Bunt nauczycieli z "Solidarności". Mają dość Dudy, a nam mówią, dlaczego idą strajkować z ZNP
Te słowa oburzyły wielu nauczycieli należących do oświatowej "Solidarności". Ci na facebookowych grupach dali upust swoim emocjom i odpowiedzieli przewodniczącemu Dudzie.ZNP chce, by średnie wynagrodzenie nauczycieli zwiększyło się o 1 tysiąc złotych brutto. Z kolei Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" żąda podniesienia płac w oświacie o nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od 2020 roku.
"Straszny szkodnik i dlatego m.in. rozstałem się z przybudówką PiS jaką obecnie jest Solidarność, która zgodnie z wytycznymi partii do jakiej należy dzieli Polaków" – napisał Marek. Wtórowała mu Dorota: "Wstydzę się, że to mój związek. Będę strajkować. O 1000 zł. A Solidarności dziękuję. Jutro składam wniosek o usunięcie mnie z grona członków. Wiem, że to nic nie da, bo jeden gest niczego nie zmieni. Ale łudzę się, że takich jak ja będzie więcej...". I faktycznie: coraz więcej nauczycieli w ostatnich dniach zdecydowało się, by opuścić szeregi oświatowej "S".
– Z całego kraju dostajemy takie sygnały. Zwłaszcza po wypowiedzi Piotra Dudy o tym, że nie będzie dyskusji przy jednym stole. Nauczyciele w szkołach siedzą właśnie przy jednym stole i mają ten sam problem – niskie płace – mówi nam Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
"Na dołach współpracujemy"
Dzwonię do regionalnych ośrodków "Solidarności" i ZNP w różnych częściach Polski. Pytam: czy wspólnie będą walczyć o wyższe płace nauczycieli i czy ci faktycznie rezygnują z członkostwa w "S".
Jedno ze śląskich miast. – U nas nie ma żadnych przeszkód. Jeśli związkowcy chcą, to protestują z ZNP. A to dlatego, że dublowanie nie ma sensu. Od początku uważam, że walczymy o to samo. A jeśli są wspólne cele, to oczywiście sądzę, że powinniśmy działać wspólnie. ZNP szybciej podjął takie działania, przeprowadził bardzo trudną fazę organizacyjną, to tym bardziej trzeba wspólnie wystąpić – słyszę w oświatowej "S".
Lubelskie, "Solidarność". – Nie było uchwały komisji krajowej zabraniające przystąpienia do strajku. Ludzie w placówkach sami decydują, czy dołączą. Przewodniczący Duda ma swoje powody, żeby nie współpracować na górze z panem Broniarzem. Ale my na dołach pracujemy wspólnie każdego dnia. My tu żadnej polityki nie uprawiamy. My mamy wspólny interes i na sercu leży nam dobro każdego pracownika, w każdej placówce – mówi nam jedna z przewodniczących przewodniczących regionalnej sekcji "Solidarności". I dodaje, że "prowadzone są różne rozmowy", ale nikt oficjalnie deklaracji wystąpienia z "S" na jej ręce nie złożył.
Lublin, ZNP. – W tej chwili odnotowujemy pojedyncze przypadki migracji ze związku do związku. Nie prowadzimy działań na osłabianie drugiego związku zawodowego. Natomiast robimy swoje. Jesteśmy wspierani przez członków rad pedagogicznych, również z "Solidarności" – słyszę w ZNP.
Trójmiasto, "Solidarność". – U nas, ale i w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Olsztynie są realizowane spory zbiorowe: z jednej strony przez ZNP, z drugiej przez Solidarność. Kolejne fazy są organizowane. Wypowiedź przewodniczącego pana Piotra Dudy pewne kontrowersje wzbudziła.
Michał: dlaczego Duda chce być naszym głosem?
Michał jest nauczycielem muzyki w jednej ze szkół w Warszawie. Członkiem oświatowej Solidarności był jeszcze trzy tygodnie temu. Wystąpił, bo nie godził się na "polityczną grę góry Solidarności z rządem".
– Działają nie fair w stosunku do ZNP oraz nauczycieli z samego związku "Solidarności". Chcemy się zjednoczyć, działać razem, mówić jednym głosem. Niestety mam wrażenie, że postulaty "S" są pokątnie uzgodnione z rządem. Były spotkania i dialogi, minister Zalewska prowadziła dyskusje głównie z "S", nie biorąc na poważnie postulatów ZNP i nauczycieli, którzy nie są zrzeszeni w żadnym związku – mówi nam nauczyciel kontraktowy, który akurat robi awans na mianowanego.
