Przetakiewicz topless na Instagramie. Komentarze "fanów" pokazały przykrą prawdę

Ola Gersz
Kobietom w pewnym wieku świecenie gołą pupą po prostu nie przystoi – brzmiał jeden z komentarzy pod zdjęciem Joanny Przetakiewicz na Instagramie. I nie była to reakcja odosobniona. Co się nie spodobało? Nie tyle"goła pupa" (chociaż goła ona wcale nie jest), ale przede wszystkim 51 wiosen jej właścicielki. Bo przecież dojrzałe kobiety powinny się schować i nie wychylać, a już na pewno nie powinny pokazywać ciała. Prawda? Nieprawda.
Zdjęcie Przetakiewicz wywołało burzę, a nie powinno Fot. Instagram / Joanna Przetakiewicz
Dzisiejsza kultura ma duży problem. Kochamy kobiecą nagość, ale nienawidzimy kobiecej nagości. Paradoks? Tak. Reklamy opon z gołymi piersiami, erotyczne gazety, teledyski z półnagimi tancerkami – to jest ok. Oczywiście, "feministki mogą się burzyć" – bo najczęściej brakuje im "dystansu" – ale co w tym złego? Facet się pogapi, kupi opony, wszystko super.

Jednak, kiedy kobiety same z siebie pokażą swoje ciało (albo karmią piersią publicznie) – o, tu pojawia się problem. Kim Kardashian regularnie dostaje baty za swoje nagie posty na Instagramie, Lara Gessler spotkała się z olbrzymim hejtem, kiedy pokazała "goły tyłek", a teraz miażdżona jest projektantka Joanna Przetakiewicz. Bo, uwaga, wstawiła zdjęcie, na którym widać jej pośladki (mimo że ma na sobie dół od kostiumu) i nagie plecy.


Problem mamy nie tylko z ciałem, ale również z wiekiem. Podczas gdy Kim i Larze możemy jeszcze wybaczyć, bo to takie "wybryki młodości", to Joannie już nie. A to dlatego, że ma 51 lat, a w tym wieku to nie przystoi. Stara baba, a tyłek pokazuje. Jeszcze dzieci zobaczą. "Starym babom dziękujemy"
To nie pierwszy atak na Przetakiewicz, która na swoim Instagramie publikuje dużo zdjęć eksponujących jej – piękne i atrakcyjne – ciało. Twórczyni marki "La Mania" dostało się jednak najbardziej, kiedy w 2017 r. pojawiła się na okładce "Playboya". W tym wieku?! – burzyli się internauci.

Ale Przetakiewicz jest kobietą mądrą i zaangażowaną w prawa swojej płci (o czym świadczy chociażby ten wywiad w naTemat), więc robi to wszystkie świadomie, o czym mówiła przecież przy okazji wspomnianej okładki w "Dzień Dobry TVN". Na pytanie, dlaczego zgodziła się na rozbieraną sesję, odpowiedziała:

"Bo chciałam i mogłam. Chciałam coś zamanifestować - erę nowych kobiet. Chcę o tym głośno mówić. Niewiele dziś dojrzałych kobiet w Polsce myśli o sobie w ten sposób, że są naprawdę atrakcyjne. Trzeba przełamać schemat, że dojrzała kobieta staje się przezroczysta i nieatrakcyjna. Dojrzałej kobiecie nie wypada nosić mini, nie wypada zakochać się w młodszym mężczyźnie i nie wypada zrobić sesji do »Playboya«, kiedy się kończy za chwilę 50 lat. Tymczasem trzeba raz na zawsze te stereotypy złamać".

Zresztą swoje "kontrowersyjne" zdjęcie na Instagramie podpisała również słowami: "Z wiekiem nie stajesz się przezroczysta, tylko bardziej wyrazista".

I ma rację. Jednak współczesna kultura wciąż uważa, że starsze kobiety powinny zniknąć. Oczywiście nie dosłownie – niech pielą ogródki, opiekują się wnukami, chodzą do teatru z mężem, siedzą w poczekalniach u lekarza – ale niech nie pokazują się publicznie w roli, która im "nie przystoi". Bo bardziej sprzeda się młodość i gładkie, jędrne ciało, niż to starsze. Nawet jeśli jest tak piękne, jak to Przetakiewicz.

Dojrzały wiek to również problem w Hollywood – starsze aktorki przez długi czas mogły grać matki, babki i teściowe (z wyjątkiem Meryl Streep, ona może grać wszystko i wszystkich). Teraz to się już trochę zmieniło, przede wszystkim dzięki serialowi Netflixa "Grace i Frankie" z 81-letnią Jane Fondą i 79-letnie Lily Tomlin. Grace i Frankie przeklinają, bawią się, podrywają facetów i palą marihuanę. Słowem, łamią "babciowe" stereotypy. I są świetne.

