Jaki make-up wytrzyma letnie wyjścia? Produkt jest ważny, ale liczy się coś jeszcze

Monika Przybysz
Przebywanie w świetle reflektorów wcale nie jest takie przyjemne, jak się wydaje. I nie chodzi tu o użeranie się z paparazzo wtykającymi ci obiektyw do pomidorowej, ani o internetowych hejterów, komentujących każdy element twojego stroju. Tam jest po prostu gorąco - na tyle, że stojąc tam kilkanaście minut każda normalna kobieta zacznie nerwowo przetrząsać torebkę w poszukiwaniu pudru matującego. A widziałyście kiedyś aktorkę z torebką na scenie?
Podkłady sceniczne nie muszą być "trudne" - wystarczy dobry produkt i kilka trików. Fot. materiały prasowe
Może trochę przesadzam, a może nie. Obserwacje każą jednak przypuszczać, że w dobrze nałożonym makijażu scenicznym możnaby pojechać na wycieczkę fakultatywną po Saharze, a potem jeszcze opalać się pół dnia przy basenie.

Taka świadomość jest dość frustrująca, zwłaszcza jeśli przed ważnymi wyjściami najpierw samodzielnie "uklepujecie" ciężki make-up, a potem w trakcie imprez (które, podejrzewam, odbywają się raczej w klimacie umiarkowanym, a nie subsaharyjskim) i tak co pół godziny musicie biegać do łazienki na poprawki.

W czym tkwi różnica? W produkcie? Nie zawsze.

Makijażystki, owszem, korzystają z marek niedostępnych w normalnej, drogeryjnej dystrybucji. Z drugiej strony w czasach, kiedy niemal wszystko jest na wyciągnięcie internetu spokojnie możecie taki fluid zamówić i sprawdzić, czy liczba poprawek per wieczór znacząco się zmniejszy.
Fot. natemat
Warto dodać, że profesjonalne makeupistki pracują też na produktach dostępnych w normalnym drogeryjnym obiegu. Skład tych podkładów nie musi znacząco odbiegać od tych, jakimi charakteryzują się marki niszowe i podobnie skutecznie działać w warunkach scenicznego poligonu.

Dowodem może być marka JANDA, stworzoną przez Krystynę Jandę. Aktorka wielokrotnie obiecywała, że swoim nazwiskiem będzie sygnować tylko te kosmetyki których używałaby na co dzień. W efekcie, w charakteryzatorni Teatru Polonia pracuje się na Scenicznych Make-Upach JANDY.

Macie więc podkład, który stosują profesjonaliści. Czy wystarczy go kupić przed kolejną proszoną kolacją albo weselem i liczyć, że z buteleczki będzie sączył się “płynny photoshop” który magicznie zmieni naszą cerę w nieskazitelną? Nie.

Podkłady JANDY bardzo pomogą, ale nie zrobią za ciebie wszystkiego. Oto jak sprawić, żeby jak najbardziej zbliżyć się do efektu “wow”, który kilkoma pociągnięciami pędzla potrafią wyczarować profesjonaliści.

Pierwsza zasada? Trzeba się przyłożyć. Jeśli do tej pory wydawało się wam, że wystarczy oczyścić twarz i wklepać fluid, czeka was spore rozczarowanie. Z drugiej strony nie jest też tak, że bez beauty blendera za kilkadziesiąt złotych i zestawu pędzli z borsuczej sierści nie nałożycie dobrze makeupu.

Krok 1: Najlepszy odcień
Wybór odcienia pasującego idealnie do twojej skóry wymaga testów. Kupowanie “na oko” w 9 przypadkach na 10 kończy się klapą, więc na zakup odpowiedniego podkładu warto zarezerwować sporo czasu, albo poprosić o próbki i spokojnie przetestować w domu, a najlepiej w naturalnym świetle.

Które miejsce na skórze jest najlepsze do testów? Szkół jest kilka. W sklepie trudno nakładać podkład na linię żuchwy (która jest do takich testów bardzo dobrym miejscem, bo pozwala zobaczyć, czy kolor pasuje do odcienia skóry na twarzy jak i na szyi). Drugim miejscem najbardziej zbliżonym do koloru twarzy jest przedramię, więc testy w sklepie można przeprowadzić na tym miejscu.

