Konflikt z Izraelem wkracza w nową fazę. "Udział Polski staje pod dużym znakiem zapytania"

Tomasz Ławnicki
W niedzielę było wiadomo, że wprawdzie do Jerozolimy nie pojedzie premier Mateusz Morawiecki, ale w szczycie V4+ w Izraelu weźmie udział szef MSZ Jacek Czaputowicz. W poniedziałkowy poranek, w dniu, gdy ten szczyt rusza, nie ma takiej pewności. Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk zasugerował, że zmiana planów jest możliwa.
Minister Michał Dworczyk o udziale Polski w V4 w Izraelu: pod dużym znakiem zapytania. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Co do zacytowanych przez izraelską prasę słów Benjamina Netanjahu (o rzekomej polskiej współpracy Polaków z Niemcami przy zabijaniu Żydów) można było mieć wątpliwości – oficjalnie władze zapewniały, że wypowiedzi takiej nie było. Tym razem jednak wątpliwości nie ma ani cienia – nowy szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz wprost powiedział m.in.: "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". – Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Byli Polacy, którzy kolaborowali z nazistami – mówił Israel Katz. Minister dowodził, że mimo iż na szczyt w Jerozolimie nie przyjedzie polski premier, to żadnego kryzysu w relacjach z Warszawą nie ma, bo Polskę będzie reprezentować szef MSZ Jacek Czaputowicz.


W tym momencie nie jest to jednak takie pewne. – Od wczoraj sytuacja rzeczywiście uległa zmianie. Mieliśmy do czynienia z haniebną wypowiedzią nowego szefa MSZ Izraela – stwierdził w poniedziałkowy poranek w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. – W świetle tej wypowiedzi jakikolwiek udział przedstawicieli państwa polskiego w szczycie V4 w Izraelu staje pod bardzo dużym znakiem zapytania – przyznał minister. Według jego informacji decyzje zapadną w ciągu kilku najbliższych godzin.

Oficjalnej reakcji polskiego MSZ na słowa ministra Katza na razie nie ma. Polski ambasador w Izraelu Marek Magierowski napisał na Twitterze, że słowa szefa izraelskiego MSZ były "niedopuszczalne", "rasistowskie" i "haniebne".