Konfliktu między politykami PiS nie rozstrzygnął nawet sąd. Oboje twierdzą, że mają rację

Łukasz Grzegorczyk
Nawet sądowe rozstrzygnięcie nie zażegnało sporu między posłanką Anną Cicholską a posłem Robertem Kołakowskim. Oboje są parlamentarzystami PiS. Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał rację parlamentarzysty, ale druga strona tego konfliktu wydała oświadczenie, które jeszcze bardziej dolało oliwy do ognia.
Posłanka Anna Cicholska z PiS toczy spór z partyjnym kolegą Robertem Kołakowskim. Fot. screen / sejm.gov.pl
Spór między Cicholską a Kołakowskim z PiS ciągnie się od 2017 r. Posłanka miała publikować pod adresem Kołakowskiego obraźliwe wpisy w internecie. Z komunikatu, który poseł opublikował w środę wynika, że Sąd Apelacyjny wprawdzie uznał winę jego partyjnej koleżanki, ale odstąpił od wymierzenia jej kary. 

"Sąd Apelacyjny w Łodzi dobitnie i zarazem wyraźnie stwierdził (odmiennie z resztą od Sądu Okręgowego w Płocku), iż rzeczywiście Pani Anna Cicholska (nieobecna na wczorajszej rozprawie) była autorką przedmiotowych wpisów, o które toczyła się sprawa" – wskazał polityk.


Kołakowski nie ma wątpliwości, że może "czuć moralną satysfakcję" z tego, iż udowodnił przed sądem swoją rację.



Anna Cicholska odniosła się do słów Kołakowskiego i opublikowała swoje oświadczenie, bo - jak stwierdziła - została wywołana do tablicy. "Sprawa w żadnym wypadku nie powinna być przedmiotem publicznej debaty. Do rozsądzania sporów wewnątrz partii przewidziana jest instytucja sądu koleżeńskiego i każda partia taką instytucję posiada" – wskazała.

W dalszej części przyznała, że decyzja sądu przyniosła rozstrzygnięcie "długiej i przykrej batalii". "Przepraszam moich wyborców" – napisała.

Cicholska dodała, że wygrała sprawę sądową w I oraz II instancji, a poseł Kołakowski został zobowiązany do zwrotu kosztów postępowania.

"Zakłamywanie rzeczywistości i dezinformacja na niewiele się zdadzą. Na podstawie wyroku, który zamieszczam poniżej, mogą Państwo sami wyciągnąć wnioski po czyjej stronie leży prawda. Kłamstwa, insynuacje i pomówienia są orężem osób nie posiadających argumentów" – podkreśliła na koniec.