Nowe fakty ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Do śmierci mieliby się przyczynić... ratujący prezydenta

Mateusz Marchwicki
Sprawa zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wciąż jest badana. Stefan W. poddawany jest obserwacji psychiatrycznej, sprawdzane jest też postępowanie ochrony i to, co działo się przed przyjazdem służb. Nowe wątpliwości pojawiły się w tej ostatniej kwestii.
Masaż serca mógł spowodować jeszcze większe szkody. Fot. screen z youtube.com/PrawicaMedia
Jak dowiedziało się Radio Gdańsk, prokuratura badająca sprawę zabójstwa Pawła Adamowicza ma zamiar powołać zespół biegłych, którzy zbadają, czy akcja ratunkowa po ataku nożownika na prezydenta Gdańska była prawidłowa. Wątpliwości do tego ma jeden z biegłych lekarzy sądowych.

Jego zdaniem długotrwała reanimacja prezydenta Gdańska na scenie WOŚP była błędem medycznym. Lekarz uważa, że pacjenta należało natychmiast przewieźć do najbliższego szpitala, starając się jedynie zatamować krwotok. Wówczas Paweł Adamowicz miałby mieć dużo większe szanse na przeżycie.


W ocenie biegłego, reanimacja prezydenta trwała około 40 minut i spowodowała nieodwracalne skutki m.in. wstrząs hipowolemiczny, którego następstwem jest śmierć mózgu. Jego zdaniem masowanie serca z raną kłutą to nic innego jaki wypompowanie krwi z ciała pacjenta.

W skład zespołu biegłych mają wejść lekarz medycyny sądowej, specjalista medycyny ratunkowej i ewentualnie biegły kardiolog. Ich zadaniem będzie ocena prawidłowości akcji ratunkowej.

źródło: radiogdansk.pl