Piotrowicz wystąpił w Radiu Maryja. Wyjaśnił, jak "przechytrzono" UE
– Od lat 90-tych narastała świadomość sędziowska, że wyroków sądowych w ogóle krytykować nie można. Uważano, że wszyscy mogą się mylić, popełniać błędy, ale sąd jest nieomylny. Część sędziów uwierzyła w swoją wielkość, która została wyrażona słowami "my jesteśmy nadzwyczajną kastą". Była świadomość, że nad sądami nie ma żadnej kontroli – wskazywał Piotrowicz w "Rozmowach niedokończonych".(...) to do czasów reformy konstytucja nie była przestrzegana. Zgodnie z konstytucją ustrój państwa polskiego opiera się na trójpodziale władz i równowadze tych władz. Opozycja nigdy o równowadze nie mówi. Widać, nie jest to dla nich wygodne. Mówią tylko stale o trójpodziale (…). Musi zachodzić trójpodział i równowaga. Władze – sądownicza, wykonawcza i ustawodawcza – mają się równoważyć. Wprowadziliśmy pewne rozwiązania prawne, które wymuszają tę równowagę.
Poseł PiS przekonywał, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest "dość zaawansowana". A że PiS musiał się wycofać z części wprowadzonych zmian w Sądzie Najwyższym? Piotrowicz dowodził, że de facto Komisja Europejska wywalczyła niewiele, a PiS i tak wprowadził to, co chciał.
Piotrowicz podkreślił, że na te ustępstwa władza poszła dlatego, by nie było powodów, aby opozycja straszyła polexitem.Sprowadza się ona (nowelizacja ustawy o SN - przyp. red.) do tego, że na stanowisko I prezesa SN powraca prof. Gersdorf. Warto pamiętać, że jej kadencja skończy się w 2020 r. Do Sądu Najwyższego wróci nie więcej niż kilkunastu sędziów. Na tym polega to 'cofniecie się', które nie ma zasadniczego znaczenia dla reformy wymiaru sprawiedliwości. Dokonaliśmy tego, by odeprzeć ataki ze strony Komisji Europejskiej.