Oto kim jest "kadrowa", która jak lwica broniła NBP. Blisko współpracowała z Lechem Kaczyńskim

Rafał Badowski
Adam Glapiński nie raczył pofatygować się na konferencję prasową NBP ws. zarobków w NBP. Podobnie jak jego współpracowniczka Martyna Wojciechowska, której rzekoma pensja zbulwersowały opinię publiczną. Na odcinek medialny oddelegowano za to Ewą Raczko, zastępcę dyrektora departamentu kadr. I była to próba ognia, bo urzędniczka przed kamerami miała wystąpić pierwszy raz w życiu.
Ewa Raczko pracuje w NBP prawie od 12 lat. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Raczko efektownie broniła polityki finansowej banku. Została wręcz gwiazdą konferencji. Jak stwierdziła, w NBP nie ma dyrektorów, którzy zarabiają 65 tys. zł. Enigmatycznie wyjaśniła, że pensja na tym stanowisku wynosi minimum 30 tys. zł. Nie chciała ujawnić, ile zarabia Wojciechowska, która kieruje departamentem komunikacji i promocji.

– Na pewno nie zarabia rewelacyjnych 65 tys. zł. Tego typu zarobki występują na stanowiskach prezesów. Wojciechowska może być w grupie osób zarabiających nieco więcej niż przeciętne wynagrodzenie [dyrektora - red.] – ucięła Ewa Raczko pytana o zarobki "aniołka" Adama Glapińskiego. "Świeżaki", "I tyle"
Z konferencji dzienniakrze zapamiętają co najmniej dwie inne wypowiedzi Raczko. Jak stwierdziła, w NBP nie ma stanowiska asystenta: takie piastują w banku wyłącznie "świeżaki", czyli debiutanci. Także zwrot "i tyle" zapadnie w pamięć . Tak podsumowała swoje stwierdzenie o tym, że 65 tys. zł to zarabiało się w NBP, ale w czasach jednego z poprzednich prezesów. Kim jest Ewa Raczko? Przed kamerami występowała pierwszy raz – ujawnił informator portalu money.pl, który jest byłym pracownikiem NBP. – Ewa Raczko to specjalistka w swojej działce. Jest błyskotliwa, szybko załatwiała wszystkie sprawy. Do tego zawsze jest uśmiechnięta. Zresztą nawet na konferencji, na której zabroniono jej mówić o najważniejszych sprawach, nie wypadła źle i się nie stresowała – powiedział rozmówca portalu.


W NBP Raczko pojawiła się niespełna 12 lat temu. Trafiła do banku, gdzie współpracowała ze Sławomirem Skrzypkiem, który zginął w katastrofie smoleńskiej, a następnie z Markiem Belką.

Była bliską współpracowniczką Lecha Kaczyńskiego w czasach, gdy był prezydentem Warszawy. Pełniła funkcję zastępcy skarbnika. W warszawskim ratuszu pracowała także w 2006 roku, gdy miastem zarządzał Mirosław Kochalski wyznaczony przez Lecha Kaczyńskiego na zastępcę, po tym jak włodarz miasta został prezydentem RP.

źródło: Money