To on wprowadził kamienowanie homoseksualistów. Tak żyje sułtan Brunei, jeden z najbogatszych ludzi świata
Jego rezydencja znajduje się w Księdze Rekordów Guinessa jako największy na świecie zamieszkany pałac. Liczy 1788 pokoi, 257 łazienek i garaż na 110 samochodów, nie licząc pięciu basenów. Sułtan Hassanal Bolkiah, lat 72, od ponad 50 lat rządzi Brunei żelazną ręką.
Ukamienowanie – tak od środy 3 kwietnia 2019 roku w małym państwie Brunei karani będę homoseksualiści. Wiadomość wywołała wstrząs na całym świecie, ale sułtan, władca absolutny, wprowadził jeszcze inne, zgodne z prawem szariatu, szokujące i barbarzyńskie kary. Wśród nich m.in. obcinanie dłoni za kradzież, chłosta za cudzołóstwo i aborcję.
Na znak protestu wielu ludzi w ostatnich dniach wezwało do bojkotu hoteli, których właściciele są związani z sułtanem. W sieci krążą ich całe listy – są na niej hotele w Wielkiej Brytanii, USA, Francji, we Włoszech. Akcję zapoczątkował aktor George Clooney, poparł ją m.in. Elton John.
Sułtan Hassanal Bolkiah zapewne nic sobie z tego nie robi. Jego majątek oceniany jest na 20 mld dolarów – tak w 2011 roku ocenił magazyn "Forbes" – a on sam uważany jest za jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Zresztą nie od dziś.
W starych artykułach prasowych z 1988 roku można znaleźć informacje wychwalające go jako najbogatszego wtedy człowieka na świecie. Obecny prezydent USA Donald Trump był wówczas początkującym milionerem, w tym samym rankingu uplasował się dopiero na 91. miejscu.
Pod koniec lat 90. sułtana zdołał pokonać dopiero Bill Gates. Miały na to wpływ również spadające ceny ropy – bogactwo małego Brunei na wyspie Borneo, na którym sułtan zbudował swój majątek. Ale i tak wciąż jest nieziemskim bogaczem. Od lat o jego bogactwie krążą legendy.
"W ciągu sekundy zarabiał 90 euro"
Podobno sułtan ma aż 500 Rolls-Royców. To rekord świata, który uwzględnia Księga Rekordów Guinessa. Cała kolekcja ma być warta 4 mld dolarów. A gdzie inne samochody? Pisano, że ma ich aż 7 tysięcy. A nawet więcej, w tym jeden złoty.
Jego pałac to już legenda sama w sobie. Istana Nurul Iman ma 200 tys. metrów kwadratowych, został zbudowany w 1984 roku, również znajduje się w Księdze Rekordów Guinessa. W środku jest m.in. wielki meczet, sala bankietowa na 5 tys. osób i klimatyzowane stajnie dla 200 kucyków.
O sułtanie krążyło wiele opowieści. Na przykład, że w ciągu sekundy zarabiał 90 euro. A jego rodzina uwielbia wystawne przyjęcia i prywatne koncerty, na które zapraszano gwiazdy ze świata zachodniego – w Brunei gościli m.in. Elton John, Diana Ross, Stevie Wonder, Bon Jovi czy Tina Turner. W 1996, z okazji jego 50 urodzin, koncert dał Michael Jackson. Cała impreza urodzinowa kosztowała ok. 30 mln dolarów.
"Z kolei na urodziny najmłodszych z rodu Bolkiah do Brunei przybywały wynajmowane postaci ze znanych kreskówek z wytwórni Disneya" – opisywał portam money.pl.
Umywalki ze złota
Na świecie głośno było też o tym, że sułtan ma prywatną kolekcję samolotów: Boeing 747-400 i Airbus 340-200. Na pokładzie Boeinga znalazły się m.in. umywalki ze złota i kryształu.
Plotkowano też o jego ekstrawagancjach i rozrzutności całej rodziny, która u londyńskiego jubilera potrafiła wydać 500 mln dolarów rocznie. Raz sułtan grał w polo z brytyjskim księciem Karolem – buty do gry podobno dostarczono mu helikopterem.
Wiele opowieści można też przytoczyć o członkach jego rodziny. Szczególnie barwny jest książę Jefri Bolkiah, którego kolekcja samochodów podobno liczyła ponad 2 tys. sztuk.
"Alkohol lał się strumieniami"
Sułtan Brunei jest jednym z ostatnich monarchów absolutnych. Rządzi od 1967 roku. I jakby nie oceniał, styl jego życia gryzie się z barbarzyńskimi karami, które właśnie wprowadzono w jego kraju.
Money.pl wspomniał np. o zakazie spożywania alkoholu. I wytknął: "W trakcie podróży władcy alkohol lał się strumieniami, a władcy towarzyszyły zastępy nałożnic i kochanek".
Co ciekawe sułtan miał trzy żony i jest dwukrotnie rozwiedziony. Byłe żony, stewardessę i malezyjską dziennikarkę, pozbawił książęcych tytułów. Ma pięciu synów i siedem córek.
W mediach społecznościowych wielu internautów reaguje z niedowierzaniem. Pytają, jak można samemu prowadzić takie życie, i jednocześnie wprowadzać takie kary w XXI wieku. Pojawiają się apele, że powinna zareagować społeczność międzynarodowa.