Michał podkreśla, że nauczyciele nie chcą podziałów, a zależy im na wspólnym działaniu. Na przeszkodzie – jego zdaniem – staje Piotr Duda. – On kompletnie nie reaguje na nasze wołania. Te sytuacje które powstały u "góry" upewniły mnie w przekonaniu, że "Solidarność" działa pro rządowo i na naszą szkodę. Nie ma wątpliwości, że ta gra polityczna "Solidarności" i rzadu ma na celu poróżnienie nas – nauczycieli – dodaje.Pieniądze to nie jest główny powód strajku. Nie jest tajemnicą, że nauczyciele zarabiają nędznie. Ale dla wielu może być tajemnicą to, co dzieje się obecnie w „środku” edukacji. Walczymy o zmiany w szkolnictwie, o szkołę XXI w. Póki co pracujemy w jakimś czerstwym, mało śmiesznym i zakrawającym o horror cyrku. Walczę o dobrą edukację dla mojego dziecka. Bo to nie nauka. To tresura. Tresura często nieprzemyślanych i nikomu niepotrzebnych komend. Walczę o swoją pasję. Walczę o 26 dni urlopu i 8 godzin pracy w ciągu dnia. O równość w zawodzie.
Nauczyciel uważa, że ZNP i stojący na czele Sławomir Broniarz chcą jedności, ale Piotrowi Dudzie na tym wcale nie zależy. – Nie rozumiem, dlaczego pan Duda wypowiada się w naszym imieniu, mówiąc, że nie usiądzie do stołu z ZNP, z Broniarzem. Dlaczego? My – nauczyciele – kompletnie się z tym nie zgadzamy! Dlatego wystąpiłem. Nie będę finansował, ani tolerował takich zachowań. To skandal! – uważa.
Teraz Michał nie należy do żadnego związku. – Jeśli uda mi się coś wywalczyć i nie zrezygnuje z tego zawodu, to napewno przyłącze się do ZNP – deklaruje.
Paweł: Duda nas tylko dzieli
Paweł jest przewodniczącym zakładowej "Solidarności" w jednej z podwarszawskich szkół. Na jej budynku powiewają dwie flagi: ZNP i "Solidarności".
– Ustaliliśmy, że wszyscy wspólnie przystępujemy do strajku, że nie będziemy się dzielić na tych z ZNP i "S". Założyliśmy grupę na Facebooku. Trzymamy się twardo z ZNP. A to dlatego, że uzgodniliśmy, że która z organizacji pierwsza przystąpi do strajku, to za nią idzie kolejna. Trzymaliśmy się dobrze, dopóki Duda nie wystrzelił z tym idiotycznym tekstem w mediach. Dla mnie to był okropny cios – opowiada nam anglista. I trudno mu powstrzymać emocje.
Paweł jeszcze – póki co – jest członkiem "S", ale po zakończeniu strajku planuje z niej wystąpić. – Pan Duda bardzo się zdziwi, jak nauczyciele zaczną opuszczać "Solidarność". Oni nas – nauczycieli – dzielą. Nie chcą usiąść i się dogadać. A nas guzik interesuje, kto i za jaką partią jest. To plucie na nas. Najbardziej denerwuje nas właśnie wbijanie klina między nauczycieli. U nas jest jednomyślność. Niektórzy się bardziej boją, inni mniej – opowiada.
Paweł przyznaje, że wszystko rozbija się o pieniądze i mówi o realiach pracy w jego szkole: – Owszem, chcemy pieniędzy... Ja jako nauczyciel angielskiego w innym miejscu zarabiam pieniądze, nie w szkole. Ale jak patrzę na tych młodych ludzi, którzy przychodzą... Ich pensja wynosi 1 800 zł. Każdy z nas ma drugi etat. Mam koleżankę nauczycielkę, która dorabia w kasynie jako krupier. Tak nie powinno być – podkreśla.
– Nauczyciele masowo opuszczają "S"? – pytam. – Wielu nauczycieli chce teraz wystąpić z szeregów "Solidarności". Ja jako przewodniczący nie będę tego ciągnął dalej. Jak mówi się coś takiego jak Duda, to nas to przecież tylko ośmiesza. Ja idę z ZNP. Na koniec kwietnia, jak tylko zakończy się strajk, to zwijamy sztandary i tyle. Cały czas będę sercem za "Solidarnością", ale nie będę dokładał do niej pieniędzy – odpowiada Paweł.