Serbowie stracili cierpliwość dla władz. Wdarli się do siedziby telewizji publicznej

Aneta Olender
Serbowie mają dość skorumpowanych polityków. Demonstranci wyszli na ulice, aby pokazać swój sprzeciw wobec prezydentury Aleksandra Vučicia i działaniom Serbskiej Partii Postępowej. Tak dzieje się od trzech miesięcy, ale teraz nie ma już mowy o pokojowych demonstracjach.
Protesty w Serbii przybierają na sile. Demonstranci starli się z policją w siedzibie państwowej telewizji. Fot. Twitter / Marko Drobnjakovic
W sobotę wieczorem protestujący wdarli się do siedziby państwowej telewizji RTS w Belgradzie. W opinii opozycji jest ona bowiem propagandowym narzędziem w rękach prezydenta i jego rządu. Serbowie walczą w ten sposób o wolność mediów. Domagają się także uczciwych wyborów. Przed siedzibą telewizji pojawiły się tysiące ludzi. Chociaż protesty trwają od miesięcy to media państwowe dotąd pomijały ten temat. Na antenie można było znaleźć tylko zdawkowe relacje. Zebrani skandowali "Vučić złodziej!". Nie obyło się bez starć z policją. Funkcjonariusze zaczęli siłą wyprowadzać demonstrantów z budynku RTS. Takie sceny na ulicach Belgradu można było zobaczyć 20 lat temu. Wkrótce po tamtych antyrządowych protestach upadł reżim Slobodan Miloševicia.


– Każdy, kto tego wieczoru wdarł się do siedziby RTS, poniesie odpowiedzialność – grzmiał podczas konferencji prasowej, jeszcze przed akcją policji, minister spraw wewnętrznych Nebojša Stefanović. Protesty w Serbii są inicjowane i organizowane przez "Sojusz dla Serbii". To koalicja partii i organizacji nie zgadzających się z polityką rządu. Prezydent Aleksandar Vučić nie zamierza jednak zmienić kierunku swoich działań. Nie zgadza się na reformę wyborczą i zwiększenie wolności mediów. Gotów jest jednak sprawdzić poparcie dla rządy w normalnych wyborach. Gorąco jest nie tylko w tym bałkańskim kraju. Cierpliwość stracili także mieszkańcy Czarnogóry i Albanii. Tam też chodzi o skorumpowaną władzę, która nadużywa swoich możliwości. W Tiranie początkowo pokojowo protestujący starli się z policją, która ochraniała parlament. Natomiast ulicami Podgoricy przeszli ci, którzy mają dosyć rządów nieusuwalnego ich zdaniem Milo Djukanovicia. Polityk od trzydziestu lat decyduje o sytuacji obywateli z fotela prezydenta lub premiera.

Źródło: Gazeta.pl