"Już po żałobie?". Adamowicz celnie odpowiedziała hejterom, którzy nazywają ją "wesołą wdówką"
Wdowa po zmarłym prezydencie Gdańska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśniła motywy publicznej działalności podjętej po śmierci męża. Zdaniem Magdaleny Adamowicz zawsze znajdą się tacy, którzy będą podawać w wątpliwość jej intencje.
Żona Pawła Adamowicza wspominała chwile po śmierci męża, gdy rozum podpowiadał jej, że nie może milczeć, musi wyjść do ludzi. Wtedy doświadczyła negatywnych emocji.
Wiele razy czytała komentarze, w których ludzie nazywali ją "wesołą wdówką", pytali" "co, już po żałobie?". – (…) wiele osób pisze również, jak powinnam się zachowywać, jak żyć, co mówić, co robić. Traktują mnie i moje córki jak zakładników żałoby. Widziałam wiele komentarzy, filmów czy też "memów" związanych z obchodzeniem przez nas żałoby – wspominała.
– Udzieliłam dwóch wywiadów i oprócz wyrazów wsparcia, otuchy i solidarności pojawił się straszny hejt. Mowa nienawiści skierowana w moją rodzinę. To jeszcze bardziej uświadomiło mi potrzebę rozpoczęcia batalii, walki z przyzwoleniem na takie zachowanie. Powiedzenia głośnego 'nie – nie zgadzam się!' – tłumaczyła.
Adamowicz o starcie w barwach Koalicji Europejskiej
Przypomniała sobie wywiad z mężem w "Magazynie Pomorskim", w którym wyjawił największe marzenie na 2019 rok: "aby prodemokratyczne i proeuropejskie siły wygrały wybory parlamentarne i europejskie". I właśnie to wyznanie Pawła Adamowicza przeważyło. Dlatego zdecydowała się przyjąć propozycję Koalicji Europejskiej.
– Miałam też propozycję z inne strony. Ale siłą napędową byli zwykli ludzie, ich wsparcie oraz ich historie. Za to zawsze będę dziękowała. Nie ma nic ponad solidarność i prawdziwą empatię. One nas chronią przed nienawiścią – wyjaśniła.
O problemie hejtu na Magdalenę Adamowicz pisała szerzej w naTemat Aneta Olender. Z tekstu wynika, że M. Adamowicz "zawiodła" niektórych Polaków, gdyż nie zachowała się jak stereotypowa wdowa.
źródło: "Gazeta Wyborcza"