"Aniołki" Glapińskiego to coraz większy ciężar dla PiS. Jarosław Kaczyński rozważa siłowe rozwiązanie sprawy

Mateusz Marchwicki
Sprawą zarobków "aniołków" prezesa NBP od kilku dni żyje cała Polska, a ich comiesięcznych wypłat zazdrości chyba nawet prezydent Andrzej Duda. Jednak jest to bardzo duży ciężar wizerunkowy dla PiS, na co musi zareagować sam Jarosław Kaczyński – podaje "Gazeta Wyborcza".
Sprawa asystentek Adama Glapińskiego mocno zaszkodziła PIS-owi. Fot. screen z programu "Polska i świat" / TVN24
Astronomiczne zarobki "dwórek" Adama Glapińskiego mocno nadszarpnęły nadwątloną już kondycję wizerunkową obozu władzy i dla coraz większej liczby działaczy PiS stają się one realnym problemem. Jak donoszą media, prezes Jarosław Kaczyński już zastanawia się, jak ugasić ten pożar.

Według "Gazety Wyborczej", prezes PiS ma zamiar wymóc na prezesie banku narodowego dymisję Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik lub schowanie ich tak, aby nie budziły kontrowersji i zainteresowania mediów.

– Podobno nic w NBP nie może się wydarzyć bez ich wiedzy. Żartujemy, że mają większą władzę niż niektórzy członkowie zarządu banku – mówi "GW" polityk PiS. – To zaczyna nas kosztować politycznie tyle, ile sprawa nagród przyznanych ministrom w rządzie Beaty Szydło – dodaje inny.


Z drugiej strony jednak nieodwołalność prezesa NBP ze stanowiska pozwala Adamowi Glapińskiemu ignorować sygnały płynące z Nowogrodzkiej. – Nie da się go zwolnić, a to nie jest typ Mariusza Błaszczaka czy Marka Suskiego, którzy są wiernymi żołnierzami. On ma kadencję do 2022 r. i nawet jeśli PiS przegra wybory, to PO też go nie wyrzuci, bo nie ma takiej możliwości ustawowej – tłumaczy informator "Wyborczej".

Z drugiej strony prezes PiS ma się przymierzać do podobnego rozwiązania jak w przypadku nagród przyznanych ministrom i działaczom PiS, kiedy to Kaczyński zarządził przyjęcie przepisów obniżających zarobki ministrów, parlamentarzystów i samorządowców.

– Dla nas ważne jest to, co powiedział prezes Kaczyński. Że do polityki nie idzie się dla pieniędzy, że władza powinna być skromna. Nie będę bronił tej sytuacji. W instytucjach publicznych nie powinno być zarobków, które wielokrotnie przewyższają pensje prezydenta i premiera – powiedział Wirtualnej Polsce Jacek Sasin.

Jednak wspomniana niezależność Adama Glapińskiego może zmusić prezesa PiS do jeszcze innego rozwiązania. Pod uwagę brana jest odgórna regulacja zarobków w NBP poprzez zmianę ustawy o Narodowym Banku Polskim.

Ponadto Kaczyński oczekuje jawnych wyjaśnień Glapińskiego. – Jeśli nie będą satysfakcjonujące – albo NBP będzie robić uniki – to nie wykluczamy kolejnych działań. Glapiński ma wyjść i się wytłumaczyć, nasze oczekiwanie jest jasne. A na pewno kluczowe znaczenie przed wyborami będzie miał raport NIK, który może być pogrążający nie tylko dla NBP– uważają rozmówcy z PiS.

Przypomnijmy, sprawa wynagrodzeń w NBP dotyczy zarobków obu pań liczonych w dziesiątkach tysięcy złotych miesięcznie. W przypadku Martyny Wojciechowskiej może być to grubo nad 70 tysięcy złotych. Nie wiadomo, jakie kompetencje i obowiązki stoją za tak astronomicznymi sumami.

źródło: wp.pl/wyborcza.pl