóruje inny z mieszkańców. "Nie widziałam Hindusów na ulicach"
Czytając te komentarze, można by się spodziewać, że w Olsztynku jest wręcz zalew obywateli Indii, którzy przyjechali tu pracować. Jednak nic bardziej mylnego. W 7-tysięcznym mieście trudno znaleźć kogoś, kto widziałby choć jednego Hindusa na ulicy.


– Ja ich nie spotykam. Na ulicach ich nie widać. Dopiero jak się dowiedziałem o tym zdarzeniu, to o nich usłyszałem – przyznaje w rozmowie z naTemat Andrzej Wojda, przewodniczący Rady Miasta.

– Nie widziałam Hindusów na ulicach, nie wiedziałam, że u nas są. Też byłam zaskoczona tym zdarzeniem z ich udziałem – mówi Ewa Szerszeniewska, dyrektor MOPS w Olsztynku.

– Na 100 procent do tej pory ich nie było. Ukraińców jest sporo, ale jeśli chodzi o Hindusów, to chyba pierwsze osoby, które się tu pojawiły. Być może to pierwszy nabór, który teraz przyjechał – mówi nam Arkadiusz Karpik, który zarządza centrum handlowym w mieście. Ukraińców widzi sporo, Hindusów nie. O zdarzeniu usłyszał w radiu. – Takie rzeczy dzieją się na całym świecie – ocenia ze zdrowym rozsądkiem.

10 pracowników z Indii i Egiptu
Jak rzeczywista sytuacja przedstawia się w samym Tymbarku? Zakład produkcyjny w Olsztynku obecnie zatrudnia 873 osoby. – Ponad 95 procent załogi stanowią Polacy (833 osoby). Pracownicy z Indii i Egiptu to zaledwie ok. 1 procent zatrudnionych (10 osób). Jeżeli weźmiemy pod uwagę pozostałych obcokrajowców (pracownicy z Ukrainy) to w sumie wszyscy stanowią 4,6 procent całej załogi – odpowiada naTemat Dorota Liszka, Manager ds. Komunikacji Korporacyjnej w firmie Maspex.

Podkreśla, że pracownicy z zagranicy to osoby zatrudnione przez firmę zewnętrzną, agencję pracy tymczasowej: – Pracownicy ci wykonują prace pomocnicze, nie pracują bezpośrednio przy procesie produkcji.

Przypomnijmy, do zabójstwa doszło w gospodarstwie agroturystycznym, które – jak podkreśla przewodniczący Rady Miasta – cieszy się dobrą renomą. Podobnie jak jego właściciele, którzy dziś nie chcą udzielać żadnych wypowiedzi. Na zdjęciach widać ładny budynek. – To był incydent, tam nigdy nic złego się nie działo – przekonuje Andrzej Wojda. Twierdzi też, że nie słyszał żadnych obaw ze strony mieszkańców. "Każdy boi się o swoje życie"
Mimo to od niektórych mieszkańców Olsztynka słyszymy o strachu. – Blisko nas zabito dwie osoby. Każdy boi się o swoje życie, ale boimy się też o własne dzieci. Między innymi córki. Słyszy się teraz o gwałtach, o zaginięciach dzieci, o morderstwach z niewyjaśnionych przyczyn. Im więcej obcokrajowców w Polsce tym więcej dziwnych rzeczy się dzieje – mówi nam jedna z mieszkanek. Prosi o zachowanie anonimowości. Zastrzega, że nie jest rasistką. Ale nie potrafi zrozumieć pewnego zachowania.

