Amerykański minister miał nie dostać ochrony w Polsce. "SOP zostawiła ich na lodzie"

Łukasz Grzegorczyk
Sekretarz energii USA Rick Perry miał nie dostać ochrony SOP w czasie wizyty Polsce – ustalił portal tvn24.pl. Amerykański polityk w listopadzie 2018 roku spotkał się w Warszawie m.in. prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim.
Polacy mieli odmówić Amerykanom. Sekretarz energii USA bez ochrony SOP. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Z informacji tvn24.pl wynika, że Amerykanie rozmawiali ze stroną polską na temat ochrony, którą Rick Perry miał dostać od Służby Ochrony Państwa podczas wizyty w Warszawie. Ostatecznie negocjacje w tej sprawie miały zakończyć się brakiem porozumienia i wspomnianej ochrony nie udzielono.

– SOP zostawiła ich na lodzie. Amerykanie musieli przysłać więcej swoich agentów, jeździli sami, bez obstawy z Polski – mówi informator portalu, który rzekomo zna kulisy rozmów na ten temat. Ta sytuacja miała doprowadzić do pogorszenia relacji z amerykańskimi służbami.


Inne zdanie na ten temat ma rozmówca z SOP, do którego dotarł tvn24.pl. – Amerykanie chcieli ochronę, ale oni nieraz mają duże oczekiwania i lubią rządzić. Czasami trzeba dać im odpór – przekonuje.

"Stosunki będą gorsze niż w PRL"
Były wysoki oficer Biura Ochrony Rządu, czyli poprzednika SOP, jest zdziwiony sytuacją i podkreśla, że przez 20 lat nie zdarzyło się takie odrzucenie prośby Amerykanów. – Stosunki będą teraz gorsze niż w PRL – ocenia w rozmowie z portalem.

O tym, że podobne prośby przedstawicieli USA w przeszłości nie były odrzucane mówią też byli szefowie BOR – gen. Mirosław Gawor i gen. Andrzej Pawlikowski. – Zdarzało się odmówić, gdy była prośbę o ochronę amerykańskiego gubernatora, ale w przypadku wyższego szczebla, czyli sekretarzy nie odmawialiśmy – zaznacza gen. Pawlikowski.

Szef SOP rezygnuje
Pod koniec lutego komendant Służby Ochrony Państwa gen. bryg. Tomasz Miłkowski złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. W mediach trwają spekulacje, co skłoniło go do odejścia.

W ostatnim czasie głośno było o aferze, do której miało dojść przy okazji wizyty Mike'a Pence'a w Warszawie. Jak podawała Wirtualna Polska, polscy funkcjonariusze mieli chcieć badać alkomatem agentów Secret Service.

Dodatkowo agenci SOP mieli sprawdzić, czy ochrona Pence'a ma międzynarodowe prawa jazdy dające im prawo do kierowania samochodem w Polsce. Według relacji anonimowego funkcjonariusza SOP na płycie lotniska miało się zrobić bardzo nieprzyjemnie. 

źródło: tvn24.pl