TVP znowu się nie popisała. Miała ogłosić, kto wystąpi na Eurowizji, ale... nie zdążyła wybrać piosenki

Ola Gersz
Kto będzie reprezentował Polskę na tegorocznej Eurowizji? Wciąż tego nie wiemy. Telewizja Polska, która w tym roku sama wybiera artystę, przedłużyła obrady o tydzień. Internauci nie zostawiają na niej suchej nitki.
Na polskiego reprezentanta musimy jeszcze poczekać Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W ostatnich latach reprezentanta Polski wybierali widzowie. Z różnym skutkiem – w ubiegłym roku Gromee i Lukas Meijer nieoczekiwanie odpadli w półfinale. Ich piosenka "Light Me Up" mimo to stała się hitem w Europie.

Tym razem to TVP postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Artystę, który w maju pojedzie na Eurowizję do Tel Awiwu, ma wybrać spośród nadesłanych zgłoszeń specjalna Konkursowa Konkursowa. Jednak na razie jej prace nie idą zgodnie z planem.

O co chodzi? Do rywalizacji o występ w stolicy Izraela zgłosiło się podobno dwudziestu wokalistów, wokalistek i zespołów, a artysta, który będzie reprezentował Polskę w Izraelu, miał zostać ogłoszony 8 lutego. Jednak tego dnia TVP zamiast podać nazwisko wokalisty lub nazwę zespołu, ogłosiła, że... nie wyrobiła się w czasie.


"Do Telewizji Polskiej wpłynęło bardzo dużo propozycji piosenek. Komisja prowadzi intensywne prace i wnikliwie zapoznaje się z przesłanymi utworami. Dlatego też konieczne jest wydłużenie terminu preselekcji, a decyzja Komisji Konkursowej zostanie ogłoszona do piątku 15 lutego" – czytamy na stronie utworzonego przez TVP wydarzenia na Facebooku "14, 16, 18 maja - Eurowizja 2019". W komentarzach nie brakuje złośliwości i krytyki. Internauci przede wszystkim nie wierzą w... nadmiar zgłoszeń. Zauważają również, że informację o przedłużeniu obrad powinno się podać stosownie wcześniej.

"Żenada", "Najgorsze jest to, że lekceważą wszystko i nie umieją podać tej informacji chociaż dzień przed. Porażka.", "Mam propozycję TVP, pokażecie nam te wszystkie nadesłane utwory, a my wybierzemy szybko (jeszcze dziś) i dobrze" – brzmią niektóre z komentarzy.

"Obstawiam że: 1. Poziom zgłoszeń był tak żałosny, że naprędce próbują się z kimś dogadać, by ogłosić że wybrali najlepszą z najlepszych. 2. Komisja złożona jest z pani woźnej, pani księgowej i pani sekretarki, które słuchały propozycji w przerwach w pracy i nie zdążyły wszystkiego przesłuchać" – napisał z kolei jeden z internautów.

Faworytką w eurowizyjnych spekulacjach była Natalia Szroeder. Ta jednak zdementowała ostatnio spekulacje, że to ona pojedzie do Tel Awiwu. Tymczasem Margaret ponownie weźmie udział w eliminacjach w Szwecji.