Podkłady sceniczne JANDA Dobrze Kryjące występują w kilku zaledwie odcieniach: jasny beż, naturalny i beż.Paradoksalnie tak którtka ich lista sporo ułatwia: odcień dopasujemy szybciej, a formuła podkładu zrobi za nas resztę, to znaczy ładnie zleje się ze skórą dzięki obecności korektora optycznego.

W testach kosmetyków kolorowych często pojawia się termin “oksydacja”, czyli nic innego, jak łączenie się cząsteczek podkładu z tlenem. W niektórych przypadkach reakcja ta skutkuje przyciemnieniem koloru podkładu już po nałożeniu.

Jest to “transformacja” o tyle problematyczna, że nie bardzo jesteśmy w stanie przewidzieć jak jej skutki. Niektóre podkłady oksydują niezauważalnie, inne - potrafią zmienić się o ton. Właśnie dlatego warto powtórzyć raz jeszcze: zakupy pod wpływem chwili są przyjemne, ale w przypadku podkładów z reguły prowadzą do rozczarowania.

Z reguły, bo i wyjątki można tu wskazać. Skład podkładów JANDY został specjalnie pod tym kątem sprawdzony: kilka godzin po nałożeniu nadal będzie miał ten sam odcień.
Fot. natemat
Krok nr. 2: Pielęgnacja
Podkładu nie można nakładać na nieprzygotowaną twarz. To znaczy - można, ale wtedy nie powinno się wymagać od niego cudów.

Jeśli make-up ma się utrzymać cały dzień, skóra musi być przede wszystkim dobrze nawilżona. Wybór kosmetyku zależy od preferencji waszej cery, ale pamiętajcie jednak, że podkłady sceniczne mają z zasady cięższą konsystencję, więc baza musi być dość mocno odżywcza. W tym charakterze doskonale sprawdzą się więc oleje albo kremy intensywnie pielęgnujące.

Oprócz dobrego kremu lub oleju nawilżającego warto zainwestować w bazę pod podkład. Aplikuje się ją po kremie, przed podkładem. Nakładanie trzech różnych warstw może wydawać się sporym wysiłkiem, ale naprawdę warto. Dobra baza potrafi niesamowicie wygładzić skórę, znacznie ułatwić aplikację podkładu i wydłużyć jego “żywotność”. Dodatkowo jest bardzo lekka, więc nie będzie dodatkowym obciążeniem dla twarzy.
Fot. materiały prasowe
Krok 3: Aplikacja
Tu zaczyna się prawdziwa zabawa i, docelowo, moment największego efektu “wow”. Jeśli po nałożeniu podkładu wydacie taki właśnie okrzyk, znaczy, że zrobiłyście to dobrze.

Podkłady JANDY, mimo swojej “sceniczności” rozprowadzają się bardzo łatwo - to zasługa półpłynnej konsystencji. Najwygodniej będzie nakładać je za pomocą gąbki albo średniej szerokości płaskim pędzlem o zaokrąglonej końcówce.

Aplikacja pędzlem jest polecana zwłaszcza posiadaczkom cery tłustej, o szerokich, widocznych porach. Nakładany w ten sposób, fluid łatwiej wniknie w nierówności.

Czy nakładanie podkładu palcem to duży grzech? Zdecydowanie nie. Jeśli czujecie, że w ten sposób macie lepszą kontrolę nad produktem i jesteście w stanie rozprowadzić go bardziej równomiernie - nie ma problemu.

Ostatnim etapem make-upu, którego absolutnie nie można pominąć jest jego utrwalenie sypkim pudrem. Bez tego warstwa fluidu zdecydowanie zbyt szybko zacznie się ścierać, a w przypadku gorszej jakości podkładów zbijać w grudki czy nawet “spływać” z twarzy.

Etapów, które trzeba odhaczyć aby stworzyć idealny wyjściowy makijaż, jest sporo - to fakt. Efekt końcowy, dzięki któremu oddychacie z ulgą, bo w lustrze widzicie znajomą twarz, a nie maskę w kolorze “Solarium 01”, jest jednak wart wysiłku. Jeśli do tego sam make-up (jak i duma z jego wykonania) utrzymają się przez cały wieczór - warto się postarać.

Artykuł powstał we współpracy z marką JANDA.