"Nowi Elbanowscy" chcą bronić dzieci i młodzież przed deprawacją. "Bogu dzięki za tych ludzi"

Katarzyna Zuchowicz
Nie spodobał im się ukłon w stronę środowisk LGBT w Warszawie, więc wzięli sprawy w swoje ręce. Od kilku dni grzmią o deprawacji młodzieży, naruszeniu Konstytucji, a nawet uderzeniu w polskich przedsiębiorców. Wreszcie stworzyli ruch, który ma torpedować edukację seksualną w szkołach i już zyskują "ekspercką" sławę. Niczym kiedyś Elbanowscy, których akcja zapoczątkowała rewolucję w szkołach. Kto stoi za Ruchem 4 marca?
Ruch 4 marca to kontrofensywa wobec Karty LGBT, którą zapowiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Maciek Jaźwiecki/Agencja Gazeta
Karolina i Tomasz Elbanowscy najlepiej wiedzieli, co jest najlepsze dla polskich dzieci i mimo, że nie wszyscy byli tego samego zdania, konsekwentnie parli do przodu. Doprowadzili do cofnięcia 6-latków ze szkół, a potem stali się ważnymi ekspertami MEN. Przypomnijmy, to oni byli pierwszymi gośćmi minister Anny Zalewskiej.

Gdy reforma edukacji zaczęła tonąć w chaosie, zapadli się pod ziemię i do dziś słychać pytania, gdzie są. Wystarczy wpisać ich nazwisko na Twitterze. To pytanie wraca jak bumerang i małżeństwo "doradców MEN" chyba nigdy już od niego nie ucieknie. "Ruch 4 marca" jest zupełnie czymś innym. On chce bronić edukacji dzieci, ale światopoglądowej. Jednak po lawinie reakcji można wyczuć, jaki potencjał na nowych ekspertów od edukacji widzą w nich niektórzy.


"Reagować na próby indoktrynacji"
Ruch powstał w odpowiedzi na Kartę LGBT w Warszawie. – Naszym celem jest, by prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wycofał się z podpisanej deklaracji na rzecz promowania osób LGBT+ – zapowiadają jego twórcy. Chcą stworzyć siatkę stowarzyszeń w całym kraju, by chronić "dzieci i młodzież w wieku szkolnym przed deprawacją ideami LGBT". A także, by informować rodziców i nauczycieli jak "reagować na próby wchodzenia organizacji gejowskich do szkół", czyli by reagować na wszelkie próby "indoktrynacji światopoglądowej".

"Apelujemy do mediów i polityków wszystkich stron, powstrzymajmy to szaleństwo! Nie milczcie, gdy w grę o przyszłość i zdrowie naszych dzieci wchodzą radykalni ideolodzy!" – wzywają.

To bardzo świeża inicjatywa, jak wskazuje nazwa, powstała 4 marca, ale już widać, jak ogromną euforię wywołuje w niektórych środowiskach. Jej twórcy zdążyli być gośćmi TVP Info i TV Republika, opowiadając, że warszawska deklaracja narusza kilka podstawowych zapisów Konstytucji, m.in. prawo do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami.

"Mobilizacja organizacji rodzinnych, kontra do pomysłu Rafała Trzaskowskiego, obrona przed deprawacją LGB" – przedstawiają ją katolickie media. Wśród części internautów również poklask i brawa. Wystarczy przeczytać kilka komentarzy, a już wiadomo, skąd bierze się dyskryminacja, z którą młodzież innej orientacji seksualnej, często musi się zmagać w polskich szkołach.

"Bogu dzięki za tych ludzi! Świeccy, którzy walczą o Boży ład w lewicowych miastach, na czele ze stolicą. Myślę, że kard. Nycz powinien iść do nich na szkolenia" - to jeden z komentarzy. Inny: "Musimy stawiać opór temu złu które chce zniszczyć nam rodziny. Są lobby które to promują a chodzi o zabijanie dzieci: aborcja i antykoncepcja!".

Inicjatywę dostrzegli już w PiS. Przypomnijmy, że wielu polityków 'dobrej zmiany' natychmiast skrytykowało warszawski pomysł.

"Rodzice zaczynają organizować się przeciwko lewicowej indoktrynacji dzieci! "Tak dla Rodziny, nie dla destrukcji!" – cieszą się w lubelskim oddziale partii. "Promuje stereotypy
Za Ruchem 4 marca stoi Fundacja Mamy i Taty, znana w ostatnich latach z kontrowersyjnych kampanii społecznych. Co ciekawe, w 2014 roku, zanim PiS doszedł do władzy Telewizja Publiczna nie chciała wyemitować jednego z ich spotów, bo uznała, że jest nieobiektywny i promuje stereotypy.

