Kaczyński straszy seksualizacją dzieci. Przedszkolanka odpowiada, o co chodzi z dziecięcą masturbacją

Aneta Olender
– Bardzo często dzieci masturbowały się po prostu w trakcie jakiejś zabawy na dywanie. Nie było takich sytuacji, żeby się z tym ukrywały. To jest coś naturalnego – o tym, że dziecięca masturbacja nie jest niczym groźnym, w rozmowie z naTemat opowiada wieloletnia przedszkolanka Barbara Michalska. Jak twierdzi, groźne jest za to straszenie ludzi "atakiem na rodzinę".
Masturbacja dziecięca to normalne zjawisko wśród przedszkolaków Fot. Dariusz Kulesza / Agencja Gazeta
Narracja polityków Prawa i Sprawiedliwości dotycząca podpisania w Warszawie Deklaracji LGBT+ przypomina narrację strachu. Strachu, który rządzący chcą wzbudzić w wyborcach.

– To atak na rodzinę i to najgorszy z możliwych, bo atak na dzieci. To socjotechnika, która ma zmienić człowieka. W jej centrum jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci. To ma się zacząć w okresie 0-4, czyli od narodzin do czwartego roku życia. Im bardziej się czyta te propozycje, tym bardziej włosy dęba stają – mówił Jarosław Kaczyński podczas regionalnej konwencji wyborczej PiS w Jasionce pod Rzeszowem.


Wypowiadanie się w tematach, o których nie ma się pojęcia, może wywołać niepotrzebny niepokój i zamieszanie, a tego jesteśmy właśnie świadkami. Sen z powiek politykom prawicy spędza zapis (i to nie umieszczony w deklaracji LGBT+, tylko standardach WHO, na których opierać ma się edukacja seksualna w warszawskich szkołach) dotyczący dziecięcej masturbacji.

Problem w tym, że jest to jednak nadinterpretacja i ignorancja, co podkreślała w rozmowie z nami Aleksandra Dulas z Fundacji SPUNK. Nikt nie ma zamiaru wysyłać do przedszkoli edukatorów, którzy będą uczyli dzieci masturbacji. Chodzi o ich bezpieczeństwo i świadomość rodziców.

O tym, że nie ma się czego bać, przekonuje pedagożka, socjoterapeutka, terapeutka pedagogiczna Barbara Michalska. Rozmówczyni naTemat ponad 10 lat pracowała z małymi dziećmi, była przedszkolanką. Dziś jest trenerką w fundacji EduKABE, której jest też współzałożycielką. Ambasadorka kampanii "Dzieciństwo bez przemocy” od kilku lat prowadzi zajęcia z zakresu wyznaczania dziecku granic w oparciu o szacunek i zrozumienie oraz szkolenia z zakresu zapobiegania przemocy i wykorzystywaniu seksualnemu.

W grupach, którymi pani się opiekowała były dzieci, które się masturbowały?

Barbara Michalska: Masturbacja dziecięca przedszkolaków występuje i nie jest to zjawisko, które pojawiło się teraz. Nie jest tak, że w ostatnim roku zaobserwowaliśmy wzmożone zachowania związane z masturbacją. To było od zawsze. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie, moją praktykę, mogę powiedzieć, że były dzieci, które się masturbowały.

Bardzo często dzieci masturbowały się po prostu w trakcie jakiejś zabawy na dywanie. Nie było takich sytuacji, żeby się z tym ukrywały. To jest coś naturalnego, co pojawia się na pewnym etapie rozwojowym dziecka. U niektórych dzieci pojawia się z mniejszą intensywnością, u innych z większą, u jeszcze innych w ogóle się nie pojawia. To jest tak jak z raczkowaniem.

Jak pani reagowała?

Kiedy widziałam dziecko, które np. leżało na dywanie i się masturbowało, albo pocierało miejscami intymnymi o rant stołu, czy dywan, wystarczyła informacja, że jest to sytuacja bardzo intymna. Rozmawiając z dzieckiem trzeba podkreślić, że rzeczy intymne, takie jak choćby załatwianie potrzeb fizjologicznych, robimy w odosobnieniu. Można odnieść się do takiego porównania: "Czy siku robisz przy wszystkich, czy szukasz miejsca w toalecie, gdzie zamykasz się w kabinie?".

W takim razie masturbacja dziecięca to coś normalnego?

