"Nie po to, by gonić sukę do Brukseli". Brudziński o tym, po co kandyduje do PE

Tomasz Ławnicki
Gdy PiS ogłosił tzw. jedynki i dwójki kandydatów na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego, bez wątpienia to jego nazwisko było największym zaskoczeniem. Szef MSWiA Joachim Brudziński ma być lokomotywą partii w majowym głosowaniu na Pomorzu Zachodnim oraz w lubuskiem. Teraz w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM tłumaczył, po co wybiera się do Brukseli. Lub – po co się nie wybiera.
Joachim Brudziński w RMF FM o tym, po co kandyduje do PE. Fot. Facebook.com / RMF24.pl
Był już wicemarszałkiem Sejmu, obecnie jest szefem MSWiA. Niejednokrotnie typowano go na następcę Jarosława Kaczyńskiego. Joachim Brudziński wyjaśnia, że kandydowania do Parlamentu Europejskiego nie traktuje jako zesłanie.

Jak tłumaczył w RMF FM, chodzi o to, by być później bardziej skutecznym w polityce krajowej. Przyznał przy tym, że obserwuje szefów MSW z innych państw, którzy mają za sobą doświadczenie zasiadania w europarlamencie.

– Widzę tych, którzy takie doświadczenie europejskie posiadają, którzy posiadają nieformalne kontakty z rożnych etapów swojej aktywności politycznej, na przykład jako europosłowie i tutaj mam na myśli chociażby pana ministra, pana premiera Salviniego, to widzę, o ile taki polityk jest skuteczniejszy – tłumaczył Brudziński w rozmowie z Robertem Mazurkiem.


"Za jedno euro..."
Po czym padł argument finansowy z... niezbyt zrozumiałym związkiem frazeologicznym.

Jeżeli ten mandat zdobędę, to nie po to, żeby za przeproszeniem, "za jedno euro gonić sukę do Brukseli" i być...

Słucham?

Przepraszam, ale jest takie powiedzenie.

Nie znam.

Jest takie powiedzenie tak zwanych europosłów dietetycznych, którzy robią wszystko, tylko żeby nabijać swoją kabzę, więc ja chcę ten czas wykorzystać do tego, żeby być jeszcze skuteczniejszym politykiem i jeszcze skuteczniej zabiegać o interesy Polski.

Wróci pan po tej kadencji, jeśli pana wybiorą oczywiście wyborcy, wróci pan do polskiej polityki?

A gdzie mam wracać? Ja się z Polski nigdzie nie wybieram.

Joachim Brudziński w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM
Brudziński podkreślił przy tym, że jest usatysfakcjonowany tym, ile zarabia. – Czasami z olbrzymim wstydem przyjmuję głosy niektórych moich koleżanek i kolegów, którzy gdzieś tam, po kątach jęczą, że mało zarabiają. Niech spotkają się z ludźmi, których dochody są na poziomie 2 tysięcy, poniżej 2 tysięcy złotych, a dopiero później patrzą – stwierdził.

źródło: rmf24.pl