"O Boże, co pani mówi? Ktoś tak twierdzi?". To on miał być lepszy od minister Anny Zalewskiej

Aneta Olender
Wiceminister Maciej Kopeć – to on wymieniany jest jako potencjalny następca minister Anny Zalewskiej. Merytoryczny, kompetentny i pracowity – taki pakiet cech według doniesień ma przemawiać na jego korzyść i sprawiać, że ma największe szanse, aby kierować resortem. Przychylni mają mu być nawet przeciwnicy działań MEN. Zapytaliśmy związkowców, co myślą o przejęciu sterów w ministerstwie przez wiceministra Kopcia.
Wiceminister Maciej Kopeć typowany jest jako następca minister Anny Zalewskiej. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Dobry i uczciwy urzędnik
– O Boże, co pani mów? Naprawdę ktoś tak twierdzi? – tak zareagował na pytanie o Macieja Kopcia prezes zachodniopomorskiego okręgu ZNP Adam Zygmunt. Powtórzyłam mu, że wiceszef MEN ma być najbardziej merytoryczną i kompetentną osobą podczas negocjacji z nauczycielami.

Takie informacje na temat kompetencji Macieja Kopcia pojawiły się w ostatnich doniesieniach medialnych. W rozmowie z naTemat mówiła o tym również Justyna Suchecka, dziennikarka "Gazety Wyborczej" i ekspertka od spraw edukacji, która relacjonuje negocjacje związkowców z przedstawicielami.


Na pytanie Katarzyny Zuchowicz: "Kto z przedstawicieli rządu, którzy biorą udział w negocjacjach, najbardziej zna się na oświacie?", odpowiedziała, że jest to zdecydowanie wiceminister Kopeć. – Jest najbardziej merytoryczną osobą i jedyną osobą, która potrafi konkretnie odpowiadać na pytania związków – mówiła.

Ciężar negocjacji ze związkowcami został zrzucony z minister Zalewskiej na wicepremier Beatę Szydło. Jednak to Maciej Kopeć ma wspierać tę drugą w prezentacji propozycji, które są odpowiedzią strony rządowej na oczekiwania nauczycieli. Przedstawia dane, wyjaśnia i precyzuje.

Grzegorz Sikora, rzecznik Forum Związków Zawodowych, który obserwuje rozmowy od samego początku, przyznaje, że wiceminister Kopeć jest po prostu osobą techniczną. – Wydaje mi się, że ocena, która jest oparta o taką skalę: "merytoryczny, czy niemerytoryczny" jest chyba nie do końca właściwą formą oceny pracy czy też działalności ministra Kopcia. On jest tą osobą, która uszczegóławia propozycje i ubiera je w merytoryczne ramy. Mówi też o technologii wdrożenia ewentualnych zmian – opowiada Sikora.

Nasz rozmówca dodaje także, że oczekiwania społeczne, które reprezentują ZNP i FZZ, nijak mają się właśnie do kwestii technicznych. Są to dwa różne obszary dyskusji.

Nie opowiada bajek
O ograniczonej roli w pracy nad zmianami Macieja Kopcia mówi także Tomasz Branicki z warmińsko-mazurskiego okręgu ZNP. Uważa jednak, że Maciej Kopeć jest przygotowany do rozmów.

– Z naszej wiedzy wynika, że jest najbardziej przygotowany merytorycznie. W tym sensie, że wie o czym mówi. Nie opowiada bajek, opiera się na przepisach prawa. Ma trzeźwe spojrzenie, którego pewnie nie może do końca ujawnić. Musi trzymać stronę swojego pracodawcy – podkreśla związkowiec z Olsztyna.

Maciej Kopeć pracę nauczyciela historii rozpoczął w 1987 roku w Szczecinie. Był też wicedyrektorem jednej z tamtejszych szkół. Od 2006 do 2008 roku pełnił funkcję Zachodniopomorskiego Kuratora Oświaty. – Jako kurator był sprawnym i uczciwym urzędnikiem. Lubiłem z nim współpracować, ale jego ministerialne umiejętności są znikome – wspomina Adam Zygmunt.

Doświadczenia wiceministrowi Maciejowi Kopciowi odmówić nie można. W oświacie pracuje od ponad 30 lat. Został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Na swoim koncie ma też m.in. nagrodę Ministra Edukacji Narodowej, czy nagrodą Primus Inter Pares dla najlepszego nauczyciela w Szczecinie.

Takie sukcesy nie przesądzają jednak o skuteczności na szczeblu ministerialnym. – W Ministerstwie Edukacji Narodowej wymagana jest większa wyobraźnia przestrzenna jeśli chodzi o przyszłość i formę oświaty w Polsce. Pan Kopeć może jest i kompetentny, ale nie na takim poziomie żeby w przyszłości zastąpić szefa resortu. Powtarzam, jest to urzędnik, który jest dobrym wykonawcą poleceń, które otrzymuje – mówi Adam Zygmunt.

Prezes zachodniopomorskiego ZNP dodaje, że te "polecenia" nie są jednak szczęśliwe dla oświaty. O postawie i kompetencjach wiceministra podczas negocjacji z trzema centralami związkowymi nie chce wypowiadać się Joanna Wąsala, prezes wielkopolskiego okręgu ZNP. Powód jest prosty, nie bierze ona udziału w rozmowach. W przesłanej nam odpowiedzi przekazuje jednak swoje zdanie.

Natomiast udział pana wiceministra w posiedzeniach Zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty nie uprawnia, moim zdaniem, do stwierdzenia, że jest on  najbardziej merytoryczną osobą podczas negocjacji. Sztuka prowadzenia negocjacji nie polega na żonglowaniu liczbami, zestawieniami i medialną argumentacją.



Przesadzona pochwała
Wiceprezes zarządu głównego ZNP Grzegorz Gruchlik w negocjacjach ze stroną rządową bierze udział. Przyznaje jednak, że nie do końca może się zgodzić z tym, iż Kopeć jest najbardziej merytoryczną osobą w tej dyskusji.

– To chyba jest przesadzone, taka jest moja odpowiedź na pani pytanie. Nie uważam, że minister Kopeć był najbardziej kompetentną osobą. Zabiera głos, jest wywoływany często przez panią wicepremier, ale dzieje się tak z racji funkcji, którą pełni w ministerstwie. Mamy czasami zastrzeżenia do danych, które pan minister podaje. To jest pewnego rodzaju problem – przyznaje w rozmowie z naTemat Gruchlik.

O Macieju Kopciu mówi się, że jest osobą pracowitą i skromną, to także ma przemawiać na jego korzyść i dawać mu duże szanse jeśli w grę wchodzi zastąpienie minister Anny Zalewskiej. Takiego scenariusza nie wyobraża sobie jednak Adam Zygmunt.

– Tam wyżej czegoś trzeba więcej. Trzeba mieć wyobraźnię i jakąś koncepcję, do której się dąży, a nie powielać jakieś wzorce, które są przygotowane przez środowisko i brnąć cały czas w to bagno. Kiedy jeździłem do Warszawy wstydziłem się, ponieważ mnie atakowano: "Co ty tam podrzuciłeś z tego Szczecina?". Nie chcę mu umniejszać. Może ma wiedzę, ale to co on chce przedstawić jest nieczytelne – podsumowuje.

Ostatnią szansą na osiągnięcie porozumienia, po tym jak nie udało się go wypracować podczas środowych rozmów, mają być piątkowe negocjacje. Nic jednak nie wskazuje na to, że protest nauczycieli zaplanowany na 8 kwietnia będzie odwołany.