Chcę podkreślić, że masturbacja jako zjawisko istniała, istnieje i pewnie istnieć będzie. Jest ona bardzo mocno wpisana w nasz rozwój psychoseksualny. Pojawia się gdzieś około 5, 6 roku życia, czyli właśnie wtedy, kiedy dziecko jest w przedszkolu. Zarówno jako nauczycielka pracująca w przedszkolu, ale również obecnie jako edukatorka i ktoś kto tworzy fundację, stykam się z tym zjawiskiem.

Pojawia się dużo pytań w związku z masturbacją: "Czy to jest ok?", "Czy powinienem/powinnam reagować?", "Czy jest się czego obawiać?". Zazwyczaj w takich rozmowach z osobą dorosłą, najczęściej jest to rodzic, ale zdarzają się też nauczyciele, wystarczy powiedzieć, że jak najbardziej jest to zjawisko naturalne.

Występuje w naszym rozwoju psychoseksualnym. O tym jak najbardziej trzeba rozmawiać, trzeba mówić, edukować i uświadamiać. Pierwszą reakcją osoby dorosłej, osoby, która spotyka się z dziecięcą masturbacją pierwszy raz, jest po prostu obawa.

Jak powinno reagować rodzice, opiekunowie?

Za każdym razem, kiedy rozmawiałam o tym z rodzicami, wspólnie ustalaliśmy sposób reakcji, czyli np. że ja mogę podejść do dziecka i powiedzieć, że to jest sytuacja intymna. Warto zaproponować jakąś zabawę, odwrócić jego uwagę, zainteresować czymś innym. Absolutnie nie można dziecka karać, poniżać lub obrażać.

Były też przypadki, kiedy widziałam, że dane dziecko przejawia pewne objawy zdenerwowania, czyli np. obgryzanie paznokci, przestępowanie z nogi na nogę, zmienia się mimika twarzy. Wtedy dobrze jest też wyłapać takie dziecko i chwilę z nim porozmawiać. Zapytać, co je zaniepokoiło, co się takiego dzieje? Wtedy można mu wskazać prawidłową reakcję na sytuację związaną z napięciem.

Masturbacja dziecięca może też być związana ze stresem?

Należy się przyjrzeć sytuacjom, w których to występuję. Musimy pamiętać, że bardzo często masturbacja jest przejawem wielu potrzeb.

Masturbowanie się dziecka może być spowodowane kwestiami zdrowotnymi. Może ono właśnie przechodzić infekcję narządów płciowych. Zaczyna dotykać miejsca intymne, ponieważ chce wyeliminować swędzenie.

Na tym etapie rozwojowym narządy płciowe stają się bardziej wrażliwe niż zazwyczaj. Automatycznie zwykła zabawa na dywanie, podrażnienie miejsc intymnych przez rajstopki, spodenki będzie wywoływało efekt przyjemnego odczucia, a więc ręka będzie wędrowała w tamtym kierunku.

Dziecko może też kojarzyć masturbację z sytuacjami, w których się uspokaja, rozładowuje napięcie. Te napięcia mogą być podszyte strachem, zdenerwowaniem, obawą lub lękiem. O tym trzeba pamiętać. Obserwujmy dzieci, zobaczmy, w jakich sytuacjach to się dzieje.

Dzieci wstydzą się tego co robią?

Bardzo często dzieci masturbowały się w czasie wolnym, podczas zajęć niezorganizowanych. Z mojego doświadczenie i z moich obserwacji mogę powiedzieć, że nie było tam miejsca na wstyd i skrępowanie. Kiedy z nimi rozmawiałam, tłumaczyłam, to, co im przekazywałam, odbierały bardziej jako zwykłą informację, wskazówkę, jak może być inaczej.

Wracając do rodziców. Jakie mogą być konsekwencje ich nerwowych reakcji?

Często taka gwałtowna reakcja, ośmieszenie lub karanie, będzie się wiązała z tym, że seksualność będzie kojarzyła się z czymś złym, z jakimś lękiem, ze wstydem. Nierzadko wpadamy w pułapkę, mówimy dziecku, że nie wolno dotykać miejsc intymnych. Jednak w momencie kiedy dziecko zaczyna się kąpać, zaczyna samo dbać o higienę, okazuje się, że miejsca intymne muszą być dotknięte.

