Ludzie w związkach zdradzają, jak często i dlaczego się masturbują. "Mam chłopaka, ale lubię sobie ulżyć"

Bartosz Godziński
Seks już dawno przestał być tematem tabu, ale są pewne aspekty tej sfery życia, które wciąż zawstydzają. Jednym z nich jest potajemna masturbacja w związku. Czy jest to sygnał zwiastujący rychły koniec bądź bezsens relacji? Czy jest to powszechne zjawisko, a może ze mną jest coś nie tak? Czy to zdrada? W artykule odpowiemy na te i inne nurtujące pytania. Bo sami wiecie: KOLEGA PYTAŁ.
Masturbacja dotyczy praktycznie wszystkich, ale niechętnie się do tego przyznajemy. Zwłaszcza będąc w związku Kadr z filmu
Dorastamy z przeświadczeniem, że masturbacja to coś złego (już jej synonim - samogwałt - jest nacechowany negatywnie). Kiedy jesteśmy starsi, uważamy, że tylko "przegrywy" się onanizują, bo nie mogą sobie znaleźć partnera lub partnerki. Robiąc to w okolicach trzydziestki i późniejszym wieku, nie możemy potem bez obrzydzenia spojrzeć w lustro. Często takie obawy o siebie potęgują się, kiedy jesteśmy w związku. Okazuje się, że niesłusznie.

Masturbacja niczym hobby
Gadając z kumplami przy piwie, często przewijają się tematy erotyczno-związkowe. Kiedy jednak chcesz poznać szczegóły do artykułu, każdy robi wielkie oczy. Myślisz sobie wtedy, że właśnie straciłeś zaufanego kolegę, który już nigdy więcej nic nie powie na głos.


To pierwszy wniosek z mojego "ćwiczenia": ludzie w związkach przyznają się do masturbacji, ale totalnie wstydzą się tym dzielić. Każdy jednak chce potem link artykułu, bo jest ciekawy innych wypowiedzi.

– Robię to z raz w tygodniu, bo w sumie to lubię. I kompletnie nie jest mi z tym źle. Poprawia mi to humor, a kiedy jestem sam w domu i jest cicho, to jest to bardzo przyjemne. Poza tym, przyzwyczaiłem się do tego z biegiem lat – mówi 30-latek.

– Nie ukrywam, że seks z jedną dziewczyną troszkę, ale tylko troszkę, mi się znudził. Wie o tym, że to robię, ale ona sama nie ma dużych potrzeb seksualnych. Nie uważam tego za zdradę. Przecież robię to sam – dodaje.

Kolejny facet, tym razem żonaty na wstępie podkreślił, że temat masturbacji jest u niego nierozerwalny z oglądaniem porno. – Lubię sobie ulżyć średnio 2-3 razy w tygodniu, ale czasem są nawet 3 razy na dzień, a czasem raz na dwa tygodnie. Częstotliwość wzrasta, kiedy zostaje sam w domu na weekend – śmieje 31-latek.

Powody są różne, ale zazwyczaj to prokrastynacja, nuda albo szukanie inspiracji na Pintereście, które zamienia się w oglądanie damskiej bielizny, a kończy na Pornhubie... A także ciekawość, jakie są nowe fetysze, albo co tam słychać u moich ulubionych porno-gwiazd.

Przyznał, że jest mu z tym "źle" dopiero po wszystkim. Co na to żona? – Reaguje z obrzydzeniem, chociaż kiedyś sama to robiła. Teraz już nie, bo tylko penis ją w pełni zaspokaja.
Kadr z filmu
"Mój chłopak też to robi"
Niesłusznym i wielokrotnie wyjaśnianym przez seksuologów stereotypem jest przekonanie, że "wszystkie chłopaki" są niewyżytymi seksualnie erotomanami, a dziewczyny w ogóle nie robią sobie dobrze. Akurat w tym przypadku płeć nie ma znaczenia, ale rzecz jasna nie mogę też generalizować po kilku rozmowach. Kobiety, które miały na tyle odwagi, by o tym mówić, również się onanizują, kiedy chłopaka nie ma w domu.

– Czasem "relaksuje się", żeby po prostu rozładować napięcie seksualne. Czasem, żeby poprawić sobie humor, ale tylko wtedy, kiedy jestem sama w domu, bo wtedy mam miejsce na intymność – mówi mi 27-latka.

– Masturbuje się kilka razy w tygodniu. Kiedyś nienawidziłam siebie za to, ale teraz już wiem, że to zdrowe i normalne. Mój chłopak o tym wie. Trochę to niezręczne, ale staramy się obracać każdą taką sytuację w żart. Zresztą, on też to robi, gdy mnie nie ma – dodaje.

Pytam innej koleżanki, dlaczego "TO" robi, będąc w związku. – Już samo pytanie brzmi, jakby to było coś złego i zakazanego. I chyba właśnie w tym jest problem. Ludzie wstydzą się przyznać do tego, że sprawiają sobie przyjemność. To również świetna okazja, by poznać swoje ciało i zrozumieć, co mi się podoba. Wymieniłam właśnie trzy powody, dla których TO robię – zaznacza 28-latka.