Chodziło o kampanię "Rozwód? Przemyśl to", w którym – jak argumentowała TVP – sugerowano większą odpowiedzialność mężczyzn niż kobiet za rozpad małżeństwa. Twórcy kampanii uznali to za cenzurę i poskarżyli się w TV Republika.

"Ta akcja to budowanie poczucia winy w ludziach, którzy nie mogą i nie chcą być już w związku z daną osobą" – opisywała nasza redakcyjna koleżanka.

Ojciec Andrzeja Dudy w spocie
Fundacja ma na swoim koncie więcej kontrowersyjnych kampanii, np. "Nie odkładaj macierzyństwa", którą niektórzy go jako zniechęcenie do antykoncepcji. Głośno było też o kampanii "Nie zdążyłam zostać mamą", którą również uznano za stereotypową.

[/url]O środowisku LGBT fundacja już w 2010 przygotowała raport. Na samym początku można w nim było przeczytać, że właściwie żadnej dyskryminacji w Polsce nie ma.
Fundacja Mamy i Taty
fragment raportu z 2010 roku

"Organizacje homoseksualne, takie jak Kampania Przeciwko Homofobii, skutecznie przedstawiają homoseksualistów jako ofiary opresywnego społeczeństwa, które są prawnie dyskryminowane. Istotną część raportu poświęciliśmy na analizę prawnej sytuacji osób homoseksualnych w Polsce i z pełną odpowiedzialnością możemy napisać, że taki opis obecnego stanu nie jest uzasadniony". Czytaj więcej

Fundacja zbierała też podpisy pod petycją "w ochronie tożsamości małżeństwa", przekonując, że to UE i środowiska homoseksualne chcą narzucić Polsce związki jednopłciowe.

W jej spocie wystąpiła m.in. aktorka Dominika Figurska, kojarzona z M jak Miłość i TV Republika oraz ojciec prezydenta Andrzeja Dudy. – Pod tą inicjatywą powinni złożyć podpis wszyscy, którym droga jest przyszłość Polski – mówił Jan Duda.

Jak opisywał "Newsweek", wielu internautów na fanpage'u fundacji było wtedy oburzonych. Na ich wpisy fundacja zareagowała obrażaniem gejów i lesbijek.

W mediach widać dwie twarze fundacji. To prezes Marek Grabowski i Barbara Socha. Niedawno byli w Legnicy. Tamtejsze radio tak podsumowało rozmowę z nimi:
Radio Plus Legnica

"Tematem rozmowy było m.in to jak ważne dla rozwoju dziecka jest, by wychowywało się w pełnej, szczęśliwej rodzinie. Nasi goście mówili także o tym, ile szkód może przynieść rozwód, a także o tym jak ratować polskie rodziny przed zagrożeniami ze strony "gender katechetów". Czytaj więcej



"Jesteśmy zbulwersowani"
Ruch 4 marca to najnowsza inicjatywa Mamy i Taty. Na Twitterze założono konto, które 5 marca miało około 350 obserwujących. "Jesteśmy zbulwersowani tymi rewolucyjnymi zapisami i możliwymi skutkami, jakie ich wdrożenie może mieć na wrażliwość i kształtowanie naszych dzieci" - przekonują. Piszą, że karta LGBT narusza podstawowe poczucie bezpieczeństwa i wolności. Atakuje też wolność gospodarczą. – Każda firma chcąca współpracować z miastem będzie musiała promować w swoich miejscach pracy mniejszości homoseksualne. To w ewidentny sposób narusza swobodę obrotu gospodarczego – mówił na konferencji prasowej Marek Grabowski, prezes fundacji.

Ruch stworzył Kartę Wolności i zbiera podpisy. Jak na emocjonalne reakcje w sieci, odzew jednak raczej niewielki. 5 marca – niewiele ponad 600 podpisów. "Apelujemy do rodziców o czujność i ostrożność w posyłaniu dzieci na zajęcia o silnym nacechowaniu ideologicznym. Nie pozwólmy alby skrajnie zideologizowana grupa przejęła wychowania naszych dzieci i zawłaszczyła nasze firmy" – wzywają.

Tylko co mają powiedzieć rodzice dzieci o innej orientacji seksualnej? Głośny był przypadek Dominika z Bieżunia, który odebrał sobie życie. Co robić, by takich sytuacji w szkołach nie było? Tu fundacja nie udziela odpowiedzi.