Gwałtowna reakcja plus te wszystkie mity, że ktoś będzie bezpłodny, że nabawi się różnych chorób, może być połączeniem, które w konsekwencji wywoła natręctwa lub nerwice.

Jak reagowali rodzice, z którymi pani rozmawiała?

Nie zetknęłam się z żadnymi skrajnymi reakcjami. Bardzo często miałam takie poczucie, że po odbytej rozmowie przychodziła ulga i taka niewypowiedziana wprost informacja "aha... czyli z moim dzieckiem wszystko jest ok, czyli ja jako rodzic jestem ok i nasza rodzina też jest normalna".

Na początku jest jednak wstyd? Rodzice sami zaczynają rozmowę?

W mojej praktyce nie zdarzyło się, aby to rodzic zainicjował rozmowę. Częściej było to przekazanie moich obserwacji na temat dziecka. Teraz, kiedy pracuję w fundacji, przy okazji innego problemu, rodzice decydują się wspomnieć i o masturbacji.

Lepiej zignorować? Czy zawsze zamienić z dzieckiem chociaż dwa zdania?

W wieku przedszkolnym następuje wzmożenie sytuacji związanych z masturbacją, ale to jest też etap, kiedy dziecko zaczyna doświadczać i eksperymentować, poznawać swoje ciało. Prawdę mówiąc ten etap zaczyna się dużo wcześniej, bo już od 2. roku życia, a nawet jeszcze wcześniej. Jednak kiedy dziecko ma około 7 lat, te zachowania się wyciszają.

Drugi rok życia to jest ten moment, kiedy dziecko zaczyna się dotykać. Dotyka miejsca intymne, dotyka płatków uszu, zaczyna rozpatrywać siebie w kategorii "ja" jako człowiek. Mam jakąś przestrzeń, która gdzieś się zaczyna i gdzieś się kończy.

Wkroczyć trzeba w takich sytuacjach kiedy masturbacja związana jest z rozładowaniem napięcia. Poza tym trzeba obserwować dziecko, ponieważ być może rozwija się jakaś infekcja.

Nie zapominajmy, że narządy płciowe są bardzo mocno unerwione i bardzo dobrze ukrwione. To tak jak z reakcją naszego ciała na dotyk. Jeśli jest przyjemny, dobry i czuły, to sprawia nam to po prostu przyjemność. Nie można oddzielić sfery seksualnej od funkcjonowania całego ciała. To jest niemożliwe.

Są jednak osoby, które dziecięcą masturbację traktują jako zboczenie.

Jest duża grupa ludzi, która o rozwoju psychoseksualnym i seksualności rozmawia, nie buduje tematów tabu, nie unika tych tematów i nie ogranicza się do zdawkowych odpowiedzi. Świadomie rozmawia i świadomie interpretuje wszystko to co się pojawia. Natomiast jako społeczeństwo mamy do odrobienia dość dużą pracę domową.

Komentarze, które pojawiają się pod ostatnimi wypowiedziami dotyczącymi właśnie chociażby masturbacji dziecięcej, świadczą o tym, że albo czegoś się obawiamy albo nie znamy tematu. Przede wszystkim jeżeli łączymy kwestie seksu i wieku w kontekście masturbacji dziecięcej, to mamy dwa zderzenia, które kulturowo wręcz rodzą panikę.

Celowo używam sformułowania, że jest to rozwój psychoseksualny. Nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie wobec seksualności. Pozostaje więc jeszcze jedna kwestia, czy osoby, które podejmują rozmowę na ten temat, są na nią gotowe i czy są do niej przygotowane, czy mają wystarczająco dużą wiedzę aby włączać się do dyskusji?

Przyznała jednak pani, że często bywa to temat tabu.

Sygnał, że coś jest tematem tabu, bardzo często dostajemy ze świata dorosłych. Dziecko szybko się orientuje co w danej rozmowie jest tematem do dyskusji, a co nie jest. Odczytuje tę informację nawet jeżeli jest ona wyrażona w sposób niewerbalny. Widzi napięcie ciała rodzica. To dorośli narzucają kontekst i łączą masturbację z seksualnością, rozumianą jako obcowanie z drugim człowiekiem.

W kontekście dziecięcej masturbacji pojawia się wiele mitów?

