Broniarz podsumował postawę rządu. Wyjaśnił, jaka była rola w negocjacjach Beaty Szydło

Łukasz Grzegorczyk
Niedzielne negocjacje były kuriozalne. Strona rządowa mówiła "nie mamy, nie damy". To nie jest tak, że siedzimy i się cieszymy, że strajk szkolny się odbywa – mówił w Radiu ZET Sławomir Broniarz. Zdaniem szefa ZNP Beata Szydło była w bardzo trudnej sytuacji i znalazła się "między młotem a kowadłem". Zauważył też, że strona rządowa długo ignorowała nauczycieli.
Sławomir Broniarz skrytykował niedzielne negocjacje rządu z przedstawicielami nauczycieli. Fot. Screen z audycji w Radiu ZET
8 kwietnia rozpoczął się bezterminowy strajk szkolny. W niedzielę była jeszcze szansa na kompromis, jednak porozumienie podpisała tylko nauczycielska "Solidarność".

Sławomir Broniarz w poniedziałek rano na antenie Radia ZET zastanawiał się, czy rządzący chcą w ogóle dyskutować o problemach w oświacie. – Rząd grał na rozbicie związków zawodowych. Najistotniejszą rzeczą był wzrost wynagrodzeń i to nie zostało spełnione. To nie jest mój strajk, to nie jest strajk jednoosobowy. To strajk prawie 600 tys. nauczycieli i pracowników oświaty – przypomniał.


Szef ZNP stwierdził, że od dłuższego czasu obserwuje retorykę, która "wali w niego". – Strona rządowa ucieka się do argumentów personalnych i nie mówi o konkretach – zauważył. Broniarz został też zapytany o to, czy stoi za nim Grzegorz Schetyna. Prowadząca audycję Beata Lubecka nawiązała do tego w oparciu o wypowiedzi części polityków PiS.

– Nikt za nami nie stoi. Nie pamiętam, kiedy rozmawiałem z Grzegorzem Schetyną. ZNP nie ma swoich przedstawicieli w Sejmie. Jeśli chcemy z czymkolwiek występować na sejmowej komisji, musimy iść do partii politycznych – wyjaśniał. Dodał również, że ZNP jest gotowy do rozmów. – Pierwotna nasza propozycja mówiła o 1000 zł. Potem zeszliśmy do 30 proc. w dwóch ratach. Teraz wyliczono, że do spełnienia naszych postulatów brakuje 4 mld zł. Nie mamy się już dokąd cofać – przyznał.

Broniarz zauważył też, jak nauczyciele byli ignorowani przez rząd. Odnośnie strajku przypomniał, że datę protestu ogłoszono już 4 marca, a pierwsze rozmowy z rządem odbyły się dopiero 25 marca. – Jeśli będziemy kontynuować tę politykę edukacyjną, to będzie tylko ze szkodą dla dzieci – ocenił.

W związku ze strajkiem powstaje pytanie, czy zbliżające się egzaminy w szkołach odbędą się normalnie. – Matury mamy w maju, mam nadzieję, że nikt nie będzie zmuszony wtedy do protestu. Strajk potrwa tak długo, jak nauczyciele będą uznawać, że jest to ich suwerenna decyzja. Nie będę wróżbitą i mówił, jak długo będzie trwał – odpowiedział szef ZNP.

– Nie mówimy tak, że jedna ze stron ma się ugiąć. Jeśli rząd uzna, że chce usiąść z nami do rozmów, to możemy rozmawiać i za chwilę. To nie jest tak, że siedzimy i się cieszymy, że strajk się odbywa – zapewnił Broniarz.

źródło: Radio ZET