"Jak słyszę, że Tusk miał charyzmę, a ja nie mam...". Schetyna w bojowym nastroju przed starciem z Kaczyńskim

redakcja naTemat
Parę piłkarskich porównań z tego wywiadu przemawia do wyobraźni. Pada też kilka bezkompromisowych rozliczeń z przeszłością. I najważniejsze: płynie wiele wniosków na przyszłość. Grzegorz Schetyna udzielił obszernego wywiadu tygodnikowi "Newsweek", w którym zapewnia, że w roku wyborczym pokona Jarosława Kaczyńskiego.
Schetyna w wywiadzie dla "Newsweeka": Pokonam Kaczyńskiego. Fot. "Newsweek"
To zdjęcie z końca marca wywołało niemało emocji. Grzegorz Schetyna na swoim profilu na Twitterze zamieścił wspólną fotografię z Donaldem Tuskiem. Podpis był lakoniczny: "A tymczasem w Brukseli...". M.in. o tę fotografię zapytała Grzegorza Schetynę dziennikarka "Newsweeka" Renata Grochal. Szef PO zbyt wylewny nie był. Zapewnił, że "to była bardzo dobra rozmowa" i przyznał, że po publikacji tego zdjęcia spotkał się z licznymi pozytywnymi reakcjami. "Ludzie zatrzymywali mnie na ulicy i mówili, że to świetnie, że znowu jesteśmy razem. Cieszą się, gdy widzą, że współpracujemy" – stwierdził Schetyna.


Temat Tuska, dawnej "szorstkiej przyjaźni" obu panów, zesłania przed laty do "pieczary" raz po raz powracał w tej rozmowie. Schetyna zapewnia, że nie ma "kompleksu Tuska". Mówi, że jest innym typem polityka i że jemu udało się to, czego były premier się nie podejmował – zbudowanie szerokiej koalicji.

Mówią: "Schetyna nie ma charyzmy". Boli?

Tyle razy już to słyszałem, że nauczyłem się z tym żyć. Moim sprawdzianem będzie wynik wyborów. (...)

Ale tak po ludzku, boli?


Pewnie, że boli. Nigdy nie jest fajnie, kiedy ktoś cię krytykuje. Ale jak słyszę, że Tusk miał charyzmę, a ja nie mam, to przypominam sobie tych, którzy mówili, że opozycja nigdy się nie zjednoczy, a PO jest skończona, bo przegrała wybory i odebrała ludziom nadzieję. Wszystko zawsze było źle. A gdy wygraliśmy wybory samorządowe w wielkich miastach, zaległa cisza. Nie było ani o mojej charyzmie, ani o rzekomym lenistwie Trzaskowskiego. Ci sami, którzy nas krytykowali, zaczęli nagle mówić, że to była dobra kampania. To dla mnie największa satysfakcja.

Grzegorz Schetyna w rozmowie z Renatą Grochal w "Newsweeku"
"Jestem w polityce, żeby wygrywać" – mówi "Newsweekowi" Grzegorz Schetyna.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Szef PO w paru miejscach sięga po piłkarskie porównania. Do wyobraźni przemawia m.in. to o skuteczności: "Strzał w słupek jest zawsze strzałem niecelnym, nawet najpiękniejszy. Można strzelić szmatę w środek bramki, ale jak jest bramka, to jest i sukces. Dla mnie kluczowa jest skuteczność. Jestem w polityce, żeby wygrywać".

I Schetyna wydaje się być zdeterminowany, aby wygrać – i w maju, i także jesienią. Raczej wykluczył przy tym możliwość, aby po wyborach parlamentarnych na stanowisko premiera miał wrócić Donald Tusk.

"Jego kadencja w Brukseli kończy się w grudniu, wybory do Sejmu są w październiku. Chcemy je wygrać i dać Polakom ulgę, że ten czteroletni koszmar się skończył. Tusk jest najlepszym kandydatem szerokiej koalicji na prezydenta i namawiam go do startu. Ale wszystko po kolei" – kreśli plan szef PO.

Ten plan najbliższy to wybory do Parlamentu Europejskiego. Jak mówi Schetyna, zwycięstwem będzie pokonanie PiS co najmniej jednym mandatem przewagi.
Fot. "Newsweek"
Cała rozmowa w najnowszym numerze tygodnika "Newsweek".