Polityk Platformy wyłamał się z bojkotu TVP. "Będę odbierał telefony z zaproszeniem"

Rafał Badowski
Platforma Obywatelska ogłosiła bojkot TVP i ma on obowiązywać w całym kraju. Powodem jest to, że zdaniem PO stacja stała się pod rządami PiS narzędziem politycznej nagonki. Jednak jak się okazuje, nie wszyscy politycy Platformy podzielają pogląd, że należy bojkotować TVP.
Jan Rulewski nie zamierza bojkotować TVP, jak jego partyjni koledzy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Innego zdania niż kierownictwo partii jest senator PO Jan Rulewski, jedna z czołowych postaci "Solidarności" w latach 1980-1981. – Wielokrotnie uczestniczyłem w swoim życiu w bojkotowaniu. Okazywało się wiele razy, że nie były to formy skuteczne. Telewizje mają to do siebie, że "zawsze się wykarmią". Więc trzeba się głęboko zastanowić, czy ma to sens, zanim wybierze się taką formę – tłumaczy Jan Rulewski w rozmowie z Wirtualną Polską.

– A po drugie, to moje osobiste przekonanie, że nie można bojkotować "swego", choćby ono było złe. Trzeba je zmieniać – wyjaśnia i dodaje, że trzeba chodzić do TVP po to, by przedstawiać swoje argumenty. Deklaruje, że "nie będzie bojkotował telewizji publicznej" i będzie odbierał telefony z zaproszeniem - choć nie zawsze, ze względu na partyjną propagandę TVP na rzecz PiS.


Platforma Obywatelska ogłosiła we wtorek bojkot TVP. Politycy zarówno najwyższego szczebla, jak i ci w regionach mają nie chodzić do programów publicznego nadawcy, dopóki nie zostanie odwołany prezes Jacek Kurski. Jako powód podano, że pod rządami PiS TVP stała się narzędziem politycznej nagonki i propagandy.

I wygląda na to, że nawet politycy partii w regionach stosują się do stanowiska kierownictwa. Pokazał to jeden z liderów gdańskiej PO Piotr Borawski, który w grudniu został wiceprezydentem Gdańska. Został zaproszony przez lokalną TVP do udziału w programie "Forum Panoramy", ale odrzucił zaproszenie.

źródło: Wirtualna Polska