“Milionerzy” z nowym prowadzącym. Pojawi się też dodatkowe koło ratunkowe

Monika Przybysz
Co jest wygodniejsze: a) fotel prowadzącego “Milionerów” czy b) fotel bolidu F1? To tylko pozornie nie jest pytanie za milion. Rzetelnej odpowiedzi może udzielić tylko jedna osoba. I nie jest to Hubert Urbański.
W Polsce debiutuje "Who Wants to Be Millionaire z Jeremym Clarksonem" Fot. materiały prasowe
„Milionerzy”, a właściwie “Who Wants To Be a Millionaire z Jeremym Clarksonem”, bo tak brzmi pełna nazwa brytyjskiej edycji programu, mają jak sama nazwa wskazuje nowego prowadzącego. Jego wybór to najlepszy dowód na to, że mieszkańcy Wysp niezmiennie cenią sobie absurdalne poczucie humoru. Naprzeciwko uczestników łamiących sobie głowy na pytaniach za kolejne dziesiątki tysięcy zasiądzie Jeremy Clarkson.

Nazwisko brzmi znajomo? Słusznie, to nie jest przypadkowa zbieżność, tylko ten sam Jeremy Clarkson, który w programie “Top Gear” testował najszybsze i najdroższe, ale i najbardziej absurdalne motoryzacyjne konstrukcje świata - i raczej nie przebierał przy tym w słowach.

Fakt, że słysząc niektóre z komentarzy Clarksona na dowolny temat, nasz polski prowadzący prawdopodobnie spłonąłby dziewiczym rumieńcem, to nie jedyna oznaka “nowej jakości” jaką weteran “Top Gear’a” wniesie do studia “Milionerów”.

W Polsce “Who Wants To Be a Millionaire z Jeremym Clarksonem” zadebiutuje na kanale BBC Brit, więc to właśnie ten kanał należy włączyć w piątek o 22:30, żeby przekonać się, czy obecność Clarksona w fotelu prowadzącego to przepis na spektakularny sukces, czy spektakularną porażkę formatu. Czemu aż tak radykalnie? Bo brytyjscy producenci postawili przed swoim nowym hostem zadania wykraczające poza kompetencje standardowego “Urbańskiego”.
Pomoże czy przeszkodzi? Clarkson w roli prowadzącego będzie miał sporo obowiązkówFot. materiały prasowe
Czwarte koło - na pewno ratunkowe?
“Pytanie do prowadzącego” - tak nazywa się największa innowacja nowej edycji. Clarkson, który na przestrzeni swojej telewizyjnej kariery nie raz i nie dwa stawiał się w roli motoryzacyjnej alfy i omegi, swoje nowe obowiązki komentuje zaskakująco skromnie:

- Nowe koło ratunkowe jest kompletnie bezużyteczne. “Pytanie do prowadzącego”? Równie dobrze mogliby pytać kosz na śmieci - zauważył samokrytycznie.

Pytany o to, w jakich dziedzinach czuje się mocny, Clarkson, dość zaskakująco, nie wymienił motoryzacji: - Ptaki - padła odpowiedź. - Nie powiedziałbym, że moja wiedza jest ekspercka, ale wiem na ten temat więcej, niż większość ludzi - stwierdził.

- Umiem odróżnić pardwę od rybołowa i trznadla od trzcinniczka. Wiem, czym się różni sikorka sosnówka od sikorki modrej, czego większość ludzi nie wie. Ale jestem też pewien, że teraz kiedy się do tego przyznałem, dostanę takie pytania o ptaki, na które nie będę znał odpowiedzi - stwierdził Clarkson.

Z jakimi pytaniami jeszcze, teoretycznie, może sobie poradzić? - Progresywny rock z lat 70. To tyle - co do innych dziedzin, prawdopodobnie nie będę miał pojęcia - podsumował w jednym z wywiadów.
Poker face w wydaniu Clarksona? To się nie uda.Fot. materiały prasowe
Pokerowa twarz - nieobowiązkowa
W polskiej edycji “Milionerów” nie zdarza się, aby uniesiona brew prowadzącego drgnęła choćby na milimetr zdradzając jakiekolwiek wątpliwości, co do trafności wyboru uczestnika. Twarz Jeremy’ego Clarksona posiada natomiast, powiedzmy delikatnie, bogatą mimikę.

Trudno więc wyobrazić sobie, że zasiadając w fotelu prowadzącego “Who Wants to Be Milionaire” zrezygnuje z wywracania oczami, marszczenia krzaczastych brwi i znaczącego pochrząkiwania, zwłaszcza że po wprowadzeniu nowego koła ratunkowego sam, w pewnym stopniu, będzie jednocześnie uczestnikiem programu.

Uczestnikiem/ prowadzącym, który, dodajmy, nie do końca sam wierzył, że kiedykolwiek zajmie to podwójne stanowisko. Kiedy producent nowej edycji - Wayne Garvie - postanowił osobiście zapytać, czy Clarkson jest zainteresowany udziałem w projekcie, ten bez namysłu odpowiedział: “Tak”. Dosłownie bez namysłu.

- Tak naprawdę to go nie słuchałem. Nie sądziłem, że ten program kiedykolwiek powstanie - wyznał z właściwą sobie szczerością.

Brytyjskie vs polskie poczucie humoru
“Nie widzę sensu w bus pasach. Dlaczego biedni ludzie mają docierać na miejsce szybciej, niż ja?” - to tylko niewielka próbka sarkazmu (lub jak kto woli - grubiaństwa), za które widzowie “Top Gear’a” pokochali Clarksona.

Czy jednak zestresowani do granic możliwości uczestnicy “Milionerów” również będą skłonni do śmiechu, kiedy to oni staną się celem ironicznych docinków prowadzącego? Powinni wyhodować sobie grubą skórę - albo przygotować zawczasu listę ciętych ripost, bo jak pokazują przykłady pierwszych wyemitowanych odcinków, Clarkson nie zamierza nikomu dawać fory.

“Nawet ludzie w Arizonie to wiedzą” - podsumował wahanie jednego z uczestników, który nie mógł sobie przypomnieć, w jakim hrabstwie znajduje się Blackpool Tower. I być może miał rację, bo w polskich realiach pytanie to brzmiałoby pewnie: “W jakim województwie znajduje się gdański pomnik Neptuna”.

Tylko czy wyobrażacie sobie, żeby taki docinek padł z ust Huberta Urbańskiego?

Artykuł powstał we współpracy z BBC Brit.