"Hej Mercedes, ale jesteś seksowna". Metamorfoza tego auta na przestrzeni lat jest imponująca
Z brzydkiego kaczątka w naprawdę fajne auto – tak zmieniła się na przestrzeni lat (i generacji) klasa A. Dzisiaj to samochód, który w pewnych aspektach jest nieodróżnialny od droższych modeli niemieckiego producenta. No i można z nim pogadać – chociaż akurat tego, co w tytule, może nie zrozumieć.
Fot. naTemat.pl
Aż miło na nią popatrzeć
Naprawdę – klasa A to obecnie jeden z najładniejszych hatchbacków na rynku. A to wcale nie jest przecież oczywiste, bo wystarczy sobie przypomnieć pierwszą generację tego modelu. Z przodu samochód jest właściwie małym CLS-em – osoby niezaznajomione całkowicie z motoryzacją mogą się zwyczajnie pomylić z takiej perspektywy.
Fot. naTemat.pl
I pomyśleć, że wersja AMG jest jeszcze lepsza.
Fot. naTemat.pl
No i oczywiście jak to w Mercedesach wszystko jest na naprawdę wysokim poziomie.Mięsista, gruba kierownica, wykończenie deski rozdzielczej – to naprawdę może się podobać. A czekoladowa skóra w testowanym egzemplarzu to klasa sama dla siebie.
Fot. naTemat.pl
Ale jest też duże nieporozumienie – w klasie A nie ma zwyczajnego portu USB. Są tylko USB-C. Innymi słowy nie miałem kabla, którym mogłem naładować telefon. Zauważyłem to oczywiście dopiero wtedy, kiedy musiałem się wpiąć. Naprawdę - ani jednego zwykłego USB.
Fot. naTemat.pl
Mercedes – tak jak wielu producentów – ma w zwyczaju udawanie, że silniki w ich autach są większe niż w rzeczywistości. Nie inaczej było tutaj. Testowany egzemplarz to Mercedes A200, więc zgodnie z nazwą pod maską był silnik o pojemności… 1.3 litra.
Dodajmy, że zrobili go Francuzi.
Fot. naTemat.pl
W efekcie A200 chętnie się zbiera (do setki jakieś osiem sekund) i jest całkiem elastyczna. Do jazdy w mieście w zupełności wystarczy, w trasie też można wyprzedzać ciężarówki bez duszy na ramieniu.
Fot. naTemat.pl
Spalanie też jest bardziej niż przyzwoite. Wybrałem się tym autem w trasę do Suwałk i z Warszawy wyszło mi… 6,7 litra na sto kilometrów. Ale tak musi być, bo przy prędkościach autostradowych A200 pali trochę ponad osiem litrów benzyny. Na ekspresówce to będzie około siedmiu litrów, a na drodze krajowej jakieś… wielkie nic.
Fot. naTemat.pl
Sama klasa A jest – jak na Mercedesa – zaskakująco twarda i zwarta w prowadzeniu. Oczywiście to wciąż komfortowe auto, ale Niemcy wybitnie postarali się o to, żeby ten samochód jakoś jeździł. Układ kierowniczy jest przyjemnie responsywny i chętnie współpracuje z kierowcą.
Fot. naTemat.pl
No to porozmawiajmy
Przy tym wszystkim, o czym wspominam, klasa A sprawia wrażenie trochę takiego smartfona. Jest wręcz skrajnie nowoczesna. Środek to jedna wielka LED-wa dyskoteka, kierowca ma do dyspozycji dwa przepiękne ekrany ukryte za jedną taflą szkła.
Fot. naTemat.pl
Równie nadaktywny (choć tym razem irytujący, a nie imponujący) jest asystent odpowiedzialny za utrzymanie auta na swoim pasie. Klasa A reaguje wręcz histerycznie na najeżdżanie na linię. Spróbujcie się wychylić ze swojego pasa (bez kierunkowskazu) w trasie celem sprawdzenia, czy możecie wyprzedzić ciężarówkę przed wami. Zgroza.
Fot. naTemat.pl
I działa to całkiem sprawnie. Oczywiście po premierze Google Asystenta w polskiej wersji możliwości językowe klasy A nie są już tak imponujące, ale wciąż są bardzo przyjemne. Autom innych producentów nie bardzo można jednak powiedzieć, że chcę jechać "do Tesco w Suwałkach". A tu się udało.
Fot. naTemat.pl
Może i hatchback, ale jednak Mercedes
To ile to kosztuje? Teoretycznie nawet mniej niż 100 tysięcy złotych. Niemniej jednak wersja A160 (109 koni, manualna skrzynia) jest [i]tak goła[/], że naprawdę – takiego auta kupić się po prostu nie da.
Fot. naTemat.pl
Dla amatorów mocnych wrażeń pozostaje A250 z silnikiem 2.0 i 224 KM. Taka przyjemność startuje od ponad 140 tysięcy złotych. No i AMG.
Mercedes A200 na plus i minus:
+ Dobre osiągi
+ Niskie spalanie paliwa
+ Precyzyjny układ kierowniczy
+ Wygląd
+ Z tym autem naprawdę można porozmawiać
- Irytujący dźwięk silnika na wysokich obrotach
- Gdzie jest zwykły port USB?
- Przewrażliwione systemy bezpieczeństwa
Fot. naTemat.pl