Nie jest mi z tym źle. Chociaż w młodym wieku na pewno był to temat tabu, o którym nikt nie rozmawiał. Pamiętam zajęcia z WDŻ w gimnazjum, gdy cała klasa wstydziła się TO nazwać. Wymieniłam trzy słowa: masturbacja, onanizm, samogwałt. Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, jak obrzydliwe i nietrafione jest to ostatnie słowo. Nie wstydzę się tego, że dotykam SWOJEGO ciała.

Czy to zdrada? – Absolutnie nie! Mam koleżanki, które są zbulwersowane, że ich partnerzy się masturbują, ale nie umiem tego zrozumieć. Chyba większą "zdradą" jest dla mnie nieszczerość i ukrywanie/wstydzenie się czegoś, co jest potrzebne i naturalne – przyznaje rozmówczyni.

– Masturbacja nie wynika z niesatysfakcjonującego seksu w związku i nie jest "znakiem" dla mojego partnera, że coś jest "nie tak" – dodaje 28-latka. – Lubię ze swoim chłopakiem rozmawiać o tym, co robimy, "gdy jesteśmy sami". Żadne z nas nie wstydzi się przyznać, że się masturbujemy – szczególnie, gdy długo się nie widzimy i "nakręcamy się" na odległość.

Wszystko w granicach rozsądku
W internecie pełno jest porad dotyczących tej "przypadłości". W jednym z artykułów to kobiety mają problem z wiecznie napalonymi mężczyznami, których uważają za zboczeńców. "Zaczęłabym awanturę", "Nawrzeszczałabym na swojego partnera i wyciągnęła wszystkie brudy" – tak zareagowałyby niektóre z pań, kiedy odkryłyby takie zachowanie u partnera.

Niektórzy straszą uzależnieniem od masturbacji. Może to mieć miejsce w sytuacji, w której zamiast uprawiać regularny seks we dwoje, wybieramy tryb "single player".

"Kobieta w takiej sytuacji zazwyczaj obwinia siebie, myśląc, że nie jest już atrakcyjna dla partnera. Częściej jednak przyczyna uzależnienia od masturbacji jest inna i wynika z trudności natury psychicznej u partnera. Przykładowo często mężczyzna uzależniony od masturbacji rozładowując napięcie seksualne, rozładowuje również napięcie emocjonalne, czyli stres, niepokój, związany na przykład z trudną sytuacją w pracy" – tłumaczy ekspertka portalu poradnikzdrowie.pl.

Masturbacja może być zdrowa dla związku, ale jeśli z nią nie przeginamy. "Może zdarzyć się, że masturbacja jest bardziej atrakcyjna od seksu z partnerką lub uniemożliwia nawiązanie więzi psychoseksualnej z drugą osobą, jeżeli rozwinie się w niepożądany sposób. W takim wypadku osoba, która nawet będzie w stanie się związać, może podporządkowywać partnera swoim nawykom seksualnym" – czytamy w artykule naTemat.


Rozmowa to klucz do szczęścia
O tym, że to dość powszechna potrzeba w związkach i zupełnie wskazane jest takie odkrywanie siebie i swoich upodobań, dowiedziałem się od znanego seksuologa, doktora Stanisława Dulko. Doradził też, jak sobie z tym fantem radzić i być szczęśliwym.

– Masturbacja często prowadzi do konfliktów i nieporozumień w związku. Zwłaszcza wtedy, kiedy np. mężczyzna miał dłuższą przerwę od partnerek, uprawiał autoerotykę i wytworzył sobie nowy nawyk. Relacja: sam ze sobą, jest zupełnie inna niż z drugą osobą – tłumaczy mój rozmówca.

W czasie normalnego seksu może wtedy zabraknąć odpowiednich bodźców, które zostały zakodowane przy masturbacji. – Mogą pojawić się problemy z erekcją lub wytryskiem. Kobiety też to robią, bo znają swój "szyfr dostępu", mają swoją tajemnicę, ale czasem wstydzą się jej ujawnić mężczyźnie – przyznaje dr Dulko. Podstawą udanej relacji pozostaje więc rozmowa i podzielenie się ze swoimi sekretami.
Dr Stanisław Dulko
Seksuolog

Rozmowa to klucz do udanego życia intymnego. Kiedy się poznajemy, to w oczach partnerki lub partnera nie odczytujemy jego mapy erotycznej. Dowiadujemy się o niej dopiero w czasie wspólnej wymiany i ujawniania tajemnic.

Najskrytsze elementy sfery osobistej dostarczają najgłębszych przeżyć, przez które zapominamy o tym, jak się nazywamy. Jesteśmy wtedy tylko my, druga osoba i dalej nie ma już nic.

Nikt jednak nie przyzna się do swojej "pasji" na pierwszej randce, ale lepiej się przygotować, że kiedyś to w końcu wypłynie. Szczególnie, że nasz partner lub partnerka prawdopodobnie też to robi i też się z tym krępuje.

– Brak rozmowy, wstydzenie się i unikanie tematu masturbacji, prowadzi do napięć, kłótni, a potem wręcz do rozpadu związku. To ważny element naszej erotyki, który należy uwzględniać i nie czuć się z tego powodu gorszym, zboczonym lub chorym – wyjaśnia seksuolog. Mówienie o tym dowodzi naszej autentyczności, szczerości i chęci wzajemnego spełnienia.