Jednak starsze ciało wciąż pojawia się rzadko w sferze publicznej, a szczególnie nagie. Jeśli dojrzała kobieta pozwala sobie na zbyt dużo, dostaje łatkę MILF-a (co oznacza atrakcyjnie fizyczną dojrzałą kobietę, zwykle matkę). Dlatego Przetakiewicz łamie tabu i tak bardzo wkurza. Kto by myślał, żeby tak się zachowywać po 50-tce? Zwłaszcza, kiedy ma się dzieci.

Projektantka pokazuje jednak hejterom środkowy palec. W końcu to jej ciało, jej sprawa. Za sprawą swojej fotografii chce pokazać innym dojrzałym Polkom, że mogą być widocznie, seksualne i mieć głos. Dla wszystkich kobiet 50+ może i powinna być inspiracją.

Naturalne ciało? Nie, dzięki
Jednak, abstrahując zupełnie od wieku, czy w zdjęciu Przetakiewicz naprawdę jest coś gorszącego?

To po prostu piękne zdjęcie, które zupełnie nie ma erotycznego czy skandalizującego charakteru. Ot, kobieta na wakacjach opala się na brzegu basenu. Żadnych "gorszących" póz, dziubków do kamery – Przetakiewicz po prostu siedzi. A że jest naga? Każdy z nas ma przecież ciało. I czy to zdjęcie naprawdę jest gorsze od półnagich fotografii kobiet na głupawych billboardach?

Co więc nas tak naprawdę gorszy? Fakt, że Przetakiewicz – albo Kardashian czy Gessler – mają czelność siebie lubić i czuć się w swoich ciałach komfortowo. To nas boli i uwiera. Wciąż dziwi nas, że ktoś może z własnej woli pokazać swoje nagie ciało – to idealne jeszcze pół biedy, ale to niedoskonałe? Mimo ruchu body positive (ciałopozytywności), wciąż nas to dziwi i oburza. Nagość nie musi być jednak przecież gorsząca. Widzimy się nadzy w lustrze, widzimy naszych nagich partnerów, oglądamy nagie ciała na renesansowych obrazach. Jednak nauczyliśmy się ciało seksualizować i tylko w takiej formie je akceptujemy. To naturalne ciało, ciało "dla siebie" odrzucamy, bo kultura uczy nas, że powinniśmy raczej mieć kompleksy, niż siebie lubić i pokazywać.

Empowerment
Oczywiście zawsze pojawia się pytanie: "ale co ma nagie ciało wspólnego z feminizmem?". Albo "czy nagość i prawa kobiet się nie wykluczają"? Nie, zupełnie nie, a nagość może być również aktem feminizmu – pod warunkiem, że kobieta sama chce swoje ciało pokazywać i nikt jej do tego nie zmusza.

To bowiem jej własność i może robić z nim, co chce. Kiedy kobieta eksponuje ciało z własnej woli, ma nad nim kontrolę i sama prowadzi swoją "cielesną" narrację, nie jest to akt uprzedmiotowienia, ale wręcz przeciwnie – upodmiotowienia. Inaczej, niż kiedy ktoś wykorzystuje kobiece ciało wbrew jej woli do celów chociażby reklamowych.

Tymczasem ciało kobiety nadal nas bulwersuje. Jeśli kobieta się zakrywa i nosi hidżab lub burkę, chcemy ją odkrywać. Kiedy się odkrywa i pokazuje się topless, od razu ją zakrywamy. A to jest naprawdę idiotyczne. Trzeba zdać sobie w końcu sprawę, że każdej kobiecie daje siłę lub uświadamia własną wartość (z ang. empowerment) coś innego – jednej hidżab, innej nagie ciało.

Dlatego może w końcu zaczniemy siebie kochać? Zamiast doszukiwać się w zdjęciach Przetakiewicz czy Gessler skandalu i demoralizacji kobiet, zacznijmy w końcu pomstować na cycki wykorzystywane w reklamach warsztatów samochodowych. Popatrzmy na naturalne ciało jak na ciało, a nie jak na narzędzie szatana.

I to właśnie robi Przetakiewicz, która wykonuje zresztą misję podwójną: pokazuje, że można siebie kochać i że starsze kobiety też mają ciało. Ba, mogą je nawet akceptować i uwielbiać.

Więcej takich Joann.