"Część mojej czaszki zastąpiono tytanem". Emilia Clarke z "Gry o Tron" wyznała, że była blisko śmierci

Piotr Rodzik
Niedługo widzowie na całym świecie zobaczą finałowy sezon "Gry o Tron", a jedna z głównych postaci serii, czyli Emilia Clarke grająca Daenerys, zwierzyła się ze swoich kłopotów zdrowotnych. Aktorka przed laty miała tętniaka mózgu, przeszła dwie operacje.
Emilia Clarke dwukrotnie zmierzyła się z tętniakiem mózgu. Fot. instagram.com/emilia_clarke/
Gwiazda jednego z najpopularniejszych obecnie seriali świata zdradziła swoją historię w tekście na łamach "The New Yorker". Choroba po raz pierwszy dała o sobie znać w 2011 roku. Aktorka miała wówczas 24 lata i była świeżo po nakręceniu pierwszego sezonu "Gry o Tron". Dodajmy jeszcze, że teraz czekamy na… ósmy.

W czasie jednego z treningów Clarke poczuła silny ból głowy. Szybko trafiła pod opiekę lekarzy, którzy postawili diagnozę: krwotok podpajęczynówkowy. Był to wylew zagrażający jej życiu, wywołały krwawieniem do przestrzeni okalającej jej mózg. Niezbędna była operacja.


Operacja zakończyła się pomyślnie, ale Clarke już po wybudzeniu nie pamiętała nawet, jak się nazywa. Cierpiała ponadto z powodu afazji, czyli utraty zdolności mowy. "W najgorszych chwilach chciałam po prostu wyciągnąć wtyczkę. Prosiłam zespół medyczny, żeby pozwolili mi umrzeć. Moja praca – moje całe marzenie o tym, kim chcę być w życiu – była skoncentrowana na języku, na komunikacji. Bez tego byłam zgubiona" – napisała Clarke w "The New Yorker".

Po tygodniu afazja ustąpiła. Szpital natomiast opuściła po miesiącu. Długo jednak nie odpoczęła, ponieważ wkrótce musiała szykować się do kolejnego sezonu "Gry o Tron".

Co ważne, Clarke wyszła ze szpitala z wiedzą o drugim tętniaku. W 2013 roku był już na tyle duży, że niezbędny był zabieg. Obiecywano jej jednak, że będzie dużo prostszy niż ten pierwszy. Tak jednak nie było.

"Kiedy mnie wybudzili, krzyczałam z bólu. Okazało się, że zabieg się nie powiódł. Miałam duży krwotok i lekarze wyjaśnili, mi, że moje szanse na przeżycie będą niepewne, jeśli nie będą mnie operować ponownie. I tym razem musieli zrobić to po staremu – przez czaszkę. I operacja musiała odbyć się natychmiast" – wspominała.

Powrót do sprawności był nawet trudniejszy. "Część mojej czaszki została zastąpiona tytanem" – przyznała Clarke. Kiedy już jednak doszła do siebie, założyła fundację. SameYou pomaga młodym ludziom z urazami mózgu i stara się uświadamiać, jak wiele osób może cierpieć z powodu takiej choroby.

źródło: The New Yorker