To już definitywny koniec seriali Marvela na Netflixie. Fani żegnają dwoje ulubionych bohaterów

Ola Gersz
Fani Marvela są rozżaleni. Ich ulubieni bohaterowie – zgorzkniały i brutalny morderca, który mści się za śmierć rodziny, oraz zmęczona życiem i uzależniona od alkoholu detektyw nie pojawią się już na Netflixie. Chociaż nie do końca – widzowie dostali prezent na otarcie łez.
"Jessica Jones" była jednym z najpopularniejszych seriali Marvela. Fot. Kadr z serialu "Jessica Jones" / Marvel
Kinowe uniwersum Marvela rośnie wzdłuż i wszerz – w tym roku czekają nas premiery filmów "Kapitan Marvel", "Avengers: Koniec Gry" i "Spider-Mana: Daleko od domu". Jednak serialowa część coraz bardziej się kurczy. Ba, ostali się już tylko "Agenci T.A.R.C.Z.Y.".

W poniedziałek Netflix ogłosił bowiem, że kasuje ostatnie marvelowskie produkcje: "Punishera", który dopiero co doczekał się drugiego sezonu, i "Jessicę Jones". Ulubiona bohaterka większości fanów Marvela jeszcze pojawi się jednak na platformie – w tym roku premiera trzeciego sezonu. Dokładnej daty jednak nie podano.



Wszyscy spodziewali się tej decyzji. Wcześniej Marvel krok po kroku kasował bowiem pozostałe marvelowskie seriale Netflixa (których wszyscy bohaterowie – oprócz Punishera – pojawili się w "Defenders"): "Iron Fista", "Luke'a Cage'a" i "Daredevila". Jednak rozżalenie fanów jest duże.



Wszyscy załamani widzowie winą obarczają głównie Disneya. Ten przygotowuje bowiem swoją własną platformę streamingową Disney+, na której mają pojawić się seriale z bohaterami Marvela (m.in. Lokim, bratem Thora) czy "Gwiezdnych wojen".


Ani Netflix, ani Disney nie potwierdzili jednak spekulacji, że to Disney+ jest odpowiedzialny za śmierć superbohaterów małego ekranu. Jeph Loeb, wiceprezes wykonawczy i szef telewizji Marvel Entertainment, w specjalnym liście do fanów zasugerował nawet, że to Netflix zakończył współpracę.