Rząd swoje, nauczyciele swoje. Pokazujemy, gdzie rozjechały się oczekiwania obu stron

Łukasz Grzegorczyk
Długie negocjacje nauczycieli z rządem nie przyniosły oczekiwanych efektów. Pracownicy oświaty domagali się głównie wzrostu wynagrodzeń, ale rząd przedstawiał oferty porozumienia na własnych zasadach. Tych nauczyciele – poza "Solidarnością" – nie zaakceptowali. W związku z tym 8 kwietnia rozpoczyna się ogólnopolski strajk szkolny.
Rządzący negocjowali ze związkami nauczycieli, ale nie wszyscy zaakceptowali nową ofertę zmian w edukacji. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Ostatnią nadzieją na uniknięcie bezterminowego strajku szkolnego były rozmowy, które odbyły się w niedzielę wieczorem. Porozumienie ostatecznie podpisała tylko Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Pozostałe dwa związki – Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych – nie zgodziły się na przedstawione propozycje.

Czego domagali się nauczyciele?
Związki zawodowe początkowo domagały się sztywnego wzrostu wynagrodzeń o tysiąc złotych. Później zeszły ze swoich żądań i domagały się podwyżki o 30 proc., co dla nauczyciela stażysty oznacza wzrost wynagrodzenia o 720-730 zł miesięcznie, natomiast dla nauczyciela dyplomowanego to kwota około 990 zł.


Ponadto, nauczyciele chcieli podwyższenia poziomu finansowania oświaty z budżetu państwa. Tak jak samorządowcy, byli przeciwni przerzucaniu odpowiedzialności za podwyżki na samorządy. Nauczyciele żądali też wycofania się minister edukacji Anny Zalewskiej ze zmian dotyczących oceny pracy nauczycieli i wydłużonej ścieżki awansu. Od nowego roku szkolnego wydłużony został bowiem staż na stopień nauczyciela kontraktowego – z 9 miesięcy do roku i 9 miesięcy. Wcześniej nauczyciele domagali się także dymisji minister Zalewskiej.

Tego chcieli nauczyciele. Rządowa propozycja była jednak znacznie inna.

Co rząd zaproponował nauczycielom?
Przedstawiciele rządu podczas negocjacji ze związkami nauczycieli podkreślali, że przychodzą do nich z dobrą ofertą. Przed niedzielnymi rozmowami ostatniej szansy Beata Szydło, która jest główną negocjatorką ze strony rządu, przedstawiła szczegóły ich oferty. Jak mówiła wicepremier, na stole jest oferta, która zakłada, że w tym roku pensje nauczycieli wzrosną o 15 proc.

W przyjętym w niedzielę porozumieniu rządu z "Solidarnością" zapisano dodatkowe świadczenie dla młodych nauczycieli "na start" – 1000 zł. Zwiększyć miała się też liczba godzin do dyspozycji dyrektora w celu zapewnienia nauczycielom wynagrodzenia za prowadzenie zajęć rozwijających zainteresowania uczniów. Rządowy projekt zakładał powrót do oceny pracy nauczyciela stażysty sprzed września 2018 roku z uwzględnieniem opinii rady rodziców. 

W porozumieniu rządu z NSZZ "Solidarność" znalazł się także zapis, zgodnie z którym zmiana systemu wynagradzania nauczycieli miała nastąpić w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi do 2020 roku.