Patryk Jaki kapiszonem PiS. Miał być złotym dzieckiem prawicy, dziś jest bohaterem memów

Rafał Madajczak
A taki był ładny, amerykański, szkoda - ten nieśmiertelny cytat z "Samych swoich" doskonale opisuje dzisiejszą sytuację Patryka Jakiego. Nowa nadzieja prawicy i pogromca Platformy w Warszawie w kilkanaście tygodni stał się politycznym mokrym kapiszonem.
Patryk Jaki ma problem. Miał być magazyn "Sukces", wyszedł "Magazyn Porażka". Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
To miała być kariera na miarę Andrzeja Dudy. Oto młody polityk z drugiego szeregu dostaje życiową szansę i wyciska z niej więcej niż komukolwiek się wydawało. Oto Patryk Jaki, "człowiek z bloku", wice-Ziobro przez większość swojej kariery, przebija szklany sufit i wchodzi do pierwszej ligi.

Dziś ten sufit wali mu się na głowę. A opozycja zajada popcorn i patrzy zachwycona. Prawo i Sprawiedliwość zainwestowało w ostatnich miesiącach w Patryka Jakiego niemałe środki i dało mu kredyt zaufania na warunkach, których nie powstydził się prezes Pekao S.A. na Nowogrodzkiej.


Jaki dostał ambitne i bardzo prestiżowe zadanie zawalczenia o Warszawę, miasto symbol, które podczas wyborów samorządowych przyćmiewa wszystko inne. Dostał też do ręki komisję śledczą, polityczny samograj, bo kto nie będzie kibicować zemście na cwaniakach wykorzystujących biednych ludzi? Dostał wreszcie zielone światło na faktyczne zawieszenie swojej pracy w rządzie i prowadzenie kampanii poza legalnymi terminami. O partyjnych funduszach na kampanię nie wspominając.

Dziś widać, że nawet Polska Fundacja Narodowa nie przepaliłaby tak spektakularnie tego politycznego kredytu.

Jaki po brutalnej i obfitującej w żenujące momenty kampanii przegrał Warszawę bardziej niż się spodziewano i stał się twarzą wielkomiejskiej porażki PiS. Nie pomogło też, że przed komisję nie zaciągnął jedynego celu istnienia tego ciała, czyli Hanny Gronkiewicz-Waltz, to jednak środowe przesłuchanie szemranego adwokata od prywatyzcji było wymownym symbolem smutnego końca tej fazy "Projektu Jaki". Oto cyniczny stary wyga na oczach bezradnego Jakiego i kilkaset tysięcy widzów owinął sobie byłą nadzieję prawicy wokół palca i zrobił show pod tytułem "Miasto grzechu PiS". Wyliczał alkoholowe ekscesy ministra koordynatora służb Mariusza Kamińskiego, rzekome skupowania roszczeń przez braci Sasinów czy próbę "wyczyszczenia" działki przy ulicy Srebrnej, tej samej na której miały powstać Dwie Wieże Jarosława Kaczyńskiego.

Co na to Patryk Jaki? Według politycznych plotek partia docenia zasługi Patryka Jakiego i zamierza go awansować na boczny tor. W tym kontekście mówi się o ministerstwie sportu lub starcie do Parlamentu Europejskiego. W obu tych przypadkach Jaki zejdzie ludziom z oczu.

W dyskusji o polskiej polityce co jakiś czas pojawia się marzenie o młodym pokoleniu, które odmieni oblicze tej ziemi. Zła wiadomość jest taka, że młode pokolenie już tu jest.

I ma twarz Patryka Jakiego.