Lekcje do godziny 19. Tak licea kombinują, aby sprostać pomysłom minister Zalewskiej

Tomasz Ławnicki
Resort edukacji jak mantrę powtarza to, że dla wszystkich absolwentów zarówno liceów, jak i szkół podstawowych wystarczy miejsc w liceach, technikach i szkołach zawodowych. Jak te szkoły będą musiały zorganizować pracę w kolejnym roku szkolnym, to ustalane jest właśnie teraz. W samorządach i w kuratoriach ta zima jest wyjątkowo gorąca.
Tegoroczna rekrutacja do szkół średnich budzi wiele emocji – we wrześniu do szkół tych pójdzie dwa razy więcej uczniów niż zwykle. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Szkoła nie jest z gumy
W Białymstoku dyrektorzy liceów podliczyli – ile mają klas, ile w klasach ławek, ilu nauczycieli. Tę wiedzę przekazali Urzędowi Miasta. A urząd wydał komunikat w tonie dość alarmującym. Władze Białegostoku przyznały – aby zapewnić dalszą naukę wszystkim tegorocznym absolwentom podstawówek i gimnazjów, brakuje miejsc w szkołach, nauczycielskiej kadry oraz czasu.

Choć z tym ostatnim jakoś da się poradzić. Po prostu – trzeba będzie wydłużyć godziny nauki. Znacznie wydłużyć.
Nabór do szkół ponadpodstawowych

"Spotkania z dyrektorami podległych jednostek doprowadziły do następujących wniosków: będzie potrzeba więcej miejsca, czasu i kadry. W niektórych szkołach pojawiają się koszty związane z dostosowaniem pomieszczeń, które do tej pory były wykorzystywane na cele inne niż dydaktyczne. Zgodnie z informacją przekazaną przez dyrektorów, w szkołach mogą zostać wydłużone godziny nauki – do godz. 19.00 w liceach, do godz. 20.00 w szkołach zawodowych. Nie przewiduje się prowadzenia zajęć w soboty".

Urząd Miasta Białegostoku
. "Miasto dokłada wszelkich starań, aby szkoły jak najlepiej poradziły sobie z tym problemem. Samorząd liczy jednak na to, że pomysłodawcy zmian podzielą tę wielką odpowiedzialność" – czytamy w komunikacie lokalnych władz.


Jak zmieścić dwa razy więcej uczniów?
W mieście jest 15 liceów, 11 techników i 8 szkół branżowych I stopnia. Do tej pory co roku przyjmowały one ponad 4 tys. uczniów. Tym razem będą musiały pomieścić niemal 9 tys. pierwszoklasistów. Dla ilu szkół będzie to oznaczało wydłużenie godzin lekcyjnych do wieczora? O tym białostocki magistrat na razie nie informuje.

– Na tym etapie jest jeszcze za wcześnie, aby mówić, w ilu szkołach konieczne będzie takie wydłużenie lekcji. Na konkrety musimy poczekać, bo do końca stycznia mamy otrzymać z kuratorium harmonogram rekrutacji – wyjaśnia Kamila Bogacewicz z Urzędu Miasta Białegostoku.
Matura w I LO w Bydgoszczy.Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta
W Warszawie poszukiwanie miejsc
Uczniom i rodzicom na konkrety pozostaje jeszcze trochę poczekać także i w innych miastach. W Warszawie trwa wielkie liczenie. Wstępnie oszacowano, że brakuje miejsc dla ok. 15 tys. uczniów. Ale dyrektor Biura Edukacji m. st. Warszawy w rozmowie z naTemat uspokaja, że to jeszcze nie jest ostateczna liczba i finalnie powinno to wypaść lepiej.

– Nasze podstawowe problemy są dwa: lokalowe i kadrowe. Robimy wszystko, aby tych miejsc nie brakowało – zapewnia dyrektor Joanna Gospodarczyk.
Joanna Gospodarczyk
Dyrektor Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy

Część renomowanych liceów warszawskich to są szkoły w starych, zabytkowych budynkach. W takich liceach jak Żmichowska pole manewru jest niewielkie. Część z nich – np. Batory, Czacki czy Kopernik – szczęśliwie miały własne gimnazja, które teraz są wygaszane i w nich utworzenie nowych oddziałów jak najbardziej wchodzi w grę. Bardzo się staramy, aby te brakujące miejsca znaleźć.

W Warszawie wszystko powinno być jasne zaraz po feriach. Wtedy rekrutacja ruszy z kopyta. Aby wszyscy zainteresowani z podwójnego rocznika mogli się zapoznać z ofertą liceów i techników, doroczne targi edukacyjne w Pałacu Kultury będą dwa razy dłuższe niż zwykle (5 i 6 marca dla absolwentów szkół podstawowych, 7 i 8 marca dla absolwentów gimnazjów).

W Krakowie miejsc jest z zapasem
Ze spokojem do rekrutacji podchodzą władze Krakowa. Przekonują, że miejsc mają przygotowanych o wiele więcej niż będzie chętnych. Na pewno dla żadnego z uczniów miejsca nie zabraknie – zapewniała już w grudniu wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska. Choć oczywiście konkurencja będzie większa niż przed laty i niektórzy uczniowie będą musieli się zadowolić tym, że dostaną się do szkoły drugiego czy trzeciego wyboru.
Anna Korfel-Jasińska
zastępca prezydenta Krakowa

Dotychczasowa oferta liceów co roku kształtowała się na poziomie około 5000–5500 miejsc w różnych latach. Ale szkoły te mają ogromny potencjał. Po pierwsze, z uwagi na spadek liczby uczniów w ciągu ostatnich 10 lat, w liceach powstało około 5200 miejsc, ponadto cztery niedawno powstałe z przekształcenia gimnazjów licea dysponują 500 miejscami. Mamy też 12 zespołów szkół ogólnokształcących, złożonych z gimnazjum i liceum, a ponieważ gimnazja są wygaszane, w tych budynkach powstaje potencjał około 3600 miejsc. Dodatkowo możemy zwiększyć limity uczniów w oddziałach, a to oznacza kolejne 1000 miejsc.

Urząd Miasta Krakowa
Sumując, miasto zapewnia, że na absolwentów gimnazjów i podstawówek czeka w liceach 15 300 miejsc, a chętnych może być ok. 11 200.

Łódź: nauka w soboty nie wchodzi w grę
Monika Pawlak z Urzędu Miasta Łodzi w rozmowie z naTemat przyznaje, że przygotowania do rekrutacji dopiero wchodzą w decydującą fazę, ale nigdzie nie zanosi się na to, aby trzeba było organizować lekcje aż do późnego wieczora. Po prostu – tam, gdzie możliwości lokalowe pozwolą, tam się przyjmie dużo więcej uczniów. Ale gdzie takich możliwości nie ma, liczba miejsc znacząco nie wzrośnie.

– Dla wszystkich uczniów, którzy ukończą szkołę podstawową lub gimnazjum, miejsc wystarczy, co do tego nie ma wątpliwości – podkreśla Monika Pawlak. Przyznaje jednak, że o przyjęcie do wymarzonego liceum w tym roku będzie znacznie trudniej niż dotąd.
Monika Pawlak
Urząd Miasta Łodzi

Zawsze przygotowujemy więcej miejsc. Choćby dlatego, że do łódzkich szkół średnich aplikują uczniowie i z okolicznych miejscowości, i z innych, bardziej oddalonych miast Polski. Zdajemy sobie sprawę, jakie jest zainteresowanie nauką w poszczególnych szkołach. Ale na przykład w I LO w Łodzi, bardzo popularnym i renomowanym, nie da się utworzyć więcej klas, ponieważ mieści się ono w zabytkowym budynku i nie ma tam miejsca, aby wygospodarować jakieś dodatkowe pomieszczenia i zaadaptować je na sale lekcyjne.

– Na pewno nie ma mowy o lekcjach w sobotę, to na pewno nie wchodzi w grę. Nie chcemy też, żeby młodzież spędzała w szkole czas od rana do 19.00 i tak to postaramy się zorganizować – wyjaśnia przedstawicielka łódzkiego magistratu. Podkreśla przy tym, że "ostatecznych" danych dotyczących liczby miejsc w poszczególnych klasach na razie nie ma. Zapowiada, że wszystko powinno być dograne pod koniec stycznia lub na początku lutego.

A i tak ostateczny plan lekcji w dużej mierze zależy też od tego, co zrobią sami uczniowie. – Młodzież przecież też zdaje sobie sprawę z tego, że tegoroczna rekrutacja będzie trudniejsza i możliwe, że część tych, którzy wcześniej stawiali na liceum, teraz zdecyduje się na technikum – mówi Monika Pawlak. W łódzkich technikach i szkołach zawodowych problemów z rekrutacją raczej nie będzie, ponieważ kilka z nich od września otrzyma budynki po wygaszonych gimnazjach.

Miejsca będą, ale w mniejszych miastach
W niektórych miastach rozważane jest wcześniejsze rozpoczynanie nauki – nie od 8.00 rano, lecz od 7.00. W ten sposób udałoby się uniknąć lekcji do późnego wieczora. W niektórych mówi się o powiększaniu klas do nawet 38 uczniów. Na pewno to lepsze rozwiązanie niż to, gdyby młodzież musiała korzystać z sugestii resortu Anny Zalewskiej i szukać szkoły gdzieś mniejszych miejscowościach.

W przekazanym w grudniu komunikacie dotyczącym rekrutacji do szkół średnich w roku szkolnym 2019/20 ministerstwo przyznawało, że więcej miejsc w szkołach jest tam, gdzie borykano się z problemem niżu demograficznego. W dużych miastach na nadmiar wolnych miejsc w szkołach nikt raczej nie narzekał.
Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych na rok szkolny 2019/2020

Widoczny jest spadek liczby uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych usytuowanych w mniejszych ośrodkach miejskich prowadzonych lub dotowanych przez powiaty ziemskie.

Reforma systemu oświaty nie tylko podniesie jakość edukacji, ale jest ratunkiem przed niekorzystnymi skutkami niżu demograficznego. Wiele liceów położonych w mniejszych ośrodkach było dotychczas likwidowanych z powodu niżu. Większa liczba uczniów w mniejszych miastach pozwoli na zachowanie etatów dla nauczycieli, a także uchroni szkoły przed ich likwidacją. Wzrost liczby uczniów przekłada się także na wzrost kwoty przekazywanej w subwencji oświatowej. Natomiast większa liczba uczniów w większych miastach jest szansą na podtrzymanie dynamicznego rozwoju. Czytaj więcej

Ministerstwo Edukacji Narodowej
Czy to oznacza, że w większych miastach uczniowie z gorszymi wynikami będą musieli się przygotować na przeprowadzkę do bursy w mniejszym mieście? Podwójny rocznik młodzieży, na której odbywa się eksperyment z reformą edukacji przekona się o tym już wkrótce.