Na Oscarach Borys Szyc zrobił sobie nie tylko legendarne selfie. Udało mu się dotrzeć prawie na scenę

Ola Gersz
Dla miłośników kina uczestnictwo w ceremonii rozdania Oscarów to spełnienie marzeń. Tak było też w przypadku Borysa Szyca, który na swoim InstaStory zdał obszerną oscarową relację. Ba, aktor chodził po całej widowni, a w pewnym momencie... podszedł pod scenę. – Nie musiałem się bardzo prosić – wyjawił w "Dzień Dobry TVN".
Borys Szyc świetnie bawił się na tegorocznych Oscarach. Fot. Instagram / Borys Szyc
Mimo że "Zimna wojna" nie dostała żadnego z trzech Oscarów, o które walczyła,, Borys Szyc świetnie bawił się na oscarowej gali w Los Angeles. Na swoim Instagramie zdawał szczegółową relację na żywo, oprócz tego zrobił sobie zdjęcia z takimi gwiazdami jak Emma Stone, Rami Malek, Bradley Cooper czy Javier Bardem.

– Muszę przyznać, że trochę zwariowałem. Zapomniałem, że mam 40 lat i troszkę znowu zostałem nastolatkiem. Zobaczyłem tych wszystkich ludzi, których podziwiałem od dziecka i nie mogłem się opanować. I tak sobie pomyślałem, że chcę z nimi zdjęcia – mówił aktor.


– Emmę Stonę jak widzę, to czuję się jak dziecko. "La La Land" to mój ukochany film – odpowiedział także Szyc na żartobliwy przytyk Kingi Rusin, że Stone od dziecka podziwiać nie mógł. Laureatka Oscara jest bowiem młodsza od polskiego aktora o 10 lat.


Z kolei Piotr Kraśko spytał gwiazdę "Zimnej wojny", jakie są na żywo amerykańskie gwiazdy kina. – Oni są świetni – odpowiedział wprost aktor. Dodał jednak, że gala rozdania Oscarów to "specyficzny moment". – Nie tylko ja miałem gigantyczne emocje. Lady Gaga, za którą akurat szedłem na czerwonym dywanie, też miała gigantyczne emocje. (...) Ci ludzie wszyscy są dla siebie mili tam na miejscu, myślę też, że tak jak w naszym środowisku, oni rzadko się widują – opowiadał aktor.

Rusin zauważyła jednak, że Szyc, który kręcił filmy na InstaStory podczas samej ceremonii, w pewnym momencie podczas przerwy podszedł nawet pod samą scenę i uchwycił Bradleya Coopera oraz Irinę Shayk. W ten sposób "złamał wszystkie zasady". – Kto Ci pozwolił wstać z miejsca i dlaczego nikt Cię w ogóle nie zatrzymał? – spytała prowadząca "Dzień Dobry TVN".

– To wygląda tak, że masz przydzielone swoje miejsce, ale co chwila są przerwy na reklamy. W tych przerwach wszyscy wyłażą na zewnątrz. Na zewnątrz trwa po prostu bankiet. I szczerze mówiąc ludzie, którzy są tam n-ty raz, są znudzeni tymi Oscarami. Tylko ja byłem aż tak podniecony! – opowiadał aktor.


I dodał, że po prostu był sprytny. – Jak jest koniec przerwy, oni krzyczą "zamykamy drzwi". Jak już nie wejdziesz, to koniec. Większość widzów nie wraca na tę widownię. I jak ja wróciłem, to pani do mnie "proszę tu siadać". Więc jak szedłeś na dół, dostawałeś najlepsze miejsca – mówił Szyc.

Jak bowiem zauważył aktor, inaczej w gotowości byli statyści, którzy zajmowali wszystkie wolne fotele, żeby na widowni nie było żadnych dziur. – To nie jest tak, że się wpychałem na siłę i musiałem się bardzo prosić – dodał Szyc.

Polski aktor wyjawił również, że wszyscy aktorzy, z którymi rozmawiał, m.in. Rami Malek czy Bradley Cooper, oglądali "Zimną wojnę". – Polska, Polacy są teraz fancy, modni – stwierdził.

źródło: Dzień Dobry TVN