"Jest tylko sekretarka". Nie wiadomo, co dzieje się z zespołem Antoniego Macierewicza
Do kolejnej rocznicy katastrofy w Smoleńsku został niecały miesiąc, powraca więc pytanie o zapowiadane przez polityków PiS "dojście do prawdy". Pomóc w tym miała podkomisja smoleńska pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Słuch jednak po niej zaginął, a w siedzibie MON została po niej tylko sekretarka.
Wypowiedzi przed kamerą odmówił także wiceprzewodniczący podkomisji smoleńskiej doktor Kazimierz Nowaczyk. Za to wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz zapewnia, że "podkomisja działa i pracuje". – Jeżeli chodzi o kwestie kontaktów ze światem zewnętrznym, to musicie się państwo uzbroić w cierpliwość. Jestem przekonany, że osoby odpowiedzialne za kontakt z mediami udzielą odpowiedzi – stwierdził.
Nie jest także jasne, ile pieniędzy członkowie podkomisji ostatecznie wydali. W listopadzie 2017 roku Michał Dworczyk, ówczesny wiceminister obrony narodowej, powiedział, że "planowany budżet na 2017 rok wynosił 6 milionów 180 tysięcy złotych", a na 2018 rok 6 milionów złotych. W kwietniu 2018 roku Wojciech Skurkiewicz powiedział, że z planowanego budżetu na poziomie 4 milionów złotych ostatecznie wydano blisko 1,5 miliona złotych. Na rok 2017 planowano 4 miliony 601 tysięcy złotych, a wydano ponad 3,5 miliona złotych.
Informacji o działalności podkomisji nie posiada też premier Mateusz Morawiecki (co przyznał w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy). W ostatnim wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego dla RMF FM prezes PiS zapewniał, że prace podkomisji "trwają". W zeszłym tygodniu Antoni Macierewicz zapowiedział, że wyniki ostateczne i raport podkomisji pojawią się do końca roku.
źródło: tvn24.pl