Elektryczny, czteroosobowy Smart to naprawdę fajny pomysł. Ale cierpi na te same problemy co mniejszy brat

Piotr Rodzik
Jest trochę bardziej praktyczny od wersji dwuosobowej i… nadal ma porażająco niski zasięg na jednym ładowaniu. Z tego powodu Smart EQ Forfour w Polsce raczej się nie przyjmie. Choć pomysł sam w sobie jest całkiem dobry.
Smart EQ Forfour jest bardziej praktyczny od mniejszego brata. Fot. naTemat.pl
EQ Forfour to taki trochę większy brat testowanego już przeze mnie wcześniej Fortwo. Co łączy oba auta? Design i koncepcja – a co za tym idzie mały zasięg.
Fot. naTemat.pl
Elektryczne Smarty są bowiem pomyślane trochę inaczej niż ich więksi bracia. Podczas kiedy większość producentów skupia się na walce o kolejne kilometry zasięgu w ich "elektrykach", Smarty mają niewielkie akumulatory. Powstały po to, żeby je ładować codziennie. Najlepiej w domowym zaciszu.

Po prostu: rano wstajesz, odpinasz auto od ładowarki, wyjeżdżasz z domu, jedziesz do pracy, po pracy załatwiasz swoje sprawy. Wracasz do domu, wpinasz auto do prądu, ładujesz. Rano od nowa. I tak w kółko.
Fot. naTemat.pl
Dzięki temu EQ Forfour zachowuje swoje najistotniejsze zalety – nadal jest mały, zwinny i przede wszystkim lekki. Pomimo akumulatorów waży mniej niż 1200 kilogramów.


Co więc rzuca się tutaj w oczy?

Ten jest praktyczny
Problem znany z Fortwo, który jest… no po prostu mały. Co może być zbawieniem w takim zakorkowanym i ciasnym Rzymie, w Polsce jest po prostu zbędne. Co innego Forfour, który jest już odczuwalnie większy.
Fot. naTemat.pl
To znaczy – to nadal jest bardzo małe auto, ale jednak tutaj pojawia się i bagażnik, do którego można coś wcisnąć (185 litrów), wreszcie za fotelami z przodu (ze zintegrowanymi zagłówkami, co uważam w tym aucie za nieporozumienie) jest kanapa. Na której naprawdę można usiąść i jechać nie przykładając kolan do czoła.

Sam design pozostaje mocno dyskusyjny. No ale to kwestia gustu. Powiedzmy, że ja jestem za autami elektrycznymi, które wyglądają jak zwykłe spalinowe auta, ale Smarty są po prostu dziwne od zawsze.
Fot. naTemat.pl
Smuci trochę wnętrze. Nie mówimy o tanim aucie, a jest bardzo czarne i bardzo plastikowe. Plus za podgrzewane fotele. I kanapę. I kierownicę! Drugi plus za system nagłośnienia JBL. Jak na takie autko jest naprawdę dobrze.

Wciąż jest królem miasta
Forfour tak jak jego brat nie nadaje się do jazdy poza miastem. Nie chodzi nawet o te mikroskopijne akumulatory – w środku około prędkości 100 km/h robi się już po prostu nieznośnie.
Fot. naTemat.pl
Za to w mieście – zwłaszcza że nie hałasuje silnik spalinowy – jest po prostu błogo. Smart Forfour porusza się cicho i bezszelestnie. Na tyle cicho, że trzeba używać klaksona na osiedlach. Piesi po prostu nie mają pojęcia, że coś za nimi np. jedzie i chce ich wyminąć.

Choć Forfour jest odczuwalnie większy od Fortwo (ma 3,5 metra długości zamiast 2,7 metra), wciąż sprawdza się doskonale w tym, do czego powstał Smart - do wciskania się w każdą miejską dziurę. Forfour jest niesamowicie zwinny i dosłownie zawraca w miejscu. Parkowanie tym autem prawdopodobnie będzie błahostką nawet dla tych, którzy na co dzień boją się "koperty" jak ognia.
Fot. naTemat.pl
Na dodatek jest w nim zaskakująco przyjemnie (o ile nie pędzicie). Forfour naprawdę świetnie - ale serio świetnie - wybiera nierówności. Nawet mocno zniszczone drogi nie stanowią dla niego większego wyzwania. Układ kierowniczy jest dość mydlany, ale jak na takie auto w zupełności wystarczający.

