Nowe fakty ws. poselskiej wycieczki rządowym samolotem. Wróblewska leciała na spotkanie w remizie

Adam Nowiński
Przelot rządowym Gulfstreamem z Warszawy do Rzeszowa z politykami PiS na pokładzie zaczyna odbijać się partii rządzącej coraz głośniejszą czkawką. A najnowsze ustalenia Wirtualnej Polski wnoszą do sprawy kolejne, coraz bardziej niewygodne "smaczki".
Posłanka PiS pochwaliła się zdjęciem z rządowego samolotu. Fot. Twitter.com / @T_Stanislawski
Nowoczesny odrzutowiec Gulfstream G550 jest na usługach prezydenta, premiera i marszałków obu izb parlamentu codziennie i przez całą dobę. Wystarczy tylko telefon któregoś z nich i obsługa naziemna szykuje maszynę do lotu. Jeden z takich startów rządowy samolot zaliczył niedawno na polecenie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

Polityk PiS zabrał na pokład razem ze sobą posłankę Krystynę Wróblewską oraz posła Stanisława Piotrowicza. Polecieli razem do Rzeszowa. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie zdjęcia, które Wróblewska opublikowała w mediach społecznościowych chwaląc się luksusową podróżą. Wirtualna Polska chciała ustalić po co trójka polityków PiS udała się rządowym samolotem do Rzeszowa. Poseł Piotrowicz nie odpowiedział na jej pytania. Portal ustalił natomiast, że Krystyna Wróblewska po przylocie do Rzeszowa udała się do remizy strażackiej w miejscowości Lipie. Tam odbyła spotkanie z lokalnymi władzami samorządowymi na temat... ruchu samochodów we wsi.


Co więcej, w eskapadzie polityków PiS brał udział nie jeden, a dwa rządowe Gulfstreamy. Po dotarciu do Rzeszowa jeden z nich wrócił do Warszawy, a drugi poleciał do Wrocławia. Koszt takiej podróży to nawet 100 tys. zł.

źródło: Wirtualna Polska