Tak, mówi się np., że masturbacja jest szkodliwa, że może wywoływać w przyszłości różne zaburzenia. Rodzice bardzo często zauważają masturbację u swoich dzieci w domu, a później w przedszkoli pojawiają się pytania.

Jest dużo poradników, które mogą pomóc zrozumieć tę kwestię. To są rady zgodne ze standardami WHO, pisane przez specjalistki i specjalistów w dziedzinie seksuologii. Są one godne polecenia, ale są również takie, których osią nadrzędną jest powiązanie z jakimś wyznaniem religijnym.

O masturbacji trzeba mówić i trzeba uświadamiać. Inaczej popadamy w różnego rodzaju skrajności, od obaw, lęków, po zakazywanie, a to nie jest dobrym kierunkiem w pracy z dzieckiem.

Powtarzanie mitów działa na niekorzyść dziecka i rodzica. Rodzic nie chce mówić głośno o tym, co dostrzega, bo boi się, że ktoś powie, że z jego dzieckiem jest coś nie tak?

To jest właśnie kwestia odpowiedzialności społecznej za to co mówimy. Jeżeli nie czuję się w czymś mocny, czy mocna to rezygnuję z wypowiedzi. Jeżeli jednak odnoszę się do faktów, do czegoś co jest poparte badaniami naukowymi, to nie ma powodów do obaw.

W momencie, kiedy rozmowa dotycząca dziecięcej masturbacji sprowadzana jest do poziomu emocjonalnego, gdzie podsyca się lęki i niepokoje, gdzie podsyca się strach, niech nam się włączy czerwona lampka. Może to nie jest ten artykuł, może warto zajrzeć do innego opracowania.

Dyskusja, która dziś się toczy, jest groźna?

Jest bardzo krzywdząca. Ten temat robi bardzo dużo szumu medialnego, niosąc za sobą negatywny jak i pozytywny przekaz. Czyli ponownie dezorientuje rodzica lub opiekuna prawnego dziecka. W przypadku profilowania treści w sieci jakie docierają do poszczególnego odbiorcy, czasami nie mamy szansy poznać opinii drugiej strony.

Jeżeli jestem osobą, która w mediach społecznościowych ma grono znajomych, którzy tematy związane z seksualnością traktują w kategoriach otwartości, rozmawiają, a w rozmowie jest miejsce na dialog, jest przestrzeń na wątpliwości, to mam szansę stykać się z informacjami, które rzeczywiście w swojej treści będą nawiązywać do faktów, nie opinii.

Jeżeli jednak wyświetli mi się kilka razy informacja na temat tego, że masturbacja to jest "zło wcielone", to być może nigdy się nie otworzę, nigdy nie zadam pytanie, czy to co dzieje się z moim ciałem jest ok.

Żyjemy w społeczeństwie, w którym rodzicowi jest ciężko przyznać, że ma trudności wychowawcze, które są czymś naturalnym w toku rozwoju dziecka. Jeżeli rodzicowi ciężko jest przyznać w grupie dorosłych, że "on sobie nie radzi", ponieważ funkcjonuje idealizacja rodzicielstwa, to gdzie jest miejsce na temat związany z seksualnością?

Jeśli rodzice będą świadomi, że jest to pewna norma i będą rozmawiali z dzieckiem, łatwiej będzie im je zrozumieć i uchronić?

To jest baza, jeżeli mówimy o bezpieczeństwie dziecka. Podejmowanie z nim rozmów dotyczących ciała, seksualności, dobrego i złego dotyku, daje mu wielkie podłoże do tego, żeby w sytuacji kiedy jest krzywdzone przyszło do nas. Dziecko powinno dostać sygnał, że będziemy je wspierać: "Możesz ze mną rozmawiać na każdy temat, w niektórych czuję się lepiej, inne powodują, że trochę się krępuję, ale rozmawiajmy".

To nie jest wstyd jeżeli powiemy dziecku: "Zaskoczyłeś mnie tym pytanie, daj mi trochę czasu, muszę sprawdzić, poszukać informacji na ten temat". Warto też rozmawiać z innymi rodzicami i się wspierać.

W trakcie rozmowy dziecko otrzymuje jasny komunikat, że jego ciało należy do niego, że nikt nie ma prawa go dotykać, nikt nie ma prawa go krzywdzić. To pozwala przeciwdziałać wykorzystywaniu seksualnemu dzieci. Nie można tego tematu unikać.