– U nas w Olsztynku jest dużo Ukraińców i teraz około 20 Hindusów. Nikt nas, mieszkańców, o zdanie nie zapytał czy mamy ochotę pracować i dzielić społeczeństwo z obcokrajowcami? Uważam że burmistrz Olsztynka oraz prezesowie firm, w których Hindusi pracują powinni pokazać swoją postawę i odpowiednio zareagować na obecną sytuację i deportować wszystkich Hindusów, a nam mieszkańcom zapewnić bezpieczeństwo – słyszę.
Mieszkanka Olsztynka

Człowiek wracając z pracy z paroma krostkami siedzi i myśli czy zachorował na odrę, bo pracuje z Ukraińcami gdzie jak wiadomo oni nie są szczepieni. Teraz jeszcze Hindusi gdzie, jak wiadomo, też u nich są różne choroby i ich zachowanie wzbudza różne wątpliwości. Chodzą w grupce, śmieją się ironicznie do siebie... Idąc przed nimi lub za nimi nie wiemy co za chwilę się wydarzy takie są moje odczucia, ale rozmawiając ze znajomymi stwierdzam że nie tylko to są moje obawy.

Oprócz tego zdarzenia, sytuacja pracownicza w Olsztynku wcale nie odbiega od tej, którą znajdziemy w innych miastach Polski. Również w kwestii skrajnych emocji, które obcokrajowcy budzą. Większość naszych rozmówców nie reaguje na incydent emocjonalnie, nie mają nic przeciwko Ukraińcom w mieście. Twierdzą, że nie zabierają pracy, bo – jak potwierdza nam kilka osób – bezrobocia tu nie ma. Są pracowici.

– Rozmawiałem niedawno z prezesem Tymbarku. Powiedział, że muszą się otworzyć na pracowników innych narodowości. Zapotrzebowanie na pracowników mają naprawdę duże. To są ludzie dobrze wyselekcjonowani, ale na ich zachowanie po pracy nie ma przecież wpływu – mówi Andrzej Wojda.

Kupują domy, przerabiają pod wynajem
Część Polaków sama też nieźle na obcokrajowcach zarabia. Dzwonię do różnych gospodarstw agroturystycznych i pensjonatów. Na kilka telefonów, część ogłoszeń w sieci jest już nieaktualna. – Nie opłacało się trzymać pensjonatu tylko przez trzy miesiące w roku. Ci, co jeszcze działają, wynajmują pokoje obcokrajowcom i na tym zarabiają – mówi nam jeden z nich. Sam, jak szczerze przyznaje, nie chciał u siebie cudzoziemców, dlatego swój obiekt zamknął.

Ale obserwuje rynek. Widzi, jak Polacy kupują domy i przerabiają na pokoje pod wynajem. – Ostatnio za 500 tysięcy ktoś kupił piękny dom jednorodzinny z czerwonego klinkieru. Budynek został przekształcony i poszedł pod wynajem. W Olsztynku, w Mierkach jest dużo takich domów – słyszymy. Ile można zarobić? Nasz rozmówca podaje jeden przykład: – 30 kilka złotych za osobę w pokoju 4,5-osobowym za jeden dzień. Sama pani widzi, że się opłaca. To cena za jeden pokój.

Andrzej Wojda: – To normalne na całym świecie, w Niemczech czy w Anglii właściciele też wykupują ileś lokali i je podnajmują. U nas też słychać, że ludzie kupują mieszkania i domy, by je wynajmować. Myślę, że część osób przygotowuje się do przyjęcia lokatorów pod Zalando. To będzie duża firma, która będzie zatrudniała setki osób. Niekoniecznie Olsztynek zapewni wystarczającą liczbę osób, bo jest za mały. Mieszkanka, która wspomniała o strachu, reaguje na to: – Oczywiście, że niektórzy zarabiają. A my, mieszkańcy, nie mamy możliwości wynająć mieszkań bo są pozajmowane przez Ukraińców.

Budowa magazynów Zalando Lounge w Olsztynku, jedna z największych inwestycji na Warmii i Mazurach, idzie pełną parą. Trwa rekrutacja, zatrudnienie ma znaleźć 500 osób. Część mieszkańców spodziewa się w związku z tym kolejnego "najazdu" obcokrajowców.