Lista nieobecnych jest długa, ale... Sprawdzamy, kto jednak przyjechał na konferencję bliskowschodnią

Mateusz Marchwicki
Na konferencję bliskowschodnią przejechało około 60 delegacji z różnych państw, w tym wiceprezydent USA Mike Pence i premier Izraela Benjamin Netanjahu. Wielkimi nieobecnymi są Iran, jego geopolityczni sprzymierzeńcy i... część państw Unii Europejskiej. O co chodzi w konferencyjnej układance?
Kto i po co przyjechał na warszawską konferencję? Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Konferencja w Warszawie już od dawna wzbudzała kontrowersje i spowodowała nawet retorsje ze strony wściekłego Iranu, który odbiera spotkanie jako skierowane przeciwko niemu. I wszystko wskazuje na to, że irańskie władze mogą mieć trochę racji.

Amerykanie, którzy są współorganizatorami tego wydarzenia, przysłali dosyć mocną reprezentację urzędników wysokiego szczebla. Do Polski przylecieli: wiceprezydent Mike Pence, sekretarz stanu Mike Pompeo, doradca prezydenta Trumpa Jared Kushner (prywatnie mąż Ivanki Trump) oraz specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta ds. negocjacji międzynarodowych Jason Greenblatt.


Zięć Trumpa ma przedstawić elementy długo oczekiwanego planu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, który Donald Trump określił "porozumieniem stulecia". Właśnie to oraz lista nieobecnych może świadczyć o fakcie, że Amerykanie chcą stworzyć antyirański blok państw, włączając do tego Arabie Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie, które mają podobny stosunek do Iranu jak Izrael.

Do Polski przyjechali ponadto przedstawiciele Bahrajnu, Jemenu, Jordanii, Kuwejtu, Maroko, Omanu oraz większości krajów europejskich. Ciekawa jest jednak lista nieobecnych. Oprócz Rosji, Iranu, Turcji, Libanu i Autonomii Palestyńskiej, do Warszawy nie przyjechała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, co ma pokazać, że unijni urzędnicy sprzeciwiają się złamaniu przez Polskę solidarności unijnej i ryzyku pogorszenia stosunków z Iranem.