Morawiecki jednak nie pojedzie do Izraela na szczyt V4. To z powodu słów Netanjahu?
Wygląda na to, że konflikt z izraelskimi władzami nie jest bliski zakończenia. Premier Morawiecki zadecydował, że nie pojedzie do Izraela. To wszystko mimo tłumaczeń Tel Awiwu, że słowa premiera Netanjahu zostały przeinaczone.
Słowa premiera Izraela wywołały w Polsce burzę. Ambasada izraelska w Warszawie zapewniała jednak, że takie słowa w ogóle nie padły, a kancelaria Netanjahu doprecyzowała, że chodziło nie o cały polski nardów lub państwo, ale pojedyncze przypadki. Komentarz premiera miał według niej zniekształcić dziennikarz.
Tymczasem w niedzielę izraelski dziennik "Haaretz" ogłosił, że Morawiecki nie poleci do Izraela na poniedziałkowy szczyt Grupy Wyszehradzkiej, w którym mają uczestniczyć również izraelskie władze. Premier miał ogłosić swoją decyzję premierowi Netanjahu podczas rozmowy telefonicznej.
Doniesienia gazety potwierdził szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. Zamiast Morawieckiego pojedzie szef MSZ Jacek Czaputowicz. Dołączy do premierów Czech, Słowacji i Węgier.
Mimo że tego nie potwierdzono, spekuluje się, że odwołanie wizyty Morawieckiego wiąże się ze sporem po słowach Netanjahu. Wcześniej prezydent Andrzej Duda napisał na Twitterze, że "Izrael nie jest w tej sytuacji dobrym miejscem by się spotykać, mimo wcześniejszych ustaleń".
źródło: "Haaretz"