Policja pochwaliła się "sukcesem" w ściganiu Falenty. Polacy pękają ze śmiechu

Mateusz Marchwicki
Skazany za organizację afery podsłuchowej Marek Falenta nie stawił się do więzienia w celu odbycia kary. Sąd wydał za nim list gończy, a policja prowadzi poszukiwania. Te idą dosyć opornie, ale funkcjonariusze pochwalili się mediom pewnym "sukcesem".
Trzeba przyznać, że "odkrycie" policji co do telefonu Marka Falenty jest godne odnotowania... Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Grunt to na bieżąco informować o postępach w poszukiwaniach i odnotowywać nawet drobne sukcesy... Z takiego założenia wyszli chyba funkcjonariusze, którzy mają za zadanie odnalezienie sprawcy afery podsłuchowej z lat 2014-2015.

"Policja próbując zlokalizować miejsce pobytu Marka Falenty na podstawie logowań jego telefonu odkryła, że komórka poszukiwanego listem gończym została wyłączona – poinformowano "Rzeczpospolitą". W takim przypadku, żarty i kpiny z policjantów musiały ruszyć niczym lawina. "Zuchy", "Szokująca informacja! Niezwykłe odkrycie! Brawo śledczy" – to tylko niektóre z komentarzy do policyjnego "sukcesu". Z mundurowych kpią zarówno zwykli uzytkownicy sieci, jak i znani dziennikarze. Fakty są jednak takie, że policja nie wie, gdzie jest biznesmen. Sprawdzono wszystkie miejsca, gdzie oficjalnie mógłby przebywać, ale podobno nie znaleziono żadnego śladu. Szukano także w szpitalach. Przedsiębiorca przepadł jak kamień w wodę.