Kolejne kłopoty Zalewskiej. Media wskazują na jej znajomość z aferzystą z PCK
Anna Zalewska stara się omijać wszelkimi sposobami temat dolnośląskiego PCK oraz osób tam zatrudnionych. Szefowa resortu edukacji próbuje udawać, że nie znała się z byłym dyrektorem PCK, wokół którego wybuchła afera. Tymczasem "Gazeta Wyborcza" donosi, że znajomość taka trwa od lat.
Jak się okazuje, Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu nie umorzyła bowiem żadnego postępowania związanego z Anną Zalewską, bo takiego... nie było. Umorzony został jednak wątek dotyczący finansowania kampanii wyborczej samego Jerzego G. Dotyczył zresztą nie tyle finansowania kampanii z pieniędzy PCK, ile wykorzystywania pracowników tej instytucji do roznoszenia jego ulotek.
Co ciekawe, "Gazeta Wyborcza" donosi, że po starych ulotkach można wywnioskować, że dystans między Jerzym G .a Zalewską był dosyć mały. "Znam Jurka od roku 2002, kiedy zakładał struktury Prawa i Sprawiedliwości w powiecie dzierżoniowskim. To dobry organizator, człowiek punktualny i słowny. Od zawsze wrażliwy na krzywdę ludzi, zwłaszcza dzieci. Oddam głos właśnie na Niego" – pisała w 2002 roku Zalewska.
Gdyby tego było mało, Jerzy G. od 2016 lutego był jej... asystentem. Przypomnijmy, śledztwo w sprawie afery PCK trwa. Dolnośląskie struktury PiS są oskarżane o korzystanie z finansów przeznaczonych na cele charytatywne.
źródło: "Gazeta Wyborcza"