No i wreszcie silnik - to niby tylko 81 koni mechanicznych, ale pamiętajcie, że w autach elektrycznych one się tak jakby trochę liczyły podwójnie. Wszystko dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu (160 Nm), który jest dostępny zawsze. Tutaj nie ma obrotów, jest czysta moc dostępna od najlżejszego muśnięcia pedału gazu.
Fot. naTemat.pl
Z tego powodu Forfour wydaje się bardzo szybkim autem i... w mieście naprawdę taki jest. Samochód łapie zadyszkę dopiero około 80 km/h, ale rzadko będziecie się nim poruszać z taką prędkością. Z kolei od zera do 50 km/h to taka trochę rakieta. Przynajmniej takie jest wrażenie... nawet jeśli przyspieszenie do prędkości dwukrotnie wyższej trwa niemal 13 sekund.

W Polsce będzie z nim kłopot
Tyle pochwał. Na początku tekstu zauważyłem, że w Polsce z tym autkiem będzie kłopot. Dlaczego? Za osiągi Forfour odpowiada ten sam zestaw akumulatorów i ten sam silnik elektryczny co w Fortwo. A to zwiastuje, że samochodzik cierpi na te same problemy co jeszcze mniejszy brat… i dokładnie tak jest.
Fot. naTemat.pl
Forfour ma akumulatory o pojemności 17,6 kWh i to prawdę mówiąc jest mało. Oczywiście deklarowany zasięg (w dobrych warunkach) to jakieś 150 kilometrów, ale zapomnijcie o tym. Jedna scenka tłumaczy cały problem z tym autem. Tuż po odbiorze do testu do niego wsiadłem i… zdębiałem. Bateria naładowana w stu procentach, a komputer pokładowy wyliczył zasięg na niecałe 70 kilometrów.

Po chwili się zorientowałem, że po prostu jest włączona klimatyzacja i to na aż 26 stopni. Jak ją wyłączyłem, zasięg po chwili skoczył do ponad stu kilometrów, ale to jest właśnie problem z tym autem. Żeby mieć w miarę duży zasięg, trzeba jeździć tym samochodem w upale i przy wyłączonej klimatyzacji. I jeszcze może bez radia.
Fot. naTemat.pl
Ale życie – zwłaszcza w Polsce – takie nie jest. Zima, deszcz, nadmuch na szybę, klimatyzacja i nagle… zasięg spada i to mocno. Nawet sporo poniżej stu kilometrów.

Rzecz po prostu w tym, że nawet przy założeniu codziennego ładowania te sto kilometrów wielu osobom nie wystarczy do codziennych podróży po mieście. Jak mieszkasz np. na południu Warszawy, a pracujesz na północy miasta, i chcesz je objechać obwodnicą… no to kaplica.
Fot. naTemat.pl
W Polsce nie pomaga też infrastruktura, która – powiedzmy sobie szczerze – właściwie nie istnieje. Nie będzie więc tak, ze sobie Smarta doładujecie pod pracą. Tak więc fakt, że "ze słupka" naładujecie go do pełna w jakieś dwie godziny (z domowego gniazdka przez noc też się naładuje), niespecjalnie pomaga.

Dlatego Smartowi EQ Forfour mówię tak: chętnie bym go sobie kupił w jakimś słonecznym mieście na południu Europy.
Fot. naTemat.pl
Tym bardziej, że cena jest "zachęcająca". Przynajmniej w porównaniu do Fortwo, bo dopłata do większej, znaczniej praktyczniejszej wersji to raptem półtora tysiąca (!) złotych. Tyle że to wciąż jest 96 tysięcy złotych (oczywiście to tylko początek, z dodatkami cena przekroczy 100 tysięcy). Spalinowe smarty są dwukrotnie tańsze. Dlatego jest to wybór dla bardzo świadomego konsumenta, który chce być eko.

Smart EQ Forfour na plus i minus:

+ Całkiem praktyczny w mieście
+ Bardzo zwinny
+ Rozsądne osiągi
- Mimo wszystko za niski zasięg
- Cena

Fot. naTemat.pl