Lekcje do godziny 19. Tak licea kombinują, aby sprostać pomysłom minister Zalewskiej
W Białymstoku dyrektorzy liceów podliczyli – ile mają klas, ile w klasach ławek, ilu nauczycieli. Tę wiedzę przekazali Urzędowi Miasta. A urząd wydał komunikat w tonie dość alarmującym. Władze Białegostoku przyznały – aby zapewnić dalszą naukę wszystkim tegorocznym absolwentom podstawówek i gimnazjów, brakuje miejsc w szkołach, nauczycielskiej kadry oraz czasu.
Choć z tym ostatnim jakoś da się poradzić. Po prostu – trzeba będzie wydłużyć godziny nauki. Znacznie wydłużyć.
. "Miasto dokłada wszelkich starań, aby szkoły jak najlepiej poradziły sobie z tym problemem. Samorząd liczy jednak na to, że pomysłodawcy zmian podzielą tę wielką odpowiedzialność" – czytamy w komunikacie lokalnych władz.Nabór do szkół ponadpodstawowych"Spotkania z dyrektorami podległych jednostek doprowadziły do następujących wniosków: będzie potrzeba więcej miejsca, czasu i kadry. W niektórych szkołach pojawiają się koszty związane z dostosowaniem pomieszczeń, które do tej pory były wykorzystywane na cele inne niż dydaktyczne. Zgodnie z informacją przekazaną przez dyrektorów, w szkołach mogą zostać wydłużone godziny nauki – do godz. 19.00 w liceach, do godz. 20.00 w szkołach zawodowych. Nie przewiduje się prowadzenia zajęć w soboty".
Urząd Miasta Białegostoku
Jak zmieścić dwa razy więcej uczniów?
W mieście jest 15 liceów, 11 techników i 8 szkół branżowych I stopnia. Do tej pory co roku przyjmowały one ponad 4 tys. uczniów. Tym razem będą musiały pomieścić niemal 9 tys. pierwszoklasistów. Dla ilu szkół będzie to oznaczało wydłużenie godzin lekcyjnych do wieczora? O tym białostocki magistrat na razie nie informuje.
– Na tym etapie jest jeszcze za wcześnie, aby mówić, w ilu szkołach konieczne będzie takie wydłużenie lekcji. Na konkrety musimy poczekać, bo do końca stycznia mamy otrzymać z kuratorium harmonogram rekrutacji – wyjaśnia Kamila Bogacewicz z Urzędu Miasta Białegostoku.
Uczniom i rodzicom na konkrety pozostaje jeszcze trochę poczekać także i w innych miastach. W Warszawie trwa wielkie liczenie. Wstępnie oszacowano, że brakuje miejsc dla ok. 15 tys. uczniów. Ale dyrektor Biura Edukacji m. st. Warszawy w rozmowie z naTemat uspokaja, że to jeszcze nie jest ostateczna liczba i finalnie powinno to wypaść lepiej.
– Nasze podstawowe problemy są dwa: lokalowe i kadrowe. Robimy wszystko, aby tych miejsc nie brakowało – zapewnia dyrektor Joanna Gospodarczyk.
W Warszawie wszystko powinno być jasne zaraz po feriach. Wtedy rekrutacja ruszy z kopyta. Aby wszyscy zainteresowani z podwójnego rocznika mogli się zapoznać z ofertą liceów i techników, doroczne targi edukacyjne w Pałacu Kultury będą dwa razy dłuższe niż zwykle (5 i 6 marca dla absolwentów szkół podstawowych, 7 i 8 marca dla absolwentów gimnazjów).Część renomowanych liceów warszawskich to są szkoły w starych, zabytkowych budynkach. W takich liceach jak Żmichowska pole manewru jest niewielkie. Część z nich – np. Batory, Czacki czy Kopernik – szczęśliwie miały własne gimnazja, które teraz są wygaszane i w nich utworzenie nowych oddziałów jak najbardziej wchodzi w grę. Bardzo się staramy, aby te brakujące miejsca znaleźć.
W Krakowie miejsc jest z zapasem
Ze spokojem do rekrutacji podchodzą władze Krakowa. Przekonują, że miejsc mają przygotowanych o wiele więcej niż będzie chętnych. Na pewno dla żadnego z uczniów miejsca nie zabraknie – zapewniała już w grudniu wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska. Choć oczywiście konkurencja będzie większa niż przed laty i niektórzy uczniowie będą musieli się zadowolić tym, że dostaną się do szkoły drugiego czy trzeciego wyboru.
Sumując, miasto zapewnia, że na absolwentów gimnazjów i podstawówek czeka w liceach 15 300 miejsc, a chętnych może być ok. 11 200.Dotychczasowa oferta liceów co roku kształtowała się na poziomie około 5000–5500 miejsc w różnych latach. Ale szkoły te mają ogromny potencjał. Po pierwsze, z uwagi na spadek liczby uczniów w ciągu ostatnich 10 lat, w liceach powstało około 5200 miejsc, ponadto cztery niedawno powstałe z przekształcenia gimnazjów licea dysponują 500 miejscami. Mamy też 12 zespołów szkół ogólnokształcących, złożonych z gimnazjum i liceum, a ponieważ gimnazja są wygaszane, w tych budynkach powstaje potencjał około 3600 miejsc. Dodatkowo możemy zwiększyć limity uczniów w oddziałach, a to oznacza kolejne 1000 miejsc.
Urząd Miasta Krakowa
Łódź: nauka w soboty nie wchodzi w grę
Monika Pawlak z Urzędu Miasta Łodzi w rozmowie z naTemat przyznaje, że przygotowania do rekrutacji dopiero wchodzą w decydującą fazę, ale nigdzie nie zanosi się na to, aby trzeba było organizować lekcje aż do późnego wieczora. Po prostu – tam, gdzie możliwości lokalowe pozwolą, tam się przyjmie dużo więcej uczniów. Ale gdzie takich możliwości nie ma, liczba miejsc znacząco nie wzrośnie.
– Dla wszystkich uczniów, którzy ukończą szkołę podstawową lub gimnazjum, miejsc wystarczy, co do tego nie ma wątpliwości – podkreśla Monika Pawlak. Przyznaje jednak, że o przyjęcie do wymarzonego liceum w tym roku będzie znacznie trudniej niż dotąd.
– Na pewno nie ma mowy o lekcjach w sobotę, to na pewno nie wchodzi w grę. Nie chcemy też, żeby młodzież spędzała w szkole czas od rana do 19.00 i tak to postaramy się zorganizować – wyjaśnia przedstawicielka łódzkiego magistratu. Podkreśla przy tym, że "ostatecznych" danych dotyczących liczby miejsc w poszczególnych klasach na razie nie ma. Zapowiada, że wszystko powinno być dograne pod koniec stycznia lub na początku lutego.Zawsze przygotowujemy więcej miejsc. Choćby dlatego, że do łódzkich szkół średnich aplikują uczniowie i z okolicznych miejscowości, i z innych, bardziej oddalonych miast Polski. Zdajemy sobie sprawę, jakie jest zainteresowanie nauką w poszczególnych szkołach. Ale na przykład w I LO w Łodzi, bardzo popularnym i renomowanym, nie da się utworzyć więcej klas, ponieważ mieści się ono w zabytkowym budynku i nie ma tam miejsca, aby wygospodarować jakieś dodatkowe pomieszczenia i zaadaptować je na sale lekcyjne.
A i tak ostateczny plan lekcji w dużej mierze zależy też od tego, co zrobią sami uczniowie. – Młodzież przecież też zdaje sobie sprawę z tego, że tegoroczna rekrutacja będzie trudniejsza i możliwe, że część tych, którzy wcześniej stawiali na liceum, teraz zdecyduje się na technikum – mówi Monika Pawlak. W łódzkich technikach i szkołach zawodowych problemów z rekrutacją raczej nie będzie, ponieważ kilka z nich od września otrzyma budynki po wygaszonych gimnazjach.
Miejsca będą, ale w mniejszych miastach
W niektórych miastach rozważane jest wcześniejsze rozpoczynanie nauki – nie od 8.00 rano, lecz od 7.00. W ten sposób udałoby się uniknąć lekcji do późnego wieczora. W niektórych mówi się o powiększaniu klas do nawet 38 uczniów. Na pewno to lepsze rozwiązanie niż to, gdyby młodzież musiała korzystać z sugestii resortu Anny Zalewskiej i szukać szkoły gdzieś mniejszych miejscowościach.
W przekazanym w grudniu komunikacie dotyczącym rekrutacji do szkół średnich w roku szkolnym 2019/20 ministerstwo przyznawało, że więcej miejsc w szkołach jest tam, gdzie borykano się z problemem niżu demograficznego. W dużych miastach na nadmiar wolnych miejsc w szkołach nikt raczej nie narzekał.
Czy to oznacza, że w większych miastach uczniowie z gorszymi wynikami będą musieli się przygotować na przeprowadzkę do bursy w mniejszym mieście? Podwójny rocznik młodzieży, na której odbywa się eksperyment z reformą edukacji przekona się o tym już wkrótce.Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych na rok szkolny 2019/2020Widoczny jest spadek liczby uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych usytuowanych w mniejszych ośrodkach miejskich prowadzonych lub dotowanych przez powiaty ziemskie.
Reforma systemu oświaty nie tylko podniesie jakość edukacji, ale jest ratunkiem przed niekorzystnymi skutkami niżu demograficznego. Wiele liceów położonych w mniejszych ośrodkach było dotychczas likwidowanych z powodu niżu. Większa liczba uczniów w mniejszych miastach pozwoli na zachowanie etatów dla nauczycieli, a także uchroni szkoły przed ich likwidacją. Wzrost liczby uczniów przekłada się także na wzrost kwoty przekazywanej w subwencji oświatowej. Natomiast większa liczba uczniów w większych miastach jest szansą na podtrzymanie dynamicznego rozwoju. Czytaj więcejMinisterstwo Edukacji Narodowej