Maria Kiszczak chciała chronić męża przed "katolickimi mediami". Pisała o tym do... abpa Głódzia
Jak dowiedzieli się dziennikarze Polskiego Radia i "Rzeczpospolitej", w obronie Czesława Kiszczaka występowała także jego żona Maria. Chodziło o ataki ze strony mediów Tadeusza Rydzyka, a interwencję w tej sprawie miałby podjąć sam apb Sławoj Leszek Głódź. Arcybiskup sprawę jednak zignorował.
"Nie rozumiem, dlaczego właśnie Kościół, dlaczego księża, sieją nienawiść do człowieka, który uratował Polskę, Polaków przed wojną domową, która groziła wejściem wojsk radzieckich (do Polski – red.), przed umieraniem? Taki cel przecież miało internowanie (działaczy opozycji – red.), wprowadzenie stanu wojennego" – pisała Maria Kiszczak.
Czemu na tę sprawie miałby reagować arcybiskup Głódź? Autorka listu podkreślała, że PRL-owski generał... "chronił księży" podczas stanu wojennego.
Kiszczak twierdziła, że jej rodzina przyjmowała duchownych po kolędzie i na zwykłe towarzyskie rozmowy. Informuje, że jej mąż wiedział o "wielu sprawach" księży i "nie dopuszczał do ich kompromitowania, chronił ich. Jak teraz Kościół mu się odpłaca? Nienawiścią?" – pytała. Wyraziła też przekonanie, że w każdym innym kraju, jej mąż byłby bohaterem.
Z kolei arcybiskup Głódź zaprzecza, by kiedykolwiek poznał Marię Kiszczak. Nie pamięta też wymiany listów z generałową. Generała Kiszczaka spotkał na "jakimś opłatku", kiedy był już biskupem polowym Wojska Polskiego. Sprawą poruszoną przez autorkę listu oczywiście się nie zajął.
źródło: rp.pl