Anja Rubik ma konkurencję. "Sex Education" od Netflixa jest jak "American Pie" dla dzisiejszych nastolatków

Bartosz Godziński
Nocne polucje, rimming czy aborcja u licealistki? W tym serialu nie ma żadnego tematu tabu. "Sex Education" to produkcja Netflixa, która z miejsca podbiła serca widzów i krytyków. Dowcipnie, mądrze i z dystansem podchodzi do spraw intymnych, a przy tym ma wciągający scenariusz i niebanalnych bohaterów.
"Sex education" to nowa produkcja Netflixa mówiąc o TYCH sprawach Fot. Materiały prasowe / Netflix
Już sam główny bohater to chodzące indywiduum, którego nie sposób polubić. Asa Butterfield ("Chłopiec w pasiastej piżamie", "Hugo i jego wynalazek") gra nieśmiałego prawiczka Otisa, który staje się seksualnym guru w swojej szkole.

Wiedzę wyssał z mlekiem matki. Niemal dosłownie, bo mieszka w domu przesiąkniętym erotyką - jest synem wyzwolonej seks-terapeutki. W tej roli niespodzianka: Gillian Anderson, która jako MILF jest zupełnym przeciwieństwem swojej kultowej kreacji z "Archiwum X".


Tak powinna wyglądać edukacja seksualna
Milenialsi mieli swoje "American Pie" - ikoniczny film, który odkrywanie seksualności młodych osób sprowadził do serii niewybrednych żartów i szokujących (na tamte czasy) scen - jak ta z tytułową szarlotką.


"Sex Education" jest skierowany do podobnego targetu, a komediowe momenty są czasem równie obrazoburcze jak w amerykańskich filmach dla nastolatków. Jednak niesie za sobą głębsze przesłanie i na przykład obok sceny z "wymiocinową reakcją łańcuchową", wysłuchujemy niezwykle mądrego dialogu o akceptacji siebie i potrzebie słuchania, co partner ma do powiedzenia.

Seksualne porady są najcenniejszym elementem tego serialu. Nie zanudzają nas, bo dla równowagi mamy przecież wygłupy głównych bohaterów, ale przemycane są nienachalnie. Mamy wrażenie, że przy produkcji brali udział licencjonowani seksedukatorzy - rozwiązania bolączek trapiących serialowych licealistów są logiczne i przekonujące. Tak się powinno rozmawiać z dzieciakami o TYCH sprawach.
Zabawnych, ale i życiowych scen w serialu nie brakujeFot. Netflix
Nie tylko dla napalonych nastolatków
Myślę, że i dorośli widzowie znajdą tu sporo trików, które wykorzystają do udoskonalenia bądź naprawy relacji z partnerem lub... z samym sobą. Niedoświadczeni w rozmowach "o kwiatkach i pszczółkach" rodzice dowiedzą się też, jak można, a nawet powinno rozmawiać z dorastającymi pociechami. Tego nie nauczą się na lekcjach z wychowania do życia w rodzinie, a filmy porno tylko wypaczą ich pojęcie o świecie.

Perypetie serialowych postaci to pełen przekrój zagadnień, które przypominają ekranizację rubryki z trudnymi pytaniami z "Bravo". Niektóre są mniej lub bardziej bliskie widzom, inne przerysowane i groteskowe, ale nie niemożliwe. Nie ukrywajmy, facetów z kompleksem dużego penisa jest garstka, ale rozterki dotyczące własnej orientacji seksualnej, nieustanny popęd, brak orgazmów i inne, zwykłe łóżkowe problemy to już chleb powszedni dla wielu z nas.

W "Sex Education" polscy widzowie odnajdą też wątek "science-fiction". Nastolatka wybrała się do kliniki aborcyjnej i bez żadnych perturbacji prawnych przerwała ciążę. Miała ku temu racjonalne powody, więc twórcom nie chodziło o nakłanianie do "mordowania nienarodzonych dzieci". Pokazali, jak to wygląda w krajach, gdzie aborcja jest łatwiej dostępna - serial toczy się w urokliwej części Wielkiej Brytanii.
"Sex Education" ma sceny, które dla jednych widzów mogą być za mocne, a dla drugich będą kaszką z mleczkiemFot. Netflix
Seks-edukacja
Historie bohaterów pochłaniają bez reszty i trudno przewidzieć jak się rozwiną. Twórczyni Laurie Nunn potrafi zaskoczyć. Nie tylko zwrotami akcji, ale i śmiałym scenami erotycznymi. Niestety czasem brakuje w nich subtelności i stosowana jest przesadna terapia szokowa, wiele spraw jest poruszonych tylko przelotnie. Możliwe, że w inny sposób trudniej byłoby dotrzeć z przekazem i otrzymalibyśmy kolejny mdły serial dla nastolatków.

Tymczasem krytycy, a przede wszystkim widzowie są zachwyceni. Na polskim Twitterze dominują pochlebne komentarze - również wśród dorosłych użytkowników. Z kolei Anja Rubik w ramach swojego projektu sexedPL doceniła podejmowaną przez serial tematykę i przeprowadzi w tym kontekście rozmowy o m.in. masturbacji, pornografii czy seksie oralnym. Pierwszy odcinek już jest dostępny. "Sex Education" to zaskakująco udana produkcja Netflixa, która podobnie jak "13 powodów" porusza ważne zagadnienia i niesie ogromny ładunek edukacyjny. Jest tam niemal wszystko, co chcielibyście wiedzieć o życiu seksualnym nastolatków, ale